Twenty Fourth Night

233 32 10
                                    

"Jestem wolna, by być najlepsza, żyję
Jestem wolna, by być najlepsza dziś wieczorem,
najlepsza
Najlepsza, najlepsza żyjąca
Najlepsza, najlepsza żyjąca"

Siedziałem na kanapie u blondynki, czekając jak ona to powiedziała "doprowadzi się do stanu używalności". Z nudów zacząłem bawić się długopisami leżącymi na stoliku. Próbowałem nimi balansować na czubku nosa niczym foka. 

- Mogła bym wiedzieć co ty odwalasz. - na głos Arii puściłem pisak, który odbił się od moich oczu.

- Au! - zacząłem mrugać.

- Ciota. - zaśmiała się.

-  Ej bez takich... Powiesz mi co dziś robimy?

- Najpierw pójdziemy na lunch, a potem zepchnę cię z wieżowca. - wzruszyła ramionami.

- Jak to?

- Nie martw się, będziesz miał linę. Zadzwonię do palczastego i Azjaty czy chcą z nami iść. - wyjęła smartphona.

- Nie spędzasz z nimi za dużo czasu? - jęknąłem, a ona odwróciła się do mnie z uniesioną brwią.

- Okay to pójdziemy sami panie zazdrośniku. - wyłączyła telefon.

- Nie jestem zazdrosny. - na moje słowa jedynie z uśmiechem sarkastycznie pokiwała głową.

***

Jechaliśmy w stronę Downtown, gdzie dzisiaj w nocy z jednego z wieżowców można było skoczyć na bungee. Tym razem to ja prowadziłem auto dziewczyny, jednak ta cały czas wgapiała się w ekran komórki z ustami zaciśniętymi w wąska linię.

- Nie wiem czy twoja dziewczyna będzie z tego zadowolona. - pokazała mi zdjęcia zrobione przez reporterów i opisane w jakimś artykule.

- Nie obchodzi mnie to... To chyba koniec. - mruknąłem.

- Serio?

- Tłumaczyłem ci, że już nie jest tak super jak na początku. Nie chcę tego dużej ciągnąć.

- Okay... Ale nie zrywaj z nią prze SMS'a.

***

Po wytłumaczeniu nam wszystkich zasad, wjechaliśmy na górę i stanęliśmy przypięci na krawędzi. No nie powiem jest tu w chuj wysoko.

- Nie wiem czy to był dobry pomysł... - jęknąłem w stronę dziewczyny.

- Mówiłam ci to już dzisiaj... Nie bądź ciota Hemmings. - i popchnęła mnie do przodu.

Zacząłem wrzeszczeć na całe gardło. Przeplatanka "kurw", "ja pierdole" i "o w dupę" wydobywała z moich ust. Kiedy w końcu poczułem wielka poduszkę pod sobą moja palpitacja serca zniknęła. Obok na drugim materacu zobaczyłem śmiejąca się Arie.

- To było piękne!!

***

Umówiłem dziś z Arz. Chciałem to wszystko zakończyć jak najszybciej. Wchodząc do kawiarni zauważyłem brunetkę.

- W końcu znalazłeś dla mnie czas. -mruknęła.

- Słuchaj... Arz... Nie mogę tego dłużej ciągnąć. To nie ma sensu... - nie mogłem sklecić żadnego zdania.

- Szczęścia życzę. - odeszła od stolika i wyszła z budynku.

_______________

WRÓCIŁAM! Ogarnęłam już wszystko  w szkole. Dziękuje za ponad 2k i ponad 360 gwiazdek <3

Waste the night  5sos/Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz