Twenty fifth Night

271 31 8
                                    

O, aniele zesłany z niebios
Wiesz, że rozświetlasz mój świat
Kiedy upadłem, kiedy cierpiałem
Przybyłaś, aby mnie podnieść

Życie jest drinkiem, a miłość narkotykiem
Teraz myślę że muszę być o wiele mil wyżej
Kiedy byłem jak wyschnięta rzeka
Przyszłaś, by zesłać deszcz."

- Przywieść ci kubełek lodów na pocieszenie? - Rozmawiałem właśnie z Arią, która miała aktualnie przerwę w pracy.

- Nie dzięki. - zaśmiałem się. - Co dziś robimy ciekawego?

-Niespodzianka. Mogę do ciebie przyjechać się przebrać , bo raczej nie zdążę u siebie.

- Jasne, o której będziesz? - do salonu wszedł Mike i pokazał serduszko.

- Około szóstej. - następnie pożegnała się i rozłączyła nas.

- Widziałeś już na Twitterze "Riplarzaylea"? - zaśmiał się. - Czekam teraz na "HelloLaria".


- Za dużo czasu z Lu widzę... - mruknąłem i poszedłem do swojej sypialni. Sprawdziłem co wyprawia się pod tym hashtag'iem i potem poszedłem pod prysznic.

***

W samym ręczniku, poszedłem otworzyć blondynce drzwi. Oczywiście mógł to zrobić Mike, ale uciął sobie drzemkę, a ja go wole nie budzić.

Po otwarciu drewnianych drzwi ujrzałem dziewczynę w uniformie z wielka torbą w ręku.

- Wow, takie powitania to ja rozumiem. - jednym ruchem złapała za mój ręcznik, który opad na podłogę. W sekundę podniosłem go z niej i zarzuciłem z powrotem na biodra.

- Co ty robisz? - jęknąłem.

- No korciło mnie... Ok widzę, że łazienka wolna to idę.

Ogarnąłem się w swojej sypialni, by następnie pójść do kuchni w celu zrobienia kawy. Kiedy kawa już prawie wystygła w pomieszczeniu pojawiła się Feitt. Była ubrana dokładnie tak samo jak dnia kiedy się poznaliśmy. Zabrzmiało to z lekka ckliwie.

Jezu Hemmings ogarnij się.

Jeszce mówię sam do siebie... Blondynka złapała za pewnie już zimną kawę i usiadła obok mnie.

- Wiem, ze nie powiesz mi gdzie jedziemy, ale czy jedzie ktoś jeszcze z nami?

- Rose i Adam. - odpowiedziała.

***

Jechaliśmy w stronę Hollywood wsłuchując się w najnowszy album Twenty One Pilots. Z tyłu siedzieli Rose i Adam, bawiący się swoimi telefonami. Wystukiwałem palcami rytm "Heavydirtysoul", spoglądałem za szybę i szukałem wskazówek, gdzie ona mnie wywozi. 

Nawet nie zauważyłem kiedy zaparkowaliśmy na parkingu nie daleko "Fryman Canyon Park". Do moich uszu dobiegły czyjeś głosy oraz muzyka. Spojrzałem w stronę skąd dobiegały dźwięki. Zauważyłem dużą imprezę, nad którą unosił się kolorowy proszek.

- Festiwal Holly w Hollywood! - krzyknęła Aria i pociągnęła mnie w stronę zgromadzenia. Po drodze zgarnęliśmy piwo i ruszyliśmy dalej.

- Zaraz będzie otwarcie a zarazem finał imprezy, dokładnie o północy. - Rose próbowała przekrzyczeń muzykę. - Ja lecę, bo widzę tam ciasteczka.

- Uuuu gdzie? Idę z tobą! - krzyknął Adam.

- Znów sami... Zostały nam trzy minuty. Idziemy na główną część, tam podczas finału jest magicznie.

Przeszyliśmy na główny plac i akurat zaczęła się piosenka Coldpaly "Hymn for the weekend".

(Polecam włączyć piosenkę)

  Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki, ludzie zaczęli powoli wyrzucać w górę proszek. Kolorowy proszek przykrył mnie i Arię całych. Kiedy po raz drugi zespół zagrał refren połykacze ognia wypuścili go z ust a fajerwerki wystrzeliły w niebo, wybiła północ. Pod wpływem chwili złapałem blondynkę w pasie i złączyłem nasze usta. Na moje szczęście oddała pocałunek.

Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie.

- Wow... - tyle zdołałem powiedzieć.

- Myślałam, że się nie doczekam... - przytuleni do siebie oglądaliśmy dalszy pokaz.


__________

Był KIZZ!! Czekałam na ten rozdział od początku tego ff. I jeest! Kto się ciesz razem ze mną?!

Waste the night  5sos/Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz