Nineteenth Night

264 30 0
                                    

"Kochanie, to jest to po co przyszedłeś
Uderzenia piorunów za każdym razem kiedy się porusza
I wszyscy ją obserwują
Ale ona patrzy na Ciebie"

Po ogarnięciu się po wczorajszej? Chyba bardziej pasuje dzisiejszej imprezie, zasiedliśmy do "śniadania". Uznaliśmy, że dziewczyny nie mają po co wracać do domu.

Niestety przez to kolejka do prysznicu była dłuższa. Byłem ostatni, czyli jak zawsze, więc czekałem na swoją kolej wpatrując się w kolejny serial na Comedy Central.

Odcinek "Dwóch i pół" przerwała mi Aria, która na mnie wskoczyła. Była ubrana w moją koszulkę oraz własne spodnie, które jak powiedziała nosi zawsze przy, bo wszystko się może zdarzyć. Tą samą zasadę wyznawała Lucy.

- Charlie to jedyny facet po czterdziestce z którym bym się przespała. - zapatrzyła się w plazmę.

- Co?

- Boże powiedziałam to na głos? - jęknęła, a ja się zaśmiałem. - A  poza tym załatwiłam nam bilety na koncert Guns'ów.

- Fajnie.

- Tylko fajnie? - warknęła, a potem zaczęła skakać po mnie.

- Dobra... Zajebiście. - zrzuciłem ją z siebie. Blondynka upadła na podłogę a potem pociągnęła mnie i również wylądowałem na dywanie. - Aua!

- Pojedziesz ze mną odebrać Mariona od mojej siostry? - podniosła się z desek.

- Jasne. Tylko muszę się umyć.

- Czuje.- zaśmiała się.

***

Byliśmy pod domem siostry Arii. Dziewczyny rozmawiały prze chwilę ze sobą, a potem gestem ręki blondynka zawołała bym do niej podszedł.

Po paru krokach byłem już obok dwójki bardzo podobnych dziewczyn. Jedyną różnicą był kolor tęczówek. Aria miała ciemno błękitne, a jej siostra czekoladowe.

- Luke, Larysa - Larysa,Luke. - przedstawiła nas.

- To od kiedy jesteście razem?- wypaliła Larysa.

- Hemmings to tylko przyjaciel Lar. - zmroziła siostrę wzrokiem.

- Kurwa... Friendzone chłopie. Współczucie. - z charakteru taka sama jak Aria.

- Obie macie dość nie spotykane imiona. - oznajmiłem.

- Nasza mama jest równie rąbnięta co my, więc i nasze imiona nie mogą być zwyczajne. - wytłumaczyła brązowo oka.

- Ale wiesz nasze da się wymówić. - Aria się zaśmiała a ja posłałem jej zimne spojrzenie.

- Coś mnie ominęło?- włączyła się starsza Feitt, a młodsza pokręciła głową.

***

Wracaliśmy do mieszkania już z szczeniakiem, który spał na moich kolanach. W radiu leciała płyta Green Day'a. Nie mijałem pojęcia co dziś zamierzamy dziś robić, ale wiedziałem, że przyjaciółka poruszy ten temat.

Telefon Arii zadzwonił, więc dziewczyna przyciszyła radio.

- Witaj chłopcze z Azji. - przywitała się zapewne z Hoodem. - Dobra... nie gorączkuj się tak. Wiem, że nie jesteś z Chin... To co cashton zaszczyci nas obecnością?... To zajebiście. Podjadę o dziewiątej. To pa! - ostanie słowo krzyknęła tak, że na pewno Calum'owi pękły bębenki.

- To jaki jest dziś plan? - spytałem, gdy się rozłączyła.

- Park linowy. Lu i Mike nie chcą iść. Aron jest na wakacjach, Adam na randce, a Rose w pracy. Im więcej osób tym bilety tańsze.

***

Po instrukcjach jak mamy zachowywać się pod czas przechodzenia, kolejno weszliśmy po drabince by przejść najtrudniejszą i najwyższą trasę.

Wyjątkowo to ja poszedłem na pierwszy ogień. Kiedy byłem na drugim podeście na drabinkę wdrapywała się Aria. Zwinnie pokonała pierwszą przeszkodę, którą było przejście po siatce, która była niezwykle wąska. Ja byłem w połowie trzeciej przeszkody, która sprawiła mi trudność, bo trzeba było przejechać kawałek trasy na małym rowerku.

- Rusz dupę Luke! - usłyszałem krzyk blondynki zza siebie.

W końcu pokonałem przeszkodę, a Hood właśnie zaczynał trasę. Po ostatnich trzech częściach, z których o mało co nie spadłem zakończyłem swoją przygodę. Kiedy byłem już na ziemi usłyszałem piski, nie Arii, nie Ashton'a tylko Hooda, który zwisał zaplątany w sznurki. Nie mogłem przegapić okazji na tak piękne zdjęcie na Instagrama.

Blondynka cofnęła się do Caluma, by pomóc mu się wyplatać. Po chwili brunet był wolny, a nasz przyjaciółka ruszyła dalej.

- Hood to było epickie! - krzyknął Ash z drabinki.


Waste the night  5sos/Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz