Stoję i gapie się na niego jak jakaś głupia.Moje serce bije sto razy szybciej niż powinno, a moje dłonie się pocą.Blondyn uśmiecha się,a mnie kolana miękną.
-Czy tutaj była zamawia..
-Tak - przerywam mu.
-Więc proszę - podaje mi pudełko z pizzą.
-Ile płace? - pytam.
-12$ - uśmiecha się, pokazując przy tym dołeczki.
Zdecydowanie wpadłam, bo ja kocham chłopaków, którzy mają dołeczki.
Podaje mu pieniądze i mówię szybkie dzięki.Zamykam drzwi, a moje serce dopiero się uspokaja.Zanoszę pudełko do kuchni i otwieram je.Rozdzielam pizze na 8 kawałków i biorę połowę.Siadam znów w salonie na mojej ulubionej kanapie i zaczynam jeść.
-Myślałam, że nie będziesz jeść - słyszę.
Odwracam się do mojej siostry i pokazuje jej język.
-Jestem głodna - mówię.
-Będziesz gruba i nikt cię nie zechce.
-Nie potrzebny mi chłopak.
Kłamstwo.Bardzo mi kogoś brakuje.Nie lubię siedzieć w samotności w szkole, w parku, gdziekolwiek.Nienawidzę.
-Jasne, bo ja w to uwierze.
Po chwili widzę ją obok siebie.Wpatrujemy się w telewizor jedząc.Ja już po 15 minutach skończyłam jeść i kieruje się do łazienki.Umyłam ręcę i przy okazji skorzystałam z ubikacji.
>>>
Nienawidzę historii.Tak, mam teraz zasraną historię.Pan Witch jest dobrym nauczycielem, ale mi nic nie wchodziło do głowy.Może dlatego, że jestem ścisłowcem.
-Panno Moore, może powie nam pani coś o II wojnie światowej? - słyszę.
Taaa, super.Nie powtarzałam materiału z ostatniej lekcji i teraz pan Witch mnie będzie pytał.Och, kocham cię szkoło!Wstaje powoli i zamykam oczy.
-Ja..ja...nie nauczyłam się.. - jąkam się i patrzę na nauczyciela.
Wzdycha głośno i gestem ręki, każe mi usiąść.
Pewnie wpisze mi jedynkę do dziennika.Tylko nie to, matka zabierze mi laptopa.Już przedwczoraj marudziła, że mi go zabierze, bo nie uczę się wystarczająco.Przepraszam, ale to chyba moja sprawa jak się uczę, prawda?Cóż,moi rodzice to idioci i nie liczą się z moim zdaniem.Mogę liczyć jedynie na moją siostrę, Caroline.
-Dostaje pani jedynkę, panno Moore - mówi groźnie nauczyciel.
-Mogę ją poprawić?
-Oczywiście.Kiedy tylko zechcesz.
-Dziękuję - mówię cicho.
Otwieram książkę i postanawiam słuchać wypowiedzi mojej koleżanki, pff koleżanki?Spójrzmy prawdzie w oczy.Ja nie mam żadnych koleżanek.Jestem sama.I to przez kogo?Przez świetną Tracy.
Przyjaźniłyśmy się dość długo.Pojawił się jej dotychczasowy chłopak i ona zajęła się nim.Rozumiem, pierwsza miłość i w ogóle,ale po cholere ona mnie wtedy prosiła o pomoc?
Mianowicie napisała mi wiadomość żebym popilnowała Taylora w szkole, podczas jej nieobecności.Okej, czemu nie?
Podczas tego pilnowania zauważyłam,że jedna Ann zaczęła się do niego przystawiać.Żarty, flirty i tak dalej.Ja wzięłam prośbę Tracy na poważnie i przekazałam jej wszystko co zaobserwowałam tego dnia.Postanowiła, że z nim porozmawia.Zrobiła tak, ale wtedy co?To ja wyszłam na tą złą i wszyscy się ode mnie odwrócili.KŁAMCZUCHA - mówili wszyscy.Płakałam całymi dniami i nocami.Chciałam być szczera, ale jak widać nie opłacało się.
Do tego powiedziała wszystkie moje sekrety.Mój pierwszy raz, wszystkie kłótnie z rodzicami i w ogóle.Mówiłam jej to w tajemnicy, a ona postanowiła to wykorzystać.Postanowiłam, że już nikomu nic nie powiem.No chyba, że mojej siostrze.
Zadzwonił dzwonek, dzięki ci Boże.
Wsadziłam szybko książki do torby i wyszłam z klasy, nie patrząc na nich.Chiałabym już skończyć to zasrane liceum.Nie oglądać tych fałszywych twarzy i uśmiechów.
Mam problem.Skończyłam lekcje, a na zewnątrz pada.Co mi zostało?
a)poczekać aż przestanie padać
b)iść pieszo, ale będę mokra
Zdecydowanie wybrałam drugą opcje.Nie zamierzam siedzieć w szkole, choćby do wieczora.
Poszłam do szatni.Przebrałam buty i założyłam kurtkę.Założyłam kaptur, wyciągnęłam słuchawki i włożyłam je do uszu.Włączyłam muzykę i wyszłam ze szkoły.Przede mną długa, samotna i mokra podróż do domu.