Czuję jak dłonie Luke'a błądzą po moim ciele, a ja coraz bardziej robię się niespokojna.
-Luke - szepczę. - przestań.
-Wiem, że tego chcesz - mówi zachrypłym głosem i ściska mój tyłek.
Syczę cicho, a jego twarz nabiera cwaniackiego wyrazu.
-Jesteś okropny- mówię, gdy atakuje moją szyję.
-Wiem i dlatego mnie kochasz.
-Nie, Luke ile razy mam ci powtarzać, że ja cię nie..
Ucisza mnie pocałunkiem, a jego dłonie zajmują się moimi spodniami.
Jęcze cicho, kiedy dotyka mojej kobiecości przez materiał majtek.
-Luke - jęczę głośniej, kiedy zasysa moją skórę.
Czuję, jak ktoś potrząsa moim ciałem, więc otwieram oczy i spotykam twarz Nialla.
-Co? - mówię zaspana.
-Jęczałaś przez sen - mówi rozgniewanym tonem.
Otwieram szerzej oczy i odchrząkuje.
-Co niby jęczałam? - próbuje udawać głupią.
-Imię Luke'a - jego szczęka zaciska się niebezpiecznie. - jęczałaś to tak, jakbyście uprawiali seks! - wydziera się.
Wstrzymuje oddech i oblizuje wargi.
-Niall.
-Co, kurwa, Niall - wstaje z łóżka. - czy ja o czymś nie wiem, Lucy?!
-Nie.
-Więc dlaczego jęczałaś jego imię, a nie moje!
-Nie wiem, do jasnej cholery i się nie wydzieraj, bo ludzie śpią! - teraz to ja podnoszę ton głosu.
-Będę się wydzierał, bo kurwa chuj wie, co robiłaś z Luke'iem podczas mojej nieobecności! - wychodzi z sypialni.
Kładę się na plecach i wzdychając, przykrywam twarz dłońmi.
To nie tak miało się stać...
>>>
Dwa dni później siedzę na kanapie i oglądam telewizję.Nagle słyszę natarczywe dzwonienie do drzwi, więc staje szybko i idę otworzyć.Kiedy widzę Luke'a i jego zakrwawioną twarz, otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale zakrywam je.
-Co ci się stało? - pytam.
-Niall u mnie był.Wpuścisz mnie?
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.Jeżeli tu przyjdze to..
-Jebać to - wchodzi, odpychając mnie lekko.
Zamyka drzwi na klucz i idę do niego.
-Po co u ciebie był?
-Był z pretensjami, dlaczego podczas snu jęczysz o mnie, a nie o nim - prycha. - to prawda, Lucy?
-Tak i co z tego? - przewracam oczami i idę do łazienki po apteczkę.
-Naprawdę jeczałaś moje imię?
-To aż tak cię dziwi? - wracam do niego i wyjmuję wodę utlenioną.
-Tak - patrzy na mnie. - miło mi.
Spoglądam na niego i widzę jego zadowoloną minę.
-Miałam kłótnię stulecia.Teraz się nie odzywa.Powiedziałeś mu?