-Jak to w szpitalu?!
-Przyjedź, wszystko ci powiem - powiedział tata zmęczony głosem.
-Ona żyje? - załkałam.
-Tak, ale walczy o życie.
Rozłączyłam się i wybrałam numer Nialla.
-Tak, kochanie?
-Przyjedź do mnie, natychmiast!
-Co się stało?
-Zawieziesz mnie do szpitala.Proszę, Niall pospiesz się.
Rozłączyłam się zanim cokolwiek powiedział.
Poszłam na dół i ubrałam buty oraz kurtkę.Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz.Usłyszałam warkot silnika.Odwróciłam się i zobaczyłam range rovera Nialla.Szybko wyszłam ze swojej posesji i wsiadłam do jego auta.
-Lucy, co się stało? - zapytał.
Spojrzałam na niego przez mgłę.Wzruszyłam ramionami i wybuchnęłam płaczem.Blondyn natychmiast przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno.
-Lucy, co się stało?
-Moja..mmm-mama.jest..w ss-szpitalu - zająkałam się.
-Jak to?
-Nie wiem - załkałam i przytuliłam się do niego mocniej.
-Jedziemy do niej - powiedział.
Odsunęłam się od niego, a Niall ruszył autem spod mojego domu.
Poł godziny później jesteśmy pod szpitalem.Wysiadam szybko z auta i kieruje się do środka.
-Lucy!Poczekaj!
Zatrzymałam się i odwróciłam do tyłu.
-Teraz chodźmy - chwycił mnie za dłoń i ruszyliśmy do środka.
-Kogo zapytamy o mamę? - zapytałam.
-Jakąś pielegniarkę.
Zauważyłam, że przed nami właśnie szła pielęgniarka.Dźgnęłam go w bok, a Niall kiwnął głową.
-Przepraszam? - powiedział.
-Tak? - zapytała.
-Wie pani może gdzie leży Natalie Moore?
-A państwo kim są?
-Ja jestem córką - odezwałam się.
-Proszę iść na drugie piętro tam jest OIOM.
-Dziękujęmy.
Odeszliśmy od niej i weszliśmy do windy.
-Boję się - powiedziałam łamiącym się głosem.
-Będzie dobrze - przygarnął mnie do siebie.
-Niall - załkałam i znów się rozpłakałam.
-Ciii..shhh..nie płacz, kochanie.
Westchnęłam i wybuchnęłam głośnym płaczem.Zacisnęłam swoje pięści na jego koszulce, a Niall pogłaskał mnie po głowie.
-Nie płacz - szepnął i pocałował mnie w głowę.
Pociągnęłam nosem i oderwałam się od niego.Spojrzałam na niego i westchnęłam ciężko.
-Wyglądam jak potwór, czuję to.
-Nadal jesteś moją piękną, Lucy - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Drzwi od windy owtorzyły się, a my wyszliśmy z niej.Kiedy byliśmy już na korytarzu z daleka dostrzegłam tatę, który siedział na krześle.Podbiegłam do niego.