Wchodzę do domu dosłownie cała mokra.Od butów po włosy.Mimo, że miałam kaptur na głowie i tak mi nic nie dał.Deszcz padał prosto na moją twarz.Cholerna jesień.
-Jestem! - krzyczę, wchodząc do kuchni.
Nie słyszę nic,więc..oh no tak,zapomniałam.Rodzice pojechali do dziadków na drugi koniec miasta.Jestem sama w domu.Yes!
Podchodzę do lodówki i patrzę na jej zawartość.Nie ma nic dobrego, a moja kochana mamusia nie raczyła mi nic ugotować.Jestem zmuszona zamówić pizzę.Ugh i znowu zobaczyć tego przystojnego blondyna?Zdecydowanie zamawiam ją.
Zdecydowałam na zwykłą pizze z pieczarkami, serem, papryką i sosem czosnkowym.Lubię prostą i szybką pizzę.
Westchnęłam i poszłam do pokoju przebrać się z tych mokrych ubrań.Nie pokaże się tak przecież temu przystojniakowi.Założyłam jakieś szorty i biały podkoszulek oraz szarą bluzę.Poszłam jeszcze do łazienki zmyć makijaż, bo wyglądałam jak zombie.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.Oho, mój obiad przyjechał.Podchodzę do drzwi i otwieram je.Zamiast blondyna widzę lokowatego szatyna.Jego zielone oczy patrzą wprost na mnie.
-Tutaj była..
-Tak - znów przerywam.
Pomyślałam, że nie zostałam porządnie wychowana.No tak, bo przez kogo?Rodziców ciągle nie ma.
-Proszę - wręcza mi pudełko, które odbieram.
-Ile się należy?
-Loda - uśmiecha się pokazując przy tym dołeczki.
Ugh czy wszyscy dostawcy pizzy mają dołeczki?!
-Proszę? - pytam unosząc brwi.
-Żartowałem, maleńka - zaśmiał się. - 10$.
-Och, okej - powiedziałam, rumieniąc się.
Podałam mu pieniądzę i mruknęłam dzięki.Gdy chciałam już zamknąć drzwi, usłyszałam jak lokowaty coś mówi.
-Jak masz na imię?
Spojrzałam na niego.
-Po co ci to wiedzieć?
-Chcę wiedzieć.
-Lucy.
-Harry, miło mi - podaje mi dłoń.
Uściskuje jego dłoń, czując że znowu się rumienie.Nienawidzę tego uczucia.
-To..ten, dzięki - mówię speszona.
-Spoko, do zobaczenia - powiedział uśmiechając się i odszedł.
Gdy zamknęłam drzwi, oparłam się o nie plecami.Wypuściłam głośno powietrze i zamknęłam oczy.Harry...też przystojny, ale zdecydowanie blondyn wpadł mi w oko.Chyba będę żywiła się tylko pizzą.
>>>
-Siostraaaa! - wita mnie Caroline.
Wchodzę do środka jej mieszkania i mogę poczuć, że coś gotuję.Przytula mnie szczerze.Cóż, nie jestem przyzwyczajona do przytulasów.
-Myślałam, że nie przyjdziesz.Gotuję właśnie spaghetti!Twoje ulubione!
-Jak miło.
Kieruję się tam gdzie zawsze, czyli na kanapę.Mogłabym leżeć na niej godzinami.
-Widać, że wolisz kanapę od siostry.
-Och, nie.Nie mogłabym - śmieje się.
-Jak tam w szkole? - pyta.