Kiedy siedzę na kanapie, słyszę dzwonek do drzwi.Natychmiast wstaję i udaje się do kuchni po Caroline.
-Chyba już są - mówię do niej.
-O boże - mówi przerażona i bierze na ręce Elenę.
Chwytam za klamkę i otwieram drzwi.
-Niespodzianka!! - krzyczą wszyscy.
Wchodzą do środka przytulając nas, a raczej gniocąc.
-Jak my tęskniliśmy! - krzyczy Louis.
Patrzę na Caroline, którą już dorwał Harry.Dostrzegam, że Zayn trzyma dziewczynkę na rękach, więc jestem o nią bezpieczna.Ale kiedy naprzeciwko mnie staje Niall, moje serce przestaje bić.
-Cześć kochanie - szepcze mi do ucha, przytulając mnie.
Wtulam się w niego i zaczynam płakać.Wielki wstrząs ogarnął moim ciałem.
-Ej, Lucy - odrywa się. - co się dzieje?
-Nic - śmieje się. - po prostu to ze szczęścia! - krzyczę i całuje blondyna.
Jestem szczęśliwa, że nareszcie mogę się do niego przytulić i go pocałować.Bardzo mi tego brakowało.
-Ktoś już się rozbeczał! - krzyczy Zayn.
-Nie krzycz przy małej, bo ją wystraszysz, debilu.
-Sorka, ale tak rzadko widuję Lucy, kiedy beczy.
Jęczę zirytowana i ciągnę Nialla do salonu.Staje naprzeciwko niego i parzę mu głęboko w oczy.
-Nareszcie cię widzę - mówi blisko moich ust.
-Nareszcie czuję, że jesteś obok - całuje go.
W tym pocałunku wyrażam wszystko co czuję.Złość, pogardę, przerażenie, miłość, wstyd, lęk po prostu wszystko.
-Już się gołąbeczki całują, a kto się zajmię małą? - pyta Liam.
-Daj ją mamusi, ja jestem tylko ciocią - mówię miedzy pocałunkami.
-Ale się stęskniłaś.
-Miałam za czym - uśmiecham się i wtulam się w niego mocno.
-Kurczę, kochanie ile ty siły nabrałaś - śmieje się blondyn. - udusisz mnie.Chodźmy do nich, może.
-Jasne.
Idziemy do kuchni, gdzie zebrali się wszyscy.Gdy, patrzę na Liama zauważam, że zmienił fryzurę.
-Od kiedy ty masz takie krótkie włosy? - pytam i podchodzę do niego, a następnie dotykam jego włosów.
-Ej, one są moje - mówi dobitnie i odsuwa się ode mnie. - pomacaj sobie Nialla, a nie mnie.
-Widać, że nikt się z was nie zmienił.
-A co, chciałabyś? - śmieje się Louis.
Robię zamyśloną minę i po chwili wzruszam ramionem.
-Może - puszczam mu oczko, a Harry gwizda.
-Bo Niall komuś rzeczywiście obije mordę.
Wybucham śmiechem.
Patrzę na mojego chłopaka i na chwilę przestraszyłam się go, bo wyglądał strasznie.
-Kochanie - podchodzę do niego. - nie masz się o co bać.
-Tak, wiem, ale ten kretyn mnie drażni.
-Spokojnie - uciszam go pocałunkiem.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy zostaniemy sami - szepcze mi do ucha, a ja chichoczę cicho.