Dwa dni później siedzę na lekcji angielskiego z panem Turnerem.Będę szczera, nie lubię ani języka ani nauczyciela.Kompletnie niczego mnie nie nauczył.
-Lucy, możesz powtórzyć co mówiłem? - słyszę.
Patrzę na stojącego obok mnie nauczyciela i robi mi się głupio.Cóż..nie słuchałam co mówił.
-Emm...nie słuchałam - przyznałam.
-Widać, że nie jesteś zainteresowana lekcjami.
-Ależ jestem!Tylko zamyśliłam się.
Za sobą usłyszałam śmiechy.Boże, jak to mnie irytuje.
-Ach, tak?O czym tak głęboko myślałaś, Lucy? - podszedł do biurka i usiadł na swoim krześle, a potem spojrzał na mnie.
-Umm...co dzisiaj ugotować na obiad! - wypaliłam.
To był błąd, bo moja wspaniała klasa zaczęła się śmiać.Przewróciłam oczami.
Obróciłam się w stronę gdzie Tracy siedziała z Taylorem.Zobaczyłam ich roześmiane twarze.Przyznam to boli, ale przyzwyczaiłam się, że jestem uważana za pośmiewisko.
-Klasa!Uspokoić się! - krzyknął nauczyciel.
-Uważaj żebyś nie spaliła wody, kochanie! - usłyszałam.
Potem znów śmiech.Zaraz wybuchnę i komuś zrobię krzywdę.
-Ona nawet nie umie jej nastawić - zaśmiała się blondynka.
-Przymknij mordę tępa dzido! - krzyknęłam w jej stronę.
Widać było zaskoczenie na wszystkich twarzach, że w ogóle się odezwałam.
-To naucz się gotować, grubasie?!
-Uważaj gdzie robisz loda Taylorowi, bo mogę w każdej chwili na ciebie nakablować, dziwko - prychnęłam.
Taylor natychmiast poczerwieniał na twarzy, a blondynka się zezłościła.
-Spierdalaj! - krzyknęła.
-Lucy i Tracy do dyrektora! - wykrzyknął pan Turner, a ja się wzdrygnęłam.
Okej, przesadziłam, ale nie pozwolę żeby ta mała szmata na mnie najeżdżała.Już dość długo to olewałam i teraz trzeba się jakoś bronić.
Wstaje z ławki i wychodzę na korytarz.
Gdy widzę już blok mojej siostry skaczę w duchu.Jestem tak zmęczona tym dniem, że marzę żeby walnąć się na łóżko.
Wchodzę do środka i idę schodami na trzecie piętro.Gdy już na nim jestem przechodzę obok mieszkania Lou i zastanawiam się co dzisiaj chłopcy będą robić.W sumie to dzisiaj jest piątek i będę się nudziła.Przeszłam wolnym krokiem obok drzwi z nadzieją, że któryś z chłopaków mi otworzy, ale tak się nie stało.Podchodzę do drzwi od mieszkania Caroline i wyciągam ze spodni klucze.Słyszę jak któreś drzwi od mieszkania się otwierają, więc odruchowo patrzę w stronę mieszkania Lou.Po chwili widzę jak Niall wychodzi z niego i zamyka za sobą drzwi.Obraca się i gdy mnie widzi, zatrzymuje się i uśmiecha do mnie szeroko.
-Hej! - mówi i podchodzi do mnie.
-Cześć - przytulam go.
Tęskniłam za nim.Długo nie rozmawialiśmy, a dopiero co w cztery oczy.
-Co tam? - pyta.
Odrywam się od niego i patrzę w jego niebieskie oczy.Są hipnotyzujące.Można się w nich zakochać.
-U mnie dobrze, ale w szkole źle.
-Co nabroiłaś? -śmieje się.
Boziu, jego śmiechu mogłabym słuchać godzinami.
-Wyzywałam koleżankę, a wcześniej tak jakby jej przyjebałam.
Niall uniósł swoje brwi do góry i spoważniał.
-Jak to jej przyjebałaś?Gdzie i za co? - zdziwił się.
-Wyzywała mnie od grubasów - spuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić swoimi palcami.
-Hej! - złapał mnie za moją dłoń, a ja spojrzałam na niego. - nie przejmuj się nią.Nie jesteś gruba - uśmiechnął się.
Złączył nasze palce, a ja, jak Boga kocham zaraz zemdleje.
-Tak uważasz? - zagryzłam wargę z nerwów.
-Dla mnie jesteś aż za chuda.
-Przestań - zaśmiałam się. - ja się sobie podobam.
-Mnie też się podobasz, taką jaką jesteś - uśmiechnął się pokazując dołeczki.
Czy on chcę żebym się w nim zakochała, czy jak?
Zarumieniłam się i znów spuściłam swoją głowę.Spojrzałam na nasze splecione palce i uśmiechnęłam się.Wyglądają tak słodko.
-Cieszę się, że sprawiam, że się rumienisz - mówi i przybliża się do mnie.
Patrzę na niego i po chwili czuję jego wargi na moich.On uśmiecha się, a potem łapie mnie w talii i przyciąga do siebie.Ja oplatam jego szyję swoimi dłońmi, a jego jedna ręka spoczywa na mojej pupie.Ściska lekko jeden pośladek, a z moich ust wydobywa się jęk.Przygarnia mnie do siebie jeszcze bliżej i mogę poczuć jego członka na moim podbrzuszu.W końcu odrywamy się od siebie, kiedy brakuje nam tchu.Na moich policzkach pojawiają się rumieńce, a Niall uśmiecha się szeroko w moją stronę.
-Kocham się z tobą całować - mówi.
Wybucham śmiechem.
-Ej, to nie jest śmieszne! - oburza się.
-Troszkę - pśrykam palcem jego nos.
Niall marszczy go i znów przygarnia mnie do szczelnego uścisku.Patrzę w jego oczy i stwierdzam, że są one jak niebo.Takie czyste i nieskazitelne.Wzdycham i czuję jak jego obydwie dłonie spoczywają na mojej pupie.Rumienie się i oplatam jego szyję.
-Kocham też twoją pupę - mówi i muska moją szyję.
Zamykam oczy z rozkoszy i zagryzam wargę.Jak tak dalej pójdzie to rzucę się na niego.
-Mm..cudownie pachniesz - mruczy.
-Niall - szepczę.
-Tak?
-Prze-estań - jąkam się.
-Nie podoba ci się? - lekko gryzie skórę.
Jęknęłam, a Niall mocniej ścinął moją pupę.
-Podo-ooba, ale my jesteśmy na klatce - wzdycham.
-Trudno - całuje mnie w usta.
Czuję, że powoli tracę nad sobą kontrolę i oddaje swoje serce temu oto blondynowi.
---------
Przepraszam za moją nieobecność, ale ten wekeend był szalony xD
Jak się podoba?Mnie osobiście bardzo :))