-Patrz kto na ciebie czeka - bełkocze moja siostra.
Patrzę za siebie i widzę Nialla jak stoi przy drzwiach i obserwuje mnie.Zagryzam wargę i uśmiecham się do niego.
-Jesteś pijana - mówię.
-Wcale nie! - fuka.
Wypiła cztery kolejki i ona mówi, że nie jest pijana...Ja ze względu na swoje urodziny wypiłam tylko trzy.Nie chce się upijać do nieprzytomności.
-Gdzie jest Harry? - zapytałam.
-Nie wiem - wzruszyła ramionami i napiła się drinka.
-Pójdę po niego.
-Nie, lepiej zadzwoń, masz - podała mi swój telefon.
Wybrałam więc numer jej chłopaka, ale na marne.Nie odebrał.
-Idę na chwilę do Nialla, poczekaj tutaj.
Wstałam z krzesła i podeszłam do blondyna.
-Wiesz gdzie jest Harry? - zapytałam.
-W toalecie - mruknął.
-Och, okej.Caroline jest już...wstawiona i nie chce żeby siedziała sama, chyba mnie rozumiesz.
-Jest przecież dorosła - zaśmiał się.
-Różne głupoty przychodzą człowiekowi do głowy po alkoholu, a właszcza mojej siostrze.
-Już z nią siedzi - powiedział.
Odwróciłam się i rzeczywiście lokowaty siedział już przy mojej siostrze.Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na Nialla.
-Masz ochotę na spacer? - spytał i pocałował mnie w czoło.
-Tak.
-To chodźmy - złapał mnie za ręke.
Ubrałam płaszcz i wyszliśmy z lokalu.Od razu poczułam zimne kwietniowe powietrze.Zima jeszcze trzyma, a powinna już się osłabić.Przytuliłam się do jego boku i zamruczałam.
-Zimno ci? - zapytał.
-Troszeczkę.
-Chcesz mój płaszcz?
-Nie, bo ty będziesz chory, a tego nie chce.
-Och,nic mi nie będzie.
-Nie chcę płaszczu, Niall-powiedziałam i spojrzałam na niego.
Zatrzymaliśmy się, a on natychmiast wpił się w moje zimne wargi.Stanęłam na palcach żeby pogłębić pocałunek.Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-To jest zadzwiające - zaczął. - jesteśmy już ze sobą 4 miesiące, a ty nadal się przy mnie rumienisz - wyszczerzył się.
Spuściłam głowę zawstydzona.Niall podniosł mój podbrudek żebym na niego spojrzała.
-Nie ma się czego wstydzić, Lucy - zaśmiał się.
-Wiem - westchnęłam.
-Jesteś taka słodka - zachichotał i dotknął mojego policzka, a ja zamknęłam oczy.
-Nie jestem - sprzeciwiłam się.
-Oj, jesteś.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-To nie ma sensu, wiesz?