*Miesiąc później*
-Masz kasę na zakupy? - pyta Caroline, kiedy jestem gotowa do wyjścia.
-Jasne.
-Na pewno?Nie będę potem wysłuchiwała twoich nerwów.
-Na pewno mam pięniądze - przewracam oczami i wychodzę wreszcie od niej.
Boże, czasami mam ochotę zaszyć się w domu i do nikogo, ale absolutnie do nikogo się nie odzywać.Taki detoks dobrze by mi zrobił.
Wchodzę do samochodu i odpalam go.Włączam radio i gdy leci piosenka chłopców, łzy nabierają mi się do oczu.Ale ostatecznie wygrywam z nimi i staję się nieugięta.
Sprawa wygląda tak, że nie mam z nimi kontaktu od tygodnia.Tak, OD TYGODNIA.NIE MIEĆ ZE SWOIM CHŁOPAKIEM KONTAKTU PRZEZ TYDZIEN!Przecież to jak wyrok śmierci.
-Teraz może sami chłopcy z One Direction, coś powiedzą - ogłasza facet z radia.
Moje oczy wychodzą na wierzch, kiedy to słyszę.Zjeżdżam na jakieś wolne miejsce na chodniku i podgłaszam radio.
-Dzień Dobry wszystkim - słyszę głos Harrego.
-To jakiś żart?!!! - krzyczę sama do siebie.
-Gdzie aktualnie się wybieracie chłopcy?
-Umm..jak na razie, do Szwecji - mówi Liam z zakłopotaniem w głosie.
-Do Szwecji?!Ja wam dam Szwecję!
-Bardzo fajnie nam się podróżuje i gra koncerty, ale wie pan, najbardziej ciągnie nas do domu - śmieje się Louis.
-Pewnie!Śmiej się!Najlepiej ci to wychodzi!Ciekawe czy będziesz się śmiał jak się dowiesz jak ta dziwka cię zdradza!! - oburzam się.
-Jak było wam w Irlandii?
-Było dobrze - mówi z nutą smutku w głosie Niall, a mnie ściska w sercu.
-Pffff pewnie!Świetny aktor z ciebie, Horan - prycham.
-Zayn, a ty co dodasz od siebie?
-Kupujcie nasze płyty kochani!Są najlepsze! - śmieje się.
-Tylko na tyle go stać, kretyn!
-Mogę coś dodać? - wtrąca się Niall.
-Pewnie.
-Chciałbym kogoś pozdrowić..
Moje serce zamiera.Jeżeli wymieni moje imię, chyba dostanę zawału.
-..moją dziewczynę, Lucy.Kochanie, jeżeli to słyszysz to odezwij się do mnie lub do chłopaków, bo strasznie się martwimy o ciebie i o twoją siostrę.Strasznie za tobą tęsknie i nie myśl, że cię olałem, bo nigdy bym tego nie zrobił..Kocham cię - mówi strasznie smutnym głosem.
Mam ochotę się popłakać, wyć ile się da, ale czegoś tu nie rozumiem..Przecież to oni się nie odzywają, a nie my.Czy ich pogięło czy chcą zrobić z siebie niewiniątka w radiu?
Biorę telefon do ręki i wybieram numer blondyna.Słyszę jego pocztę głosową, więc odpuszczam.
Nagle dostaję przebłysku i przypominam sobie, że nie zapłaciłam rachunku za telefon mój i Caroline...
-Boże!Jaka ja jestem głupia! - krzyczę na siebie.
Wyłączam szybko radio i odpalam auto, żeby szybko jechać do banku i dokonać wpłaty.
>>>
-Gdzie ty byłaś tyle czasu?! - krzyczy Caroline, kiedy wpadam do kuchni jak burza.
-Ciesz się, że w ogóle przyjechałam - przewracam oczami i postawiam na blat zakupy.
-Gdzie byłaś? - podchodzi do mnie blisko i patrzy na mnie spod zmrużonych oczu - u Luke'a?
Na jego imię cała się spinam.Nie gadamy od miesiąca i nagle ona mi z nim wyjeżdża..
-Nie - prycham. - byłam na zakupach i w banku.
-Po co w banku? - mówi, wypakowywując zakupy.
-Wiesz czemu, jak dzwoniłyśmy do chłopaków to oni nie odbierali? - pytam.
-Nie wiem, oświeć mnie.
-Rachunek za telefon był niezapłacony.
Caroline dębieje.
-Co?!
-Pstro.
-Ale jak to?
-Nie zapłaciłam po prostu..zapomniałam - wzdycham.
-Przepraszasz?! - krzyczy.
-Nie krzycz, bo dziecko obudzisz!
-Eleny nie ma, tata ją zabrał do siebie!
-I tak nie jest to powód, żebyś na mnie krzyczała!
-Okej, sorry - ścisza ton głosu i wzdycha.
-Ja też jestem cały czas poddenerwowana, ale nie krzyczę na ciebie ani na twoją córkę.
-Wiem..ale bez kontaktu z Harrym ja jestem..okropna.
-Da się zauważyć.
-Więc można już do nich zadzwonić? - pyta.
-Nie wiem, chyba jeszcze nie - siadam zrezygnowana na krześle.
-Ale oni na pewno do nas dzwonili...
-Wiem, ale całkowicie nam zablokowali telefon - wzdycham.
-Co za chuje!
Patrzę na nią w szoku, bo niezbyt często moja siostra przeklina.
-Musiałam - tłumaczy.
-Spoko - śmieje się.
-Idę po telefon, może jednak da się do nich zadzwonić.
-Gratuluję, jeżeli ci się uda.
Znika z kuchni, a ja wypakowywuje resztę jej zakupów.
>>>
Podczas gdy leżę na kanapie i oglądam SpangeBoba, mój telefon zaczyna dzwonić.
-Tak?
-Lucy?!! - słyszę głos Nialla po drugiej stronie słuchawki.
Rozpłakuje się.
-Kochanie, nie płacz.Proszę.
-Jjj-jjaaa tęęskniii-iiłaaam - jąkam się. - myślałam, że wam się coś stało!
-My myśleliśmy to samo o was.
-Nienawidzę, kiedy się nie odzywasz - pociągam nosem.
-Już miałem wydzwaniać po wszystkich szpitalach, wiesz.
-Zrobiłbyś tylko z siebie debila - śmieje się.
-Halo, zapomniałaś, że już nim jestem?
Wybucham śmiechem, a Niall po chwili dołącza do mnie.
-Długo nie byłam w takich humorze - przyznaje.
-To źle.
Wzdycham.
-Czemu nie dzwoniłaś?Nie odbierałaś?
Przewracam oczami i kładę się wygodniej na kanapie, bo przede mną długa historia do opowiedzenia.
-----------
Długo mnie tu nie było, ale wróciłam kochani! :DKomentujcie!