Kiedy otwieram oczy, widzę twarz nieznajomego mężczyzny.
-Dzień Dobry, pani Moore.
Marszczę brwi i orientuje się, że jestem w jakimś gabinecie.
-Co się stało?
-Zemdlała pani.
Wzdycham tylko.
-Chyba wiem dlaczego - podnoszę się do pozycji siedzącej.
Lekarz patrzy na mnie podejrzanie.
-Panie doktorze..jestem w ciąży.
-Och, to pewnie dlatego.
-Taaa - wzdycham.
-Który to miesiąc?
-Nie wiem, tydzień temu zrobiłam test ciążowy, nie byłam jeszcze u lekarza.
-Rozumiem..może chciałaby pani jednak się przebadać?
Patrzę na lekarza, bijąc się z myślami.
-To nie będzie boleć, proszę się nie obawiać - uśmiecha się lekko.
-Wiem, ale nie jestem pewna czy chcę wiedzieć..
-Niech pani się uspokoi.Zawołać pani siostrę?
-Tak - skinam głową.
-Dobrze, w takim razie niech pani odpoczywa, zawołam pani siostrę, a potem pójdę po ginekologa.Niech pani będzie dobrej myśli.
-Chciałabym - mówię pod nosem, a lekarz wychodzi z gabinetu.
Kładę się znowu na łóżku i wzdycham głęboko.Umieszczam swoją dłoń na brzuchu i dotykam go.Nie wiem dlaczego, ale nie mogę się pogodzić z tym, że jestem w ciąży, jeszcze w takiej sytuacji w której aktualnie się znajduję.Ale jestem sama sobie winna i nie mogę mieć do nikogo pretensji.
Jestem rozdarta.Moje uczucia i myśli są w ogóle całe popieprzone.Bardzo tęsknie za Niallem, kurwicy dostaję kiedy go nie ma przy mnie, ale znowu z drugiej strony mam małe wyrzuty sumienia.Może rzeczywiście dawałam jakieś znaki Luke'owi, a on pomyślał zupełnie w drugą stronę..Potem przespałam się z nim dwa razy, a następnie te pocałunki..
Zaciskam powieki żeby się nie rozpłakać.Nie mogę teraz się poddać, muszę być silna.
Słyszę otwierające się drzwi, więc otwieram oczy i patrzę na siostrę.Podchodzi do mnie i łapie mnie za dłoń.
-Wszystko w porządku? - pyta.
Zagryzam wargę i znów zaciskam powieki.
-Lucy?
-Nic nie jest w porządku - mówię cicho i czuję jak łzy wydostają się na powierzchnie.
-Czemu płaczesz?!
Patrzę na nią i widać troskę wymalowaną na jej twarzy.Kiedy widzę jej minę, wybucham wielkim płaczem.
-Lucy.. - siada obok mnie i łapie moje ramiona, a następnie przytula moje ciało. - co się stało?!
-Ccc-ccarooo-oolinn-nne..jjj-jjaaa..
-Co, ty?!
Przytulam się do niej mocno i wyje jak bóbr.
-Nie musisz się bać, z tatą już okej, tylko był bardzo osłabiony i zemdlał..Lucy..
-Nie chooo-oodzi o tatt-ttę..
Odrywa mnie od siebie i patrzy na moją twarz.
-Po pierwsze przestań płakać, bo w ogóle nie mogę cię zrozumieć, a po drugie powiedz mi wreszcie co się stało, bo oszaleje!