Przez sen do szczerości.

7.6K 650 41
                                    

                                                                    *Lika*
* 31 lipiec *
Po tym jak wyznałam mu prawdę, wątpię że pojawi się na dzisiejszym spotkaniu. Gdy wtedy odprowadził mnie do domu, wyglądał gorzej niż źle, przypominał mi mnie gdy dowiedziałam się, że jestem chora. Obiecałam sobie że go nie zranię! Tymczasem zraniłam już dwie osoby. Nie odzywaliśmy się w ogóle. Nie odezwaliśmy się odkąd powiedziałam mu prawdę. Będzie dobrze, przecież obiecał, pomyślałam. Spojrzałam na zegar w salonie, już czas. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę obrzeży miasta a mówiąc precyzyjniej do lasu obok. Znajduje się tam pewna rzecz która ma dla mnie znaczenie sentymentalne. Jest to domek na drzewie, który  zbudowałam razem z tatą gdy miałam jedenaście lat. Pamiętam jak tato ścinał i polerował deski a ja je malowałam. Niosłam na plecach torbę z kocem, świeczkami, słodyczami i zapałkami. W prawej ręce niosłam koszyk piknikowy w środku były kanapki, słodkie bułki i napoje. Nagle dostałam SMS'a, wolną ręką wyjęłam go z kieszeni puchowej kurtki i odczytałam wiadomość jak się okazało od Damona, napisał cytuję "Spóźnię się". Wow...wysilił się chłopak nie ma co. Ja tu niosę prowiant na piknik, chcę podzielić się z nim ważnym dla mnie miejscem by zagaić między nami nerwową atmosferę a on pisze do mnie dwa głupie słowa które ranią gorzej niż niektóre czyny. On może sobie pozwalać na odłożenie czegoś na później, ja nie mogę dlatego ruszyłam w stronę domku. Z kimś czy bez i tak będę się świetnie bawić. Odnalazłam schodki i wspinając się pomału weszłam na taras domku a potem do środka. Otuliłam się szczelnie kocem i zapaliłam świeczki po czym wyjęłam coś co mnie rozgrzeje i poprawi humor. Wyjęłam wino z koszyka i czekoladę z plecaka. Pić z butelki czy kubka którego nie mam? Piję z butelki. Nawet nie wiem kiedy stały się trzy rzeczy
1) Butelka była pusta.
2) Czekolada poszła w zapomnienie.
3) Zasnęłam.

                                                                  *Damon*

Po tym co usłyszałem od Liki na poprzednim spotkaniu, przez resztę miesiąca nie wychodziłem z domu ba! Z pokoju! Scar przynosiła mi jedzenie do pokoju z czego dwie trzecie lądowało w koszu. Próbowała ze mną rozmawiać. Na marne. Nie wiem kiedy się tak zbliżyłem do tej dziewczyny. Spojrzałem na zegarek, nie wyrobię się.
-Spóźnię się-wysłałem SMS'a czarnowłosej.
Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Wstałem z łóżka i podchodząc do lustra spojrzałem na osobę którą tam widziałem. Miała wystające kości policzkowe, wory pod zaczerwienionymi oczami które w tej chwili wyrażały jeden wielki ból. Ból spowodowany tym, że nie mogę powstrzymać czegoś, co nadejdzie. Nagle przypomniały mi się słowa Liki, które powiedziała dwa miesiące temu w aquarium.  "Pamiętaj, bądź jak te ryby. Nie walcz z losem tylko go pokornie przyjmuj, tak jak one przyjmują wciąż zmieniający się prąd wody." Czy od tamtej pory zaczęła mnie przygotowywać na swoje odejście. Nie wiem...Odświeżyłem się i ruszyłem na trzecie z rzędu spotkanie. Po dotarciu na miejsce rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny,  której nigdzie nie było. Spojrzałem w niebo przeczesując włosy myśląc, że już jej tu nie ma, gdy na jednym z drzew zauważyłem,  że coś się świeci. Podszedłem bliżej i ujrzałem całkiem sporych rozmiarów domek na drzewie. Rozglądałem się za jakimiś schodami, gdy zobaczyłem sztachetki przybite do kory jednego z drzew. Wspiąłem się po nich na taras a potem otworzyłem drzwiczki domku. Wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi na zamyczkę. Zlustrowałem wnętrze wzrokiem, było przytulnie aczkolwiek widać że dawno tu zaglądano.  Zatrzymałem wzrok na śpiącej dziewczynie owiniętej kocem niczym w kokonie.  Podszedłem do niej i kładąc się obok, przytuliłem ją. Nie umknęło mi, że czarnowłosa z miesiąca na miesiąc jest coraz chudsza. Pocałowałem ją w czoło. Zastanawiałem się czy powiedzieć jej pewne dwa słowa... Nagle poczułem jak czarnowłosa obraca się twarzą w moją stronę wtulając się w mój tors. Przez sen złapała moją koszulkę w swoje piąstki i szepnęła
-Nie odchodź,  jesteś jedyną osobą którą mam. Nie opuszczaj mnie. Damon! Ja cię kocham... Ostatnie zdanie wyszeptała mocząc mi koszulkę łzami. Nagle jakby przypomniałem się co przed chwilą usłyszałem, skamieniałem. Ona. Mnie.kocha.
Musimy szczerze porozmawiać...

-----------------------------------------------------------------
Chcę wam wszystkim podziękować za to, że czytacie i głosujecie. Czekam na wasze komentarze. Dziękuję stałym czytelnikom jak i nowym. :*

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz