*Damon*
Ruszyłem do domu Scar. Nie dam się tak łatwo spławić. Wchodząc bez pukania wszedłem do jej domu. W salonie jej nie było, poszedłem do kuchni i była tam. Siedziała na blacie po turecku i piła wódkę.
-Chcesz się koniecznie zabić?- spytałem podchodząc do niej i kładąc ręce po obu jej stronach.
Spojrzała mi w oczy które były puste. Nic. Zero emocji.
-Jestem zerem, nie mam nic ani nikogo. Po co tu jestem? Po co mi ten wielki dom skoro jestem tu sama?- spytała niczym mała dziewczynka prosząca o nową lalkę barbie.
-Ja mogę tu z tobą mieszkać jeśli chcesz.- powiedziałem.
-Mógłbyś?- spytała radośnie klaszcząc w dłonie.
Zrozumiałem że była tak pijana, że nie wie co mówi.
-Mógłbym. Tylko że ty jutro będziesz na mnie krzyczeć bo jestem beznadziejny. Wiem o tym. Tylko że ja cię okłamałem. Nie opuściłem cię ze względu na jakiś głupi test.
-Powiesz mi prawdę jak będę trzeźwa? - spytała.
-Nie będziesz chciała słuchać- powiedziałem.- Chodź na górę.
Wystawiła do mnie ręce jak małe dziecko. Pocałowałem ją w czoło i wziąłem ją na ręce. Owinęła się wokół mnie niczym małpka. Zaniosłem ją do łóżka i przykryłem kołdrą.
-Dobranoc. -powiedziałem
-Dobranoc...szkoda że nie wiesz że tak naprawdę miałem operację i przechodziłem rehabilitację...*Lika*
Obudziłam się dość wcześnie, obudził mnie piękny zapach z kuchni. Wstałam i ruszyłam w tamtą stronę, gdzie ujrzałam Damona. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Tak, słyszałam wszystko co mówił. Wczorajszy wynik trzech butelek to nic, potrafiłam dobić pięciu i kontaktować. Podczas ośmiu miesięcy można się wprawić.
-Cześć- wyszeptałam
Obrócił nas tak, że byłam oparta plecami o blat a jego ręce znajdowały się po moich obu stronach.
-Cześć- wyszeptał speszony.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i wyszeptałam
-Pamiętam wszystko. Mój rekord to pięć butelek mixu wódki z whisky, wtedy także kontaktuję.
Popatrzył na mnie zdziwiony i oparł swoje czoło o moje i powiedział
-Nie chciałem cię martwić, nie sądziłem że wyjdzie z tego tyle problemów, przepraszam. Nie chciałem tego. -powiedział przytulając mnie do siebie i płacząc.
-Nie chciałem cię doprowadzić do takiego stanu...
-Wybaczam ci.- powiedziałam głaszcząc go po plecach.
Wzięłam go za rękę i poprowadziłam w stronę kanapy w salonie. Usiadłam mu na kolanach przytulając się do jego ciepłej klatki piersiowej.
-Mój prywatny grzejnik- powiedziałam zadowolona.
Zaśmiał się na moje słowa i powiedział
-Tylko twój. Chciałbym Ci wyjaśnić czemu mnie nie było, jeśli chcesz.- powiedział.
Pokiwałam głową by mówił.
-Wykryto u mnie raka w lewej nodze a dokładnie w kostce w tym samym czasie gdy do ciebie zadzwoniono z wiadomością o dawcy. Próbowałem się do ciebie dodzwonić ale powiedziano mi że z kimś rozmawiasz a wiedziałem że w ośrodku nie można używać telefonów. Wydrukowałem parę listów szykując się na najgorsze. Z tymi datami chodziło o to, że miałem trochę nadziei że jeszcze się zobaczymy i nie myliłem się. Zrobiono mi badania i wyszło na to że mam raka w kostce który spowodował łamanie się kostki ale dzięki ćwiczeniom naprawiłem ją na tyle że mogę chodzić. Biorę leki, moje rokowania wskazują że rąk jest niegroźny. Dawcą serca był przypadkowy, zginął w wypadku samochodowym. Zapłaciłem lekarzowi by tobie dał to serce.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach i powiedziała
-Dziękuję ale już mnie nie opuszczaj.
-Pod warunkiem że zaczniesz jeść.- powiedziałem.
-Mam dla kogo żyć- mówiąc to spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy.
Przytuliłem się do niej i wyszeptałem
-Ja też.--------------------------------------------------
Dziękuję że czytacie nowe rozdziały, głosujecie i followujecie 😙
CZYTASZ
Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]
Teen FictionKSIĄŻKA W WIĘKSZOŚCI ROZDZIAŁÓW WYCOFANA Z PUBLIKACJI Z POWODU SPRZEDAŻY! Jak byś żyła wiedząc, że niebawem umrzesz? Czy byś żyła pełnią życia i robiła co chciała? Może tak. Ale 16 letnia Lika wybrała inną ścieżkę; stronić od ludzi aby ich nie skrzy...