To ty...

2.6K 246 10
                                    

                           * Damon*

Po tym jak Lika mi wybaczyła minęło już dwa miesiące. Układało nam się świetnie. Nagle ni stąd ni z owąd czarnowłosa stanęła przede mną i wyciągnęła dłoń w moją stronę. Nie wiedząc w co się pakuję, przyjąłem ją. Dziewczyna prowadziła mnie przez las i zatrzymaliśmy się, gdy stanęliśmy przed jakimś starym drewnianym domkiem.
-Po co przyszliśmy do tego...czegoś?- spytał.
-Opowiem ci pewną historię, która krąży o tym domku, usiądźmy- powiedziałam. Usiedliśmy na ławeczce, która znajdowała się pod starym dębem. Pewnie zastanawia was, skąd znam drogę do tego domku i to miejsce. Znam to wszystko, ponieważ przychodzę tu od dziecka, znałam małżeństwo, które tu mieszkało. Nawet nie zauważyłam, że się zamyśliłam, uświadomił mi to łokieć Damona wbijający mi się w żebro.
-Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziałam.
-Zaczniesz opowiadać?- spytał.
Kiwnęłam głową i powiedziałam
-Mieszkało tu kiedyś małżeństwo, które pobrało się w wieku dwudziestu trzech lat, zostawiając za sobą cały świat i nie dbając o nic wprowadzili się tutaj, byle jak najdalej od domu. Mieszkali tu ale nie udało im się uniknąć jednego: plotek. Powstało o nich tyle legend...Po około dwudziestu latach, męża kobiety rzadko widziano na oczy a z czasem w ogóle. Powstała historia, że rzekomo to ona doprowadziła go do takiego stanu. Prawda była natomiast taka, że mąż tej kobiety chorował na nieznaną wtedy chorobę, czego ludzie się bali. Miasto ich wyklęło...Wiesz co żona tego mężczyzny zrobiła?- spytałam ciekawa jego zdania.
-Uciekła bo miała dość- stwierdził.
Pokręciłam przecząco głową i mówiłam dalej
-Trwała przy jego boku do końca. Mimo gróźb i  wyzwisk rzucanych w jej stronę przez mieszkańców miasta, ona była przy nim. Mieli jedno dziecko, które uchowali przed wścibskimi spojrzeniami mieszkańców, wiesz? Dziewczynka miała zaledwie kilka lat, gdy zabrano ją od nich, twierdząc iż jej właśni rodzice są dla niej niebezpieczni. Około pięcioletnie dziecko zabrane rodzicom i przekazane jak zabawkę z miejsca na miejsce. Widzisz ten dąb za nami?- zapytałam.
-Tak- powiedział.
-Spójrz na korę tego drzewa pod lewą grubą gałęzią.
Usłyszałam jak chłopak wstaje i w pewnej chwili się zatrzymuje. Nie uszło mojej uwadze jak wciągnął głośno powietrze przez zęby.
-To ty...- powiedział z niedowierzaniem...

-------------------------------------------
Co sądzicie o rozdziale?

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz