Nie oceniaj dopóki nie poznasz.

12.8K 881 100
                                    

                                                                     *Damon*
Weszła przez nie dziewczyna z czarnymi włosami do pasa w białej koszulce i...swetrze? Kto przy takiej temperaturze nosi sweter?  Gapiłem się na nią jak na okaz w muzeum i było to chyba widać bo poczułem jak ktoś uderza mnie z łokcia w żebro.  Natychmiast odwróciłem się w stronę winowajcy z mordem w oczach.
-Co chcesz!?- syknąłem przez zęby
-Patrz bo ci ślinka cieknie- śmiał się John.
-A może tak mały zakładzik? -szepnął Vincent
-Jaki znowu zakład?-spytałem.
-Masz dwa miesiące by ją w sobie rozkochać i zostawić.
-Mnie w to nie mieszajcie-powiedział Michael
-Hmm...a co z tego będę miał?- jak grać to o coś wartego, pomyślałem.
-Jak tak patrzę na tą nową to łatwa nie będzie, więc zapewne odpuścisz dlatego zakładam się o moje porsche- powiedział Vincent.
Jeszcze się zdziwi.
-Zgoda. Porsche Vincenta to niezłe cacko.
Naszą wymianę zdań przerwała chemica.
-Poznajcie nową uczennicę, przedstaw się proszę.
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko podała nauczycielce jakiś folder...nie, nie folder, to jej dokumenty. Chemica zlustrowała je wzrokiem, po czym spojrzała na nową i...OMG! Czy ona miała łzy w oczach? O co chodzi? Co jest w tych dokumentach? Muszę je zobaczyć. Jeszcze nie wiem jak ale je zdobędę.

                                                    *Lika*
Chemica spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Nie chcę litości. W tych dokumentach jest  moje oświadczenie, że nie jestem typową uczennicą a bardziej wolnym słuchaczem. Według lekarzy powinnam przebywać w szpitalu i tak jak mi to powiedzieli "w spokoju dożywać swoich ostatnich dni". Nie dziękuję. Dlatego ja nie muszę odrabiać zadań domowych jeżeli nie mam siły. Reszta kart jest o mojej chorobie między innymi rokowanie- "U panny Lice Shadow wykryto rzadką wadę serca, nie da się jej leczyć. Według wszelkich badań które zrobiono Pannie Shadow, stwierdziliśmy że zostały jej maksymalnie dwa lata życia [...]
Czytałam to tyle razy, że znam już to na pamięć. Rodzice nie mogą być dawcami i myślę że to ich jeszcze bardziej dobiło, uczucie bezsilności. Ich dziecko umiera a oni nic nie mogą zrobić. Jestem na liście dawców ale przede mną jest tyle osób, że czas oczekiwania jest dłuższy niż ten który mi pozostał. Nauczycielka pokazała dłonią bym usiadła. Jedyne wolne miejsce było przed chłopakiem który patrzył się na mnie odkąd weszłam do klasy. Usiadłam w ławce i słuchałam chemicy która mówiła zdławionym od emocji głosem. Czułam na sobie spojrzenia innych uczniów. Było to krępujace. Czekałam w napięciu na dzwonek i uciec tam gdzie nikt nie będzie na mnie patrzył. Jesteś aspołeczna - jak zwykle głos mądrości musiał się wtrącić.  Ale może to i prawda. Nie odezwałam się do nikogo od ponad roku czyli odkąd wykryto u mnie wadę serca i rodzice mnie opuścili
- Pamiętaj zawsze będziemy cię kochać, niedługo cię odwiedzimy, obiecuję.
Obiecanki cacanki, od tamtej pory ich nie widziałam. Mogli choć zadzwonić...żadnego telefonu ani głupiego SMS'a. Nic. Mogli przecież szczerze powiedzieć że już mnie nie chcą, że dla nich to za wiele ale oni woleli pocieszyć mnie kłamstwem.
Zamknęłam za nimi drzwi po czym zjechałam po nich plecami w dół, podwijając nogi do klatki piersiowej oparłam na nich brodę, szczelnie opatulając nogi ramionami i wybuchając wstrzymywanym płaczem. Dlaczego mnie opuściliście w takim momencie? Momencie w którym najbardziej potrzebuję czyjegoś wsparcia? Dlaczego? Nie mam nikogo....
Od tamtej pory się nie odezwałam. Robię zakupy w sklepach samoobsługowych by nie musieć rozmawiać. Nauczyłam się języka migowego by rozmawiać nierozmawiając.
Widziałam ból w oczach rodziców gdy mnie opuszczali, nie rozumiałam wtedy dlaczego. Przecież obiecali że mnie jeszcze odwiedzą. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że to było pożegnanie.
Otrząsnęłam się gdy zadzwonił dzwonek. Poczułam że mam mokre policzki, dotknęłam ich. Cholera!  Jak mogłam dopuścić by płakać w miejscu publicznym!? Wybiegłam szybko z klasy na zewnątrz i zaczęłam rozglądać się dookoła. Boisko, ławki, wierzba płacząca! Uwielbiam wierzby płaczące. Poszłam w jej kierunku.

======================================================================
Postanowiłam dodawać w jednym rozdziale punkt widzenia Damona i Liki.
Mam nadzieję że się podoba.

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz