Niektóre żarty są prawdziwe.

10.5K 760 13
                                    

                                                                     *Damon*

Podszedłem za dziewczyną do salonu. Zatrzymałem się przy futrynie od drzwi i oparłem się o nie ręką. Obserwowałem ją, rozglądała się po salonie. Chyba mnie nie zauważyła. Zobaczyłem że zatrzymała się na dłuższą chwilę wzrokiem na fortepianie. Czyżby umiała na nim grać? Czekałem aż wstanie i ruszy w jego stronę, ale nic takiego się nie wydarzyło. Postanowiłem wyjawić swoją obecność i sam podeszłem do fortepianu. Zdążyłem ujrzeć jej reakcję na moją obecność. Zdziwiła się, że nie była sama. Obserwowała mnie z zainteresowaniem, zapewne zastanawiając się co będę robił. Usiadłem na stołku przy fortepianie, położyłem palce na klawiszach, chwilę myśląc nad tym, co zagrać. Podniosłem głowę i patrząc jej prosto w oczy zacząłem grać piosenkę Labrinth ft. Emeli Sandé- Beneath your beautiful.

  Nadal patrząc jej prosto w oczy, zauważyłem że pomimo iż nadal ma smutne oczy, uśmiecha się. Nie sztucznie, tak prawdziwie. Położyła głowę na oparciu kanapy i spoglądała to na mnie to na fortepian. Próbowała ukryć przede mną łzy wzruszenia, ale nie udało jej się. Wytarła je dyskretnie po czym podeszła do mnie i mnie...przytuliła. Nim zdążyłem zareagować ona już była za drzwiami. Posiedziałem chwilę rozmyślając nad tym, co się przed chwilą wydarzyło. Postanowiłem do niej zajrzeć i dowiedzieć się dwóch rzeczy:jak ma na imię i dlaczego tak dziwnie się zachowała. Ruszyłem po schodach, otworzyłem drzwi mojego pokoju uprzednio pukając. Nie usłyszałem żadnego "proszę", mimo to postanowiłem wejść. Zastałem tam dziewczynę siedzącą na parapecie i...patrzącą w gwiazdy. Uśmiechała się. Nie spojrzała na mnie, nie zauważyła mnie? Usiadłem obok niej. Była zamyślona. Szturchnąłem ją łokciem w żebro, by dała w ogóle jakikolwiek znak że żyje a nie wegetuje. Obróciła głowę w moją stronę.
-Jak masz na imię?-spytałem.
Zamigała coś do mnie. Możesz mówić i po chińsku i tak nie rozumiem.
-Nie umiem migowego-wytłumaczyłem.
-Lika-szepnęła.
-Co robisz?-spytałem.
Nie doczekałem się odpowiedzi. Chociaż wiem jak ma na imię. Dobre i to.
-Ej, żyjesz czy umierasz-zażartowałem.
Zeszłem z parapetu i ruszyłem w stronę drzwi gdy usłyszałem jak odpowiada na moje pytanie spokojnie ale wyczułem w jej głosie trochę goryczy.
-Umieram, już niedługo-szepnęła.
Chyba miałem tego nie słyszeć. Spojrzałem na nią zszokowany. Po chwili się ogarnąłem. Pewnie żartuje, bo co jej może dolegać?  Zlustrowałem ją wzrokiem i nic niepokojącego nie znalazłam, no może jedynie jest za chuda. Wyszedłem z jej pokoju, zostawiając ją samą. Chwilę rozmyślałem nad jej słowami po czym położyłem się na kanapie i nawet nie wiem kiedy zasnąłem...

                                                            *Lika*

Patrzyłem jak Damon gra na fortepianie a ja po raz pierwszy od dłuższego czasu się uspokoiłam. Wsłuchałam się w tekst piosenki i lekko się speszyłam. Dlaczego wybrał tę piosenkę. Nie wiem. Wzruszyłam się bo dużo czasu minęło odkąd ktokolwiek zrobił coś dla mnie. Gdy skończył grać, podeszłam do niego i w wyrazie podziękowania postanowiłam go przytulić. Odsunęłam się nim zdążył zareagować i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pokoju. Chyba go trochę zszokowałam... Popatrzyłam na łóżko, nie, nie jestem śpiąca. Postanowiłam usiąść na parapecie. Oparłam się plecami o ścianę i oparłam się policzkiem o szybę. Patrzyłam w gwiazdy, zastanawiając się co spowodowało, że Damon zagrał dla mnie piosenkę. Czyżby mnie polubił? Ponad dwa lata temu bym się ucieszyła z nowego przyjaciela. Teraz, jestem za murem przez który nikogo nie wpuszczam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, wiedziałam kto to, bo Scar śpi. Poczułam jak Damon siada obok mnie. Ignorowałam go, bo nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Niestety tak jak myślałam, nie wytrzymał w ciszy zbyt długo. Uderzył mnie lekko z łokcia w żebro. Obróciłam głowę w jego stronę nic nie mówiąc. Za to on postanowił mówić za dwóch.
-Jak masz na imię?-spytał.
Wiedziałam że nie zna migowego, postanowiłam go trochę zdenerwować. Zdaję sobie sprawę z tego, że denerwuję go, gdy migam bo wtedy czuje się jak nieuk.
Zamigałam mu swoje imię. Tak jak przewidziałam, powiedział że nic nie rozumie.
Postanowiłam go już nie dręczyć może gdy mu powiem, szybciej zostawi mnie w spokoju.
-Lika-powiedziałam.
Idź sobie...
-Co robisz? -spytał.
Nadzieja matką głupich.
Nie odpowiedziałam mu na to pytanie. Patrzyłam w gwiazdy rozmyślając, czy gdy umrę, na niebie pojawi się o jedna gwiazda więcej. Po chwili powiedział coś na co znałam odpowiedź od dawna.
-Żyjesz czy umierasz-zażartował.  Nawet nie wiedział, jakie prawdziwe było to, co powiedział.
Zastanawiałam się chwilę, po czym odpowiedziałam sama do siebie
-Umieram...

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz