Niektóre przypadki mają ukryty cel.

8.6K 691 21
                                    

                                                                   *Lika*

Skurczybyk jeden! To, że on jest wielki jak wieża Eiffla, nie znaczy że każdy taki jest. Ja w dzieciństwie nie wpierniczałam drożdży a przynajmniej nie w takich ilościach. Spojrzałam na niego gniewnie gdy schował mój telefon do tylniej kieszeni swoich jeansów. O nie...moja ręka nie dotknie jego tyłka. Posłałam w jego stronę wściekłe spojrzenie. Jego reakcja? Zaczął się śmiać jak opętany, zapewne było go słychać na drugim końcu miasta. Zostawiłam go w spokoju, nie mam na niego siły. Wymyśliłam plan jak odzyskać mój telefon. Schowałam się za zasłonę w salonie przy drzwiach. Czekałam kilka minut dopóki się nie ogarnął. Gdy w końcu przyszedł, rozglądał się do salonu. Czekałam aż podejdzie na środek salonu, skąd miałam najlepszy skok. Gdy ustawił się na moim celowniku, prędko wyskoczyłam mu na plecy. Nie miałam w planach przywrócenia go na twarz, ale cóż...wyszło jak wyszło...Mój telefon wypadł mu z kieszeni. Wzięłam go po czym wstałam i zrobiłam mu zdjęcie na odchodne.  Twarz wbita w dywan a ręce i nogi na krzyż. Po tym poszłam do jego pokoju. Usiadłam na parapecie, podciągnęłam nogi pod brodę  i rozmyślałam po co mi tak naprawdę potrzebny jest telefon. Rodzina się mnie wyrzekła.  Przyjaciół nie mam- może czas to zmienić? Czas wracać do domu. Zeszłam na dół po schodach. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że gdy opuszczę pokój moje dotychczasowe plany się zmienią...

                                                            *Damon*

Wstałem powoli z dywanu i od razu złapałem się za lekko bolący nos. Pobiegłem do łazienki z nosa leciała mi krew. Poczułem wibracje mojego telefonu. Kto mi zawraca głowę? Na oślep wyjąłem telefon z kieszeni i włączyłem tryb głośno mówiący.
-No hej stary! Nie dajesz znaku życia, aż tak wciągnął cię zakład o imieniu Lika?-drwił-Pamiętaj czas w miejscu nie stoi.
-Nie wydurniaj się. Wiesz, że wygram. Twoje porsche będzie niedługo moje.- powiedziałem, walcząc z krwotokiem.
-Ej, ale jak wygrasz, co się oczywiście nie zdarzy, to wspomnij jej o mnie ok?-powiedział.
Nie wiem dlaczego ale w tej chwili gdyby stał przede mną, to bym mu przywalił. Mimo że się przyjaźnimy. Rozłączyłem się. Zatamowałem krwawienie. Doprowadziłem moją twarz do normy. Spojrzałem ostatni raz w lustro i pomyślałem przystojny jak zawsze. Na szczęście nie jest złamany. Wyszedłem z łazienki a to co tam zobaczyłem, mnie zszokowało.
Stała tam Lika i popatrzyła na mnie jakby żałowała że podsłuchała, poza tym nie okazywała żadnej złości nic. Popatrzyłem jej w oczy, nic w nich nie znalazłem prócz tego ciągle dogłębnego smutku w jej oczach. Nie wiem dlaczego ale nagle poczułem się winny tego całego smutku w jej oczach.
-Jaaa...-zacząłem.
Uciszyła mnie podnosząc dłoń. W sumie nie wiedziałem co dalej bym biał powiedzieć. Denne przepraszam? Co by to dało? Ale to co powiedziała zszokowało mnie jeszcze bardziej.
-Już dawno wiedziałam. Chodź, pokażę ci coś.-powiedziała...normalnym głosem.
Liczyłem bardziej na to, że dostanę w twarz, że na mnie nakrzyczy i pobiegnie z płaczem. Oczekiwałem jakiejkolwiek negatywnej reakcji. Tymczasem ona chce mnie gdzieś zaprowadzić. Wyszliśmy z domu. Nie wiedziałem gdzie iść, więc szedłem za nią. Zastanawiałem się co jest z tą dziewczyną nie tak. Do tej pory myślałem, ba!  Byłem przekonany że każda dziewczyna po takiej akcji da mi w twarz.
Właśnie szliśmy przez las, nagle czarnowłosa się zatrzymała. Przede mną rozpozcierał się widok pomostu którego końca nie było widać. Zauważyłem że dziewczyna usiadła, poszedłem w jej ślady. Siedzieliśmy w ciszy. Lika o czymś myślała. A ja? Ja rozglądałem się dookoła. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Muszę przyznać, że to miejsce zapiera dech w piersi.
Nagle dziewczyna obróciła się w moją stronę i dała mi dwie koperty. Jedna z nich była złota a na niej cyfra 1, druga była błękitna i napisana na niej była cyfra 2.
-Złotą otwórz gdy wrócisz do domu. Błękitną będziesz wiedział kiedy otworzyć. Jesteś bystry, zrozumiesz-powiedziała.
Nie wiedziałem o co chodzi.  Czarnowłosa podniosła się z miejsca i pobiegła w nieznaną mi drogę. Jak ona trafi do domu i jak JA trafię do domu? Dziewczyna jakby czytając mi w myślach krzyknęła:
-Znam drogę, trafię. Ty idź cały czas w lewo!
Potem straciłem ją z oczu a po chwili sam postanowiłem wracać. W tamtej chwili nie zdawałem sobie sprawy, że wraz z  tymi kopertami podarowała mi coś cenniejszego- nowego mnie...

Dziewczyna o smutnych oczach [Ponad Połowa Rozdziałów Usunięta Z Publikacji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz