Rozdział 25

8.5K 673 62
                                    

Po męczącym locie i nieprzespanej żadnej godzinie Jimin wreszcie znalazł się w Korei. Natychmiast pojechał do domu. Była już późna godzina, a w domu panował mrok. Jimin zapalił światła i zostawił walizkę z przedpokoju. Powolnym krokiem udał się do salonu. W domu było dla niego teraz tak cholernie pusto. Nawet jeśli Jungkook mało co z nim rozmawiał co nie jest dziwne z powodu jego początkowego zachowania, dom był wypełniony samą jego obecnością. Jak do tej pory Jimin nie dostał żadnej informacji od Yoongiego. Nie wiedział co się dzieje z nastolatkiem ani kiedy go kolejny raz zobaczy co doprowadzało go do szału. Był zmęczony i wykończony psychicznie. Udał się do lodówki i wziął z niej cztery butelki piwa, po czym ruszył po schodach na górę. Wszedł do pokoju, który przeznaczył dla młodszego i położył się na jego łóżku. Otworzył pierwszą butelkę i zaczął pić. Oczywiście na jednej nie skończył i po nie długi czasie wypił już wszystko. Chłopak już nie zbyt wiedząc co robi sięgnął po telefon i zadzwonił do Taehyunga.

- Jimin? Wszystko w porządku? Znaleźli go? - usłyszał w słuchawce zmartwiony głos przyjaciela.

- Taeee... nie, nie znajdą go. Już nigdy go nie zobaczę, rozumiesz? 

- Nie prawda.. Oni.. -nie skończył, bo Jimin się rozłączył. Tym razem wybrał numer do swojego byłego chłopaka a aktualnego wroga.

- Znowu ty?! 

- Tak, daj mi z nim porozmawiać, proszę.

- Nie tak szybko, jutro około 15 widzę cię u mnie w domu. Wtedy może będziesz mógł z nim porozmawiać i go zobaczyć. - Jimin nie widział go ale był pewien, że w tym momencie widać na jego twarzy wielką satysfakcję. 

- Kilka słów, żebym wiedział, że nic mu nie jest. 

- Masz 2 minuty. - powiedział oschle. Po paru chwilach usłyszał w telefonie głos, na który tak bardzo czekał. 

- Hyung?

- Jongkookie wszystko w porządku?

-Tak, hyung nie rób tego co on ci karze, on... - nie dokończył, bo telefon wyrwał mu Yoongi i rozłączył się.

*********

Jungkook czuł się wykończony. Znowu zawiązali mu oczy ciemną przepaską żeby nic nie widział a ręce skuli w kajdanki. Od kilkunastu godzin nie wiedział co się dzieje. Nie słyszał żadnych głosów tylko dziwne dźwięki. Prawdopodobnie lecieli, słyszał przedtem jak Yoongi mówił o zmianie godzin wylotu, zmienił zdanie po rozmowie z Jiminem. Nastolatek znowu się spiął gdy o nim pomyślał. Nie chciał żeby mu się coś stało, nawet o siebie nie martwił się tak bardzo jak o niego, co go bardzo dziwiło. Starszy był naprawdę niesprawiedliwy dla niego a ten się jeszcze o niego zamartwia. Sam tego nie rozumiał ale czuł, że nie nienawidzi go. Jedyną jego nadzieją na ten moment był Jin. Miał naprawdę wielką nadzieje, że chłopak im pomoże. Niestety nie miał go jak zapytać czy już coś wymyślił, bo Yoongi cały czas kręcił się w pobliżu. Nie chciał żeby miał problemy z jego powodu, tym bardziej jeśli już sam wiedział jak bardzo psychiczny jest Yoongi. Mało co rozmawiał z Jinem ale czuł, że jest jedyną osobą, której na ten moment może zaufać. Wydawał się naprawdę okay. Nastolatek poczuł uczucie lądowania a po nie długim czasie poczuł na sobie ręce. 

- Wstawaj, jesteśmy w Korei. - usłyszał głos Jina. Chłopak prowadził go gdzieś a po kilku minutach ściągnął mu przepaskę. - Możesz na chwilę tak zostać dopóki Yoongi nie przyjedzie. Stwierdził, że bezpieczniej załatwić swoje auto. 

Jungkook wstał i powoli otworzył oczy. Nareszcie coś widział. Znajdowali się w podziemiach lotniska. Było tam dość ciemno i nie wiele mógł zobaczyć. 

- Wymyśliłeś już coś jak możesz mi pomóc, hyung? 

- Tak i nie... To nie jest takie proste ale zapewne coś wymyślę. Z tego co wiem to jutro po południu mają się spotkać a Yoongi zamierza trzymać cię w jego domu. To trochę utrudnia nam sytuację. 

- Skontaktuj się z Jiminem, proszę. 

- Jungkook kiedy tylko będzie to możliwe to zrobię to, obiecuję. - Jin wyraźnie posmutniał.

- Przepraszam, że tak nalegam. Boisz się Yoongiego?- nastolatek delikatnie przytulił starszego. 

- To nie o to chodzi. Nie mogę stracić tej pracy. Ja mam dziecko na utrzymaniu. Jestem całkowicie spłukany a jedyna praca gdzie tyle mi zapłacą to właśnie ta. Oczywiście to jest nielegalne, więc jeszcze mogę trafić do więzienia. Naprawdę muszę uważać. 

- Przepraszam, nie wiedziałem... Masz dziecko? - Jungkook był trochę zdziwiony. Nie spodziewał się niczego z tego co powiedział Jin.

- Niezupełnie.. To dziecko mojej siostry ale ona nie mieszka tutaj, to wszystko jest bardzo skomplikowane. Nie chcę o tym rozmawiać. - chłopak ponownie wziął w ręce przepaskę.- Yoongi niedługo tu będzie, lepiej to załóżmy. - powiedział i założył opaskę na oczy młodszego. 

Nie mylił się, zaledwie po paru minutach chłopak znalazł się przy nich. Jungkook tylko słyszał jak rozkazuje Jinowi zapakować go do auta, a potem odjechali. Nie wiedział ile jechali, bo zasną. Nie spał całą drogę do Korei i był zbyt zmęczony. Po kilkunastu godzinach przebudził się. Otworzył oczy i zaspany przetarł je. Pomimo tego, że dalej był zaspany otworzył oczy szerzej. Leżał w wielkim i bardzo wygodnym łóżku. Znajdował się w jakiejś sypialni. Ściany pokoju pomalowane były na niebiesko. W rogu stała wielka rozsuwana szafa z lustrem, blisko drzwi mała toaletka, na której leżało mnóstwo kosmetyków, kremów itp. Po drugiej stronie pokoju znajdował się mały, puchaty dywanik, na którym stał stolik a obok niego fotel. Na przeciwko łóżka wisiał telewizor. Jungkook wstał z łóżka i udał się do drzwi. Wyszedł na wielki hol i usłyszał jakieś krzyki dochodzące z dołu. Jego serce natychmiastowo zaczęło bić szybciej. Ten głos należał do Jimina. 



Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz