Rozdział 29

7K 669 41
                                    

-Jungkook jest w szpitalu. - powiedział Yoongi prosto z mostu. 

-Jak to w szpitalu? Co się tam kurwa stało?! - Jimin nie był w stanie się opanować. Jakby Yoongi znajdował się teraz blisko to by go od razu rozszarpał. 

- Spadł ze schodów. - po części skłamał. To przez niego stracił równowagę, ale w tym momencie wolał nie wdawać się w szczegóły. 

- Zaraz tam będę. W jakim jesteście szpitalu? - jego głos trząsł się ale bardziej były słychać, że jest wściekły. 

- Główny szpital w Seulu. - powiedział i rozłączył się. - Zadowolony? - spytał widzą, że Jin wygląda na szczęśliwego, że go posłuchał. 

- Tak i nie złość się tak, nie zapominaj, że to twoja ostatnia nadzieja. Bądź dla niego miły. - starszy był bardzo opanowany biorąc pod uwagę powagę sytuacji. 

-Dobrze, mamo. -  młodszy tylko prychnął i cicho odpowiedział. Nie był do końca pewny jego planu ale Jin nie wydawał się kimś kto może kogoś wpakować w kłopoty. Pierwszy raz komuś zaufał, jak i posłuchał swojego "pracownika". Zazwyczaj nie dawał nikomu prawa do wyrażania swoich opinii a już na pewno aby ktoś mówił mu co ma robić. Tacy ludzie od razu źle kończyli. 

************

Jimin po złej wiadomości natychmiast zaczął biegać po swoim domu. Ubrał się w byle co, co tylko było pod ręką. Musiał jak najszybciej znaleźć się przy Jungkooku. Przeczuwał, że coś jest nie tak już gdy Yoongi odwołał spotkanie. Czuł, że jeśli nastolatkowi stało się coś złego to nie ręczy za siebie. Byłby w stanie nawet zabić tego potwora. Tak, był pewien, że Jungkook nie spadł ze schodów tylko Yoongi mu coś zrobił. Jeżeli jego przeczucia okazałyby się prawdą, to już jest martwy. Jedyne co go teraz trochę ratowało to, że do niego zadzwonił i powiedział mu o tym. Teraz tylko jak najszybciej musi tam pojechać. Bał się widoku, który tam zastanie. Co jeśli on umrze? Jeszcze nie zdążył się zmienić i powiedzieć mu coś co na razie nie chciało mu przejść przez gardło. Z zamyśleń wyrwał go dźwięk telefonu, na wyświetlaczu widniał napis, że to Taehyung. Zupełnie zapomniał do niego oddzwonić. Pewnie się martwił. Szybko odebrał telefon a drugą ręką zamknął drzwi wejściowe od domu. 

- No wreszcie odebrałeś! - Tae odetchnął z ulgą.

- Nie mam czasu, Jungkook jest w szpitalu. Muszę tam jechać. - powiedział podbiegając do swojego auta. Otworzył drzwiczki i usiadł na miejscu kierowcy.

- Jak to? Co się stało? - ponownie się zmartwił.

- Przyjedź do szpitala. - rzucił tylko, rozłączając się. Odpalił samochód i ruszył naprawdę szybkim tempem. Miał nadzieję, że policja go teraz nie zatrzyma, nie miał na to czasu. Miał do siebie wielki żal. Jak mu go wcześniej tak traktować? Jak mógł się stać taki jak Yoongi? Jungkook się już wystarczająco wycierpiał a teraz jeszcze to. Jak mógł pozwolić aby on mu go odebrał? Szybko znalazł się pod szpitalem. Zamknął samochód i pobiegł do środka. Przy drzwiach wejściowych czekał na niego Jin.

- Co z nim? Gdzie on jest? - Jimin od razu zasypał go pytaniami. 

- Dalej na badaniach. Mamy czekać na lekarzy pod salą na górze. - powiedział spokojnie aby trochę uspokoić chłopaka. Nie było to jednak możliwe. 

- Co tak naprawdę się stało? - Jimin chciał wyciągnąć prawdę od Jina dopóki byli sami i  Yoongi nie mógł nim "sterować". 

- Prawdopodobnie spadł ze schodów. Nie było mnie przy tym zajściu, więc nie mogę ci na to odpowiedzieć. - powiedział prowadząc go pod właściwą salę. Gdy Jimin zobaczył Yoongiego musiał się bardzo powstrzymywać aby nie rzucić się na niego z pięściami. 

- Coś ty mu zrobił? - zapytał nie zbyt przyjaznym tonem i przywarł go do ściany. Jednak jego emocje z nim wygrały. - Jak coś mu się stanie to obiecuję, że cię zabiję! - krzyknął i uderzył z pięści w twarz. Jin widzą, że zaraz oboje mogą wstrząć bójkę rozdzielił ich. 

- Jak będziecie się tak zachowywać to wątpię, że komukolwiek pozwolą do niego zajrzeć! Zaraz was stąd wyrzucą! Rozumiem Jimin, że jesteś wściekły i masz do tego prawo ale proszę cię opanuj się. - po tym słowach Jimin odszedł od chłopaka i nerwowo zaczął spacerować po korytarzu. Po jakimś czasie na korytarzu zobaczył dwóch lekarzy a za nimi pielęgniarkę, która wiozła nastolatka na łóżku. Jimin natychmiast do nich podbiegł. Na widok Jungkooka aż zabolało go serce. Chłopak miał obwiązaną głowę bandażem, nogę w gipsie a na ręce bandaże. Nie zważając na to co do niego mówili lekarze ani na to, że Yoongi i Jin również do niego podeszli, chłopak zaczął głaskać po włosach nastolatka. Do jego oczu napłynęły łzy, pozwolił go tak skrzywdzić. 

- Jungkookie... - powiedział a po jego policzku spłynęła łza. - Będzie dobrze, obiecuję ci. - powiedział i złapał go za rękę. Nie obchodziło go to, że wszyscy na korytarzu się na niego patrzyli a chłopak dalej był nie przytomny. Liczyło się tylko to, że żył i on był nareszcie przy nim. 

Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz