Obaj podeszli do chłopaka, który leżał nieprzytomny a na jego głowie znajdowała się krwawiąca rana. Jin klęknął przy chłopaku, nachylił się aby sprawdzić czy oddycha. Na szczęście żył. Yoongi dalej bardzo zdezorientowany stał obok i tylko się przyglądał. Nie chciał wyrządzić mu żadnej krzywdy, to był niefortunny wypadek.
- Na co się gapisz? Dzwoń na pogotowie! Chcesz żeby się wykrwawił?! - chłopak słysząc słowa Jina szybko zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w spodniach. Drżącymi rękami wyciągnął telefon i wybrał numer na pogotowie. Podał swoje dane i adres, powiedział w jakim stanie znajduje się chłopak. Pierwszy raz był naprawdę wystraszony. Gdy chłopak z tego wyjdzie zapewne będzie miał rozmowę z policją. Pójdzie do więzienia, nic go przed tym nie uratuje. Zdesperowany klęknął obok Jina i zaczął gadać jak opętany.
- Jin, proszę powiedz im, że to wypadek. Nie mów co naprawdę się stało. Proszę. Zapłacę ci. Tak, zapłacę ile tylko będziesz chciał, policja nie może wiedzieć. Ja nie chcę.. - i w tym momencie Jin przerwał mu, uderzając go w twarz.
- Zamknij się w końcu. Chłopak może umrzeć przez ciebie!! - krzyknął i ponownie go uderzył. Widzą, że Yoongi nic nie mówi i nie zwraca uwagi na uderzania, tylko westchnął. - Rób teraz co mówię to może nie zgnijesz w więzieniu... Chociaż nie powiem, należałoby ci się.
Po paru minutach przyjechało pogotowie. Ratownicy szybko zabrali dalej nieprzytomnego chłopaka do karetki. Odjechali szybko na sygnale. Jin zabrał Yoongiego do swojego auta, po czym również odjechali za karetką pogotowia w stronę szpitala. Yoongi całą drogę milczał. Wydawał się bardzo nieobecny jakby aktualnie całkowicie się wyłączył. Jednak nie było to prawdą, chłopak próbował wymyślić jakiś plan jak wyjść z tego wszystkiego ale nie mógł się skupić. Nie należał do miłych osób, czy też takich których obchodziłyby czyjeś uczucia ale nie wybaczyłby sobie gdyby kogoś zabił. Zwłaszcza osobę, która tak naprawdę nic mu nie zrobiła. Jechali dość szybko lecz z powodu stresu i napiętej atmosferze droga bardzo im się dłużyła. Gdy w końcu dojechali na miejsce obaj pośpiesznie wybiegli z samochodu i ruszyli biegiem do budynku. Podeszli do recepcji, która na szczęście nie była oblężona kolejką ludzi.
- Gdzie znajduje się chłopak z rozbitą głową? Spadł ze schodów, powinni nie dawno go tu przywieźć. - Jin mówił szybko, martwił się o Jungkooka.
- Jest obecnie na badaniach. Później przewiozą go do pokoju nr 104. Możecie tam zaczekać na lekarzy żeby dowiedzieć się więcej. - już chcieli odejść i pójść szukać sali gdy kobieta ich ponownie zawołała. - Potrzebuję danych chłopaka. Najlepiej gdyby przyjechali tu jego rodzice.
- Kurwa.. - Yoongi cicho przeklął, tak, że usłyszał go tylko Jin.
- Yoongi, idź pod tą salę i tam zaczekaj na mnie. Ja się tym zajmę. I najważniejsze, nie zapomnij odwołać spotkania z Jiminem. - chłopak kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Starszy udał się do recepcjonistki a on ruszył do windy. Wybrał przycisk z odpowiednim piętrem. Szybko i bez żadnych problemów znalazł się pod właściwą salą. Usiadł na krześle i wyciągnął telefon. Odblokował go i wybrał numer do swojego byłego chłopaka. Odebrał już po pierwszym sygnale. Prawdopodobnie cały czas w gotowości czeka na informacje.
- Nie damy rady się dzisiaj spotkać. Musimy to przełożyć. - powiedział najbardziej opanowanym głosem na jaki było go stać choć i tak jego głos lekko się trząsł. Miał nadzieje, że Jimin tego nie zauważył.
- Co? Dlaczego? Co się stało? Yoongi proszę! - Jimin nie ukrywał, że bardzo mu zależy aby jak najszybciej się spotkać i zakończyć to wszystko. Nie podobał mu się pomysł zmienienia daty spotkania.
- Nie mogę rozmawiać. Zadzwonię gdy będę wiedział kiedy możemy się spotkać. - rozłączył się nie czekając jak Jimin coś mu odpowie.
Chłopak oparł głowę o ścianę, zamknął oczy i westchnął głośno. Czekanie go wykańczało. Przynajmniej tyle, że Jungkook żyje, a Jin chyba go nie wyda. No właśnie, pewny być nie mógł. Wystarczy, że Jungkook o wszystkim powie policji lub nawet Jin zmieni zdanie. Miał nadzieje, że załatwi jakoś te dokumenty o chłopaku. Przecież osobiście nie wiedział o nim nic. Tylko jego imię, nazwisko, wiek i to, że Jimin go kupił. Nigdy by się po nim nie spodziewał, że byłby w stanie kupić człowieka. Chyba faktycznie musiał mieć ciężki czas po tym jak od niego odszedł. Yoongi wstał z krzesła i poszedł do automatu z napojami. Kupił kawę. Pijąc ją chodził w tą i z powrotem po korytarzu, to go trochę uspokajało. Po niedługim czasie dołączył do niego Jin.
- Załatwiłeś to wszystko? - zapytał z nadzieją.
- Prawie... Sprawa jest załatwiona tylko na jakiś czas. Mam donieść jej wszystkie dokumenty... Mamy, więc trochę czasu.
- Ale to niemożliwe. Nie mamy tych rzeczy, a nie damy rady podrobić raczej w tak krótkim czasie. Tym bardziej, że oni chcą jego rodziców. - Yoongi złapał się za głowę i usiadł na krześle. Myślał, że już po nim.Jin usiadł obok niego. Przez chwilę obaj nic nie mówili ale Jin przerwał tą ciszę.
- Wiem! Jimin!
- Co Jimin? - Yoongi podniósł głowę i spojrzał na niego.
- On na pewno posiada jakieś dokumenty Jungkooka! Musimy jak najszybciej się z nim skontaktować.
- On mnie jeszcze szybciej wyda... Ale może masz rację... Jimin to jedyna nadzieja. - Yoongi wziął telefon do ręki, chciał zadzwonić do chłopaka ale bardzo się stresował.
- Tylko on może ci pomóc. Przykro mi ale musisz do niego zadzwonić. - Jin oparł się o ścianę. Yoongi widząc, że nic nie może zrobić kliknął w jego numer. Od razu usłyszał głos w słuchawce.
- Jungkook jest w szpitalu. - powiedział Yoongi prosto z mostu do telefonu.
CZYTASZ
Sprzedany - Jikook
FanfictionJungkook trafia na licytacje gdzie zostaje kupiony przez bogatego biznesmena Jimina. Czy jego życie zmieni się w piekło?