Rozdział 46

4.9K 506 83
                                    

Jimin od rana miał urwanie głowy w pracy. Wszystko szło nie po jego myśli. Na dodatek miał dzisiaj spotkać się z rodzicami aby omówić sprawy związane z ślubem. Nie obchodziło go jak będzie ten ślub wyglądał, zamierzał tylko im przekazać co przez nich czuje a organizacje zostawić Misang. Nie czuł się z tym dobrze, że dziewczyna się aż tak w to angażuje. W końcu jest młoda, pewnie chce aby wesele było piękne i wierzy w miłość. Najchętniej zerwałby tą umowę ale wtedy jego życie bardzo by się zmieniło. Ojciec zagroził mu wyrzuceniem z firmy, którą już prawie przejął. Wiązało się to z utratą pieniędzy przez co musiałby opuścić swój dotychczasowy dom. Swoją drogą zastanawiała go reakcja ojca na to, że jest gejem. Za pewne natychmiast by go wydziedziczył. Przynajmniej nie martwił się już o Jungkooka tak jak na początku. Nie rozmawiał z nim ani go nie widział. Może i to dobrze. Jedynie Taehyung poinformował go, że nastolatek ma się dobrze. Zapisał się do pobliskiej szkoły, ma pracę dorywczą. Znalazł małe mieszkanie. Jeśliby wziął pieniądze od starszego mógłby znaleźć coś lepszego ale rozumiał jego decyzję. Cieszył się, że przynajmniej on jako jedyny z jego poprzednich ocalał.

- Mam tego dość... Lee Eunji! Przynieś mi kawę, proszę! - jego sekretarka skinęła głowę i wyszła z pomieszczenia. Jimin westchnął. Musiał sobie zrobić przerwę. Choć króciutką, bo czuł, że jego głowa zaraz eksploduje. Rozsiadł się wygodniej w fotelu i sprawdził telefon. Miał dwa nieodebrane połączenia od Misang. Musiał wyciszyć telefon dlatego nic nie słyszał. Normalnie by to zignorował ale dał sobie na cel bycie miłym dla przyszłej żony. Już wystarczająco ludzi w swoim życiu skrzywdził. Oddzwonił do niej. 

- Oppa! Czemu nie odbierałeś? 

- Jestem zajęty, pracuję. Coś się stało?

- Nie, nic. Chciałam tylko usłyszeć twój głos. 

- Uhm... - straszy poczuł, że zaraz zwróci lunch przez te słowa. Nie lubił gdy ktoś był przesłodzony. Bynajmniej nie dla niego. Nie wiedział jak i nie umiał się zachować w takich sytuacjach. Irytowało go to. I to bardzo, dlatego tylko to przemilczał. 

- Robisz coś dzisiaj wieczorem? Pomyślałam, że mogłabym do ciebie przyjechać i coś dla ciebie ugotować. Zjedlibyśmy razem. 

- Misang, nie dzisiaj. Muszę się spotkać z rodzicami. Chcieli omówić ze mną rzeczy związane z ślubem. Choć i tak chciałbym żebyś ty jakoś to ogarnęła. Ja nie mam do tego głowy. 

- Rozumiem oppa.. - jej głos wyraźnie posmutniał. - W takim razie pójdę z tobą na to spotkanie! Poznam twoich rodziców i porozmawiam z nimi o tych sprawach. Przyjadę do ciebie do biura i razem się z nimi spotkamy! - jej entuzjazm powrócił.

- Nie miałem tego na myśli.. Źle mnie...

- Rozłączam się! - dziewczyna mu przerwała.

-Chciałem iść sam... - powiedział już sam do siebie. - Niech ją! Co za dziecko.

W międzyczasie jego sekretarka przyniosła mu kawę. Wypił ją po czym z powrotem zabrał się do pracy. Miał nadzieję, że dziewczyna nie przyjedzie za szybko. Momentami bardzo go denerwowała. Niestety jego obawy spełniły się, przyjechała za wcześnie. Zaledwie po godzinie była już w jego biurze. Jak sama stwierdziła nudziło się jej i myślała, że czekanie tutaj będzie ciekawsze. 

- Powinnaś się uczyć. - Jimin wypełniał kolejne papiery a nastolatka siedziała na sofie i przyglądała mu się. 

- Uczę się. Mam prywatnego nauczyciela, więc sama wybieram godziny. Dziwię się, że ty tyle pracujesz. Przecież masz ludzi do wszystkiego, jestem pewna, że sami daliby radę. Ty mógłbyś tylko przychodzić czasami i sprawdzać ich pracę. 

- Nie można wyzyskiwać się ludźmi... - Myślałem, że jesteś dojrzalsza i ...

- Przepraszam, panie Park. - jego sekretarka wróciła do pomieszczenia. - Mamy problem. Pewien niedawno zatrudniony uczeń podejrzewany jest o kradzież pieniędzy. Jednak nie możemy tego sprawdzić z powodu zepsutej kamery. 

- Przyprowadź go do mnie. Zajmę się tym osobiście. - Jimin nawet na nią nie spojrzał. Dalej siedział w dokumentach. Kobieta kiwnęła głową i wyszła. Często zdarzały się takie sytuacje. Najchętniej w ogóle by nie zatrudniał takich bachorów, same problemy z nimi. Jednak dalej firma nie należała do niego i nie mógł decydować dosłownie o wszystkim. 

- Co zamierzasz z tym zrobić? - Misang podeszła do niego i usiadła na brzegu biurka. 

- Zwolnić. 

Po zaledwie kilku minutach do pokoju wróciła sekretarka z młodym chłopakiem. 

- To on. - powiedziała a Jimin nie podnosząc głowy tylko ruchem ręki przekazał, że może już odejść.

- Kradzież pieniędzy, tak? Czy zdajesz sobie sprawę, że będziesz miał wielkie kłopoty? Będę musiał zawiadomić o tym policję, nie mogę sobie pozwolić na takie skandale. Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - zapytał nie przerywając swojej pracy.

- Niczego nie ukradłem. Nigdy bym tego nie zrobił. - Jimin momentalnie przestał pisać, głos, który właśnie usłyszał...jego serce zaczęło szybciej bić... nie mógł w to uwierzyć. Odważył się podnieść głowę i spojrzał na stojącego przed jego biurkiem chłopaka. Stał przed nim Jungkook. Jednak nie patrzył na niego, miał spuszczoną głowę w dół. Starszy poczuł dziwne uczucie, którego nigdy wcześniej nie odczuwał. 

- Jesteś zwolniony. - Misang uśmiechnęła się zadowolona z swoich słów. - Nie rozumiem jak można zachowywać się w taki sposób. Jesteś żałosny.

- Nie odzywaj się tak do niego! Zostaw nas samych. - Jimina zdenerwowały jej słowa, miał ochotę ją uderzyć.

- Ale...

- Powiedziałem wyjdź stąd! - Jimin wstał i złapał dziewczynę za rękę. Doprowadził ją do drzwi i wypchnął za nie. Jungkook dalej stał w bez ruchu i patrzył w podłogę.

- Na prawdę niczego nie ukradłem... Ktoś chce mnie...- nie zdążył dokończyć, bo Jimin mu przerwał.

- Wiem o tym, wierzę ci.

Sprzedany - JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz