Korekta - √
Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie w komentarzu obok.
- Moja! - warknął Richard, a po moich plecach po raz kolejny przeszły niesamowite dreszcze.
Zanim się zorientowałam, mężczyzna klęczał przede mną, a jego potężne ramiona otoczyły moje ciało. Wstrząsnął mną dreszcz. Doskonale zdawałam sobie sprawę, co się stało. U wampirów parowanie wyglądało dokładnie tak samo. Przez spojrzenie przeznaczonym sobie osobom prosto w oczy, odkrywali w sobie drugą połówkę. Na chwilę zmieniał się kolor oczu, a potem mężczyzna uważał wybrankę za swoją i nie pozwalał, aby inny mężczyzna położył na niej łapska, jakież to było normalne.
U kobiet działało to podobnie, ale one były zazwyczaj bardziej opanowane i akty zazdrości pokazywały tylko w nagłych sytuacjach, chociaż zdarzały się wyjątki.
Czując silne ramiona Richarda, miałam ochotę przytulić się do niego. Nie zrobiłam tego, przyćmiona wiadomością, że los połączył mnie z wilkołakiem! I to w dodatku Alfą! Przecież jak mój ojciec się o tym dowie, to wywoła wojnę stulecia, nie należał do najspokojniejszych osób. Jak to się mogło stać?! Wampir i wilkołak? Razem? Przecież to niedorzeczność!
- Nie - mruknęłam cicho, ale on nawet nie zareagował. - Nie, nie, nie!
Położyłam ręce na klatce piersiowej mężczyzny i odepchnęłam go. Zdziwił się, że jestem taka silna, bo bez problemu udało mi się wyrwać z jego objęć, wciąż zapewne myślał, że jestem człowiekiem. Cofnęłam się. Byłam przestraszona, ale nie tym, że znalazłam swojego mate, bo to było naprawdę miłe uczucie, ale tym, że on jest moim wrogiem! Nie chciałam być przyczyną śmierci wielu osób, a także nie chciałam być tą nieszczęsną Julią z Werony.
Wstałam i zaczęłam biec najszybciej, jak tylko potrafiłam. Dobrze myślałam, że ja ledwo zacznę biec, a on pojawi się przede mną. Warknął wściekły w moją stronę, a jego oczy pociemniały. Zwykłe zęby zamieniły się w ostre zębiska, a długie pazury wysunęły się z jego palców.
Jednakże głupia nie byłam. Nie zatrzymałam się, ale gwałtownie zmieniłam kierunek mojego biegu. Wbiegłam w las. Ponownie zmieniłam kierunek i jeszcze raz, i jeszcze. Nie mogłam pozwolić, aby wiedział, gdzie w końcu pobiegnę. Plątałam się miedzy drzewami, aby go zdezorientować.
Na co ja jednak liczyłam? Był wilkiem, który zapewne znał ten las jak własną kieszeń, ponadto polowania i gonienie za ofiarą miał opanowane do perfekcji. Mój umysł ogarnęła teraz panika, nie zastanawiałam się zbytnio, co takiego robię, byleby po prostu uciekać. Zapomniałam o tak podstawowych rzeczach jak obserwowanie albo chociażby nasłuchiwanie środowiska i chyba właśnie to doprowadziło do mojej klęski.
Zanim się zorientowałam, poleciałam do przodu, przygnieciona wielkim cielskiem.
- Złaź ze mnie! - szamotała się jak ryba na lądzie. Ale on był zbyt duży.
Jednym ruchem przewrócił mnie na plecy, przez co mogłam zobaczyć ogromnego wilka o czarnej jak noc sierści. Był przepiękny. Nie sądziłam, że kiedykolwiek nazwę tak mojego wroga, a jednak. Ochota zatopienia palców w jego sierści była niezwykle silna, niemal czułam fizyczny ból w dłoniach.
Przyłożył swój łeb do mojego policzka i zaczął się o niego ocierać. Mruknął zadowolony. A ja nie mogłam oddychać.
- Po... powie... trza - próbowałam powiedzieć. Bardzo szybko przed moimi oczami pojawiła się ciemność.
CZYTASZ
Wampir i wilkołak
Người sóiCarmen znalazła się na polanie w niewłaściwym czasie - a przynajmniej tak myślała. Młoda wampirzyca nie zdawała sobie jednak sprawy, że ten niewłaściwy czas popcha ją wprost w ramiona przeznaczenia, a konkretnie Alfy Richarda - jej przeznaczonego. W...