Rozdział 19 - Plany na przyszłość

53.6K 3K 385
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Kiedy się obudziłam, Richard jeszcze spał. Udało mi się wyplątać z jego uścisku i ubrać. Nie budząc go, zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było. Włączyłam telewizję, ale jak to bywa rano, to nigdy nic nie ma, prócz jakiś głupich programów, które nigdy mnie nie interesowały. Westchnęłam ciężko. Chciałam dowiedzieć się, co się dzieje w świecie wampirów. Pilotem odszukałam opcji, gdzie szuka się zasięgu i innych kanałów. Doskonale wiedziałam, gdzie szukać. Każdy wiedział na jakiej fali lecą wampirze wiadomości. Spojrzałam na godzinę. Za pięć minut miały zacząć się informacje, a w tym czasie oglądałam jakieś reklamy.

Wreszcie zabrzmiała melodyjka oznajmująca początek informacji. W telewizji pojawiła się prezenterka. Wampirzyca średniego wieku, z blond włosami i niebieskimi oczami. Uśmiechała się przyjaźnie.

- Dzień dobry. Jak co dzień mamy dla was najświeższe wiadomości ze świata wampirów. W dzisiejszych wiadomościach wywiad z królem, którego po wielu próbach udało się namówić. Zapraszamy.

Otworzyłam szeroko oczy. Król zgodził się na wywiad? A to ci niespodzianka. Jeszcze nigdy tego nie zrobił. Widziałam go kilka razy, gdyż czasami odwiedzał naszą prowincję, aby sprawdzić, jak miewają się sprawy.

W ekranie pojawił się przystojny mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Włosy do ramiona w kolorze czerni odgarnięte były do tyłu. W zielonych oczach było można zobaczyć władze i brutalność. Normalka. Król wampirów był czymś w rodzaju wilczego Alfy, ale on był jeden. Nie miał nie wiadomo jakiej postury. Z tego co pamiętam, miał około dwa metry wzrostu i delikatnie umięśnione ciało. Nie należał do Pudzianów jak mój mate. Ale wszyscy wiedzieli, że był śmiertelnie niebezpieczny.

Odpowiedział na kilka pytań dotyczących królestwa i polityki. Zaciekawiło mnie to dopiero, gdy zaczęły się tematy miłosne. Przecież jestem kobietą, uwielbiam takie rzeczy!

- Mam jeszcze jedno pytanie do waszej wysokości, bardziej prywatne, ale jestem pewny, że każdy chciałby usłyszeć odpowiedź. Co z przeznaczoną króla?

- Nic - rzucił lekceważąco. - Jeszcze jej nie spotkałem. Nie mam czasu na poszukiwania jakieś kobiety, która mogłaby się okazać moją mate. Jeżeli mam mieć przeznaczoną, to prędzej czy później los nas połączy. Cierpliwość to bardzo ważna cecha władcy.

- Dziękuję, wasza wysokość, że zechciałeś odpowiedzieć nam na te pytania.

I to było na tyle wywiadu. Mimo to i tak wpatrywałam się w ekran jak urzeczona. Zaraz po wywiadzie zostały pokazane krótkie filmiki i zdjęcia króla, a także kilka szczegółów dotyczących państwa.

- Co ty oglądasz? - podskoczyłam na dźwięk głosu Richarda.

- Wampirze wiadomości - uśmiechnęłam się wesoło i pokazałam na telewizor. - To nasz król.

Richard usiadł koło mnie. Nie miał na sobie koszulki, był jedynie w samych dżinsowych spodniach. Przygarnął mnie ramieniem i razem oglądaliśmy, co takiego dzieje się w moim świecie. Nie wiedziałam, czy Richa to interesuje, ale nie odzywał się.

- Powiedziałem ci niedawno, że mam pewne zamiary dotyczące watah.

- No, pamiętam - odpowiedziałam, interesując się bardziej jego słowami niż samą telewizją.

- A więc chcę podbić cały świat, albo przynajmniej Europę. Chcę stworzyć królestwo, takie jakie macie wy, gdzie wszyscy będziemy jednością i będzie władca.

- Ale po co ci to? - spytałam, marszcząc brwi.

- Bo zdałem sobie sprawę, że względem was jesteśmy słabi. Tworzycie wspólnotę, gdzie gdy jedno zacznie poważną wojnę, to na pomoc przychodzą mu inni. U nas jest odwrotnie. Gdy ktoś zacznie wojnę, zaraz atakuje cię ktoś inny, bo wie, że jesteś słaby. Wsparciem są tylko watahy, które przeważnie liczą najwyżej pięćdziesiąt osób.

- Rozumiem i może faktycznie to dobre rozwiązanie. Jak dotąd jeszcze nie słyszałam, aby ktoś u nas miał pretensje o władzę. Jest trzymana silną ręką, ale raczej z Alfami nie będzie problemów - zaśmiałam się.

- Nie, nie będzie. My to mamy wrodzone - odpowiedział mi śmiechem Rich. - A tak w ogóle, to jak nazywa się wasz król?

- Styx.

- Dziwniejszego imienia nie było? - skrzywił się.

- Jak widać nie było - zaśmiałam się.

- Miałaś z nim kiedyś styczność?

- Miałam. Kilka razy przyjechał do prowincji mojego ojca, ale widywałam go tylko z daleka. A dlaczego pytasz?

- Tak bez powodu.

- Zaraz, zaraz. Ja wiem, o co ci chodzi. Jesteś zazdrosny!

- Ja?!

- Tak, ty! - zaczęłam się głośno śmiać. Męska zazdrość jest taka śmieszna.

- No cóż, to nie mnie otacza wianuszek kobiet - burknął pod nosem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że naprawdę jest zazdrosny.

Przeciągnęłam się i położyłam na jego kolanach. Uśmiechnęłam słodko, a on uniósł jedną brew.

- Nie prawda, nie mam wianuszka adoratorów. A nawet gdybym miała, to i tak liczyłbyś się tylko ty.

- Wiesz. Mam ochotę cię teraz zgarnąć, zanieść do naszej sypialni i miziać tak długo, aż byś błagała o coś więcej.

- Hahaha, czyli nie zapomniałeś o swojej groźbie, jak słodko. Będę miała rywala. Zobaczymy, kto padnie pierwszy - puściłam mu oczko.

- Zobaczymy - pocałował mnie w czoło.

- Tylko jeżeli ugnę się pierwsza, to mam nadzieję, że kochasz się tak, jak wyglądasz.

- Czyli? - zmarszczył brwi.

- Jak na boga seksu przystało - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

- Nie masz się o co martwić, uwierz mi. W ogóle bierzesz pod uwagę to, że pierwsza się ugniesz?

- Oczywiście, nadmierna pewność siebie nie jest dobra, w dodatku wiem, jak na mnie działasz, więc sam rozumiesz.

- Rozumiem - wymruczał i pocałował mnie w usta.

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz