Rozdział 14 - Pełnia

59.3K 2.9K 299
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Na zewnątrz pogoda się nie zmieniła. Było ciepło, wiał lekki wiaterek, a zewsząd dochodził do moich uszu dźwięk lasu i zwierząt. Odetchnęłam pełną piersią. Szłam u boku Richarda i bawiłam się małą gałązką sosny, uderzając nią wszystko, co znalazło się w jej zasięgu, przez co i Richard dostał kilka razy.

- Richard, masz jeszcze jakieś rodzeństwo?

- Tak, trzech braci i cztery siostry. Jestem najstarszy - wytrzeszczyłam oczy.

- Matko, kto to wszystko robił?! - ugryzłam się w język trochę za późno. Richard zaśmiał się tubalnie, co było jak najpiękniejsza muzyka dla moich uszu.

- Mój ojciec - odpowiedział mi. - My też będziemy mieli kiedyś dzieci.

- Ale nie tyle! - nie zaprzeczyłam, że będziemy je mieć. Nie miałam po co zaprzeczać, skoro to prawda. Zresztą chyba naprawdę chciałam je z nim mieć.

- A dlaczego nie? Może jeszcze więcej?

- Ale Richard... wampiry nie mogą... - zatrzymał się. Bałam się, że się zdenerwuje. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam mu w oczy. Nie potrafiłam określić jego emocji. Przechodziły przez zdziwienie, poprzez zmartwienie i niedowierzenie.

- Nie mogą, co? - popędzał mnie.

Musiałam wziąć się w garść i mu to wytłumaczyć.

- Wampiry nie mogą mieć dużo dzieci. Każdy wampir ma w genach określoną liczbę... spłodzeń dzieci. Jest to średnio dwójka dzieci, czasami są wyjątki i trójka.

- Nie rozumiem.

- Chodzi o to, że wampiry mają ograniczenie rozmnażania się, bo my potrafimy przemienić jeszcze ludzi w wampiry. Gdybyśmy mieli taką nieograniczoną liczbę do spładzania potomstwa, to na świecie byłyby same wampiry. Nie wiem jaką mam ograniczoną liczbę, ale na pewno nie będzie więcej niż trójka.

- Czyli jeżeli masz na przykład ograniczenie do dwójki, to gdy oni się urodzą, to chociaż byśmy się kochali co godzinę, to i tak nie ma szans na kolejne dziecko?

- Nie, Richard. Przykro mi. Wiem, że wy, wilkołaki zawsze macie dużo dzieci, ale ja...

- Ale na sto procent możesz mieć chociaż jedno? - zmrużył oczy.

- Tak. Każdy wampir ma chociaż jedno, bo my też chcemy mieć dzieci.

- Więc nie mam do ciebie zastrzeżeń. Nawet jeżeli będzie to tylko jedno, to i tak cię kocham, Carmen - przytulił mnie.

Zrobiło mi się miło. W jego objęciach czułam się bezpieczna i kochana. Przymknęłam oczy. Uniosłam ręce w górę i objęłam jego szyję.

- Też cię kocham, Richard.

Zadrżał od moich słów, ale nie przejęłam się tym. Chciałam, abyśmy tak pozostali już na zawsze. Czas się zatrzymał, nic się nie liczyło. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę taka szczęśliwa. Coś niesamowitego.

- Chodźmy do domu. Robi się późno, a mamy pełnię. Muszę cię pilnować.

Kiwnęłam potakująco głową i ruszyłam w stronę domu. Richard dogonił mnie, wziął na ręce jak pannę młodą i powolnym krokiem ruszył w stronę domu.

- Rich, potrafię sama chodzić! - krzyknęłam oburzona, ale mimo wszystko zaśmiałam się.

- Wiem, ale tak uwielbiam cię nosić. Jesteś taka delikatna i równocześnie taka przyjemna.

- To miał być komplement? Musisz się postarać bardziej - zaplotłam ręce na piersi i odwróciłam ofuczona głowę.

Richard zaśmiał się, po czym jego ręka zjechała na mój tyłek. Ścisnął go delikatnie, a ja aż pisnęłam.

- Masz seksowny i jędrny tyłek. Lepiej? - uśmiechnął się do mnie wesoło. Byłam cała czerwona.

- Z takimi tekstami, to możesz sobie rzucać do pierwszej lepszej z ulicy - rzuciłam.

Richard zaśmiał się i przybliżył swoją twarz, składając na niej czuły pocałunek. Nie potrafiłam się dłużej na niego obrażać, więc gwałtownie poruszyłam się i objęłam jego szyję rękami, wtulając się w jego pierś. Zamruczał do mojego ucha.

Przeszliśmy przez próg, zatrzymał się i ściągnął swoje buty. Nie odrywając się od niego, także je ściągnęłam, a on je kopnął, aby nie leżały na środku. Weszliśmy po schodach do naszego pokoju. Tak, naszego. Nie ma co ukrywać.

Położył mnie na łóżku i sam położył się obok mnie. Sięgnął po pilota i włączył ogromną plazmę, która wisiała na ścianie naprzeciwko łóżka. Zbliżyłam się do Richard i położyłam na jego klatce piersiowej. Delikatnie głaskał mnie po ramieniu i oglądaliśmy jakiś film, ale zupełnie nie wiedziałam, o czym jest.

- Richard?

- Tak?

- Za cztery dni umówiłam nas na spotkanie z moją przyjaciółką - zesztywniał.

- Z wampirem?

- Tak, ale spokojnie. Ona jest inna, nie wyda nas. W dodatku wie, że jesteś moim mate i wie, kim jesteś. Więc nie ma powodu do obaw.

Mężczyzna wyluzował się, co przyjęłam z wielką ulgą.

Obejrzeliśmy chyba z trzy filmy, które były naprawdę ciekawe, po czym poszłam się przebrać do łazienki. Wolałam nie ryzykować, więc ubrałam wygodną bieliznę, luźną koszulkę i spodenki. Wskoczyłam pod kołdrę, a po mnie do łazienki wszedł Richard. On jakoś się nie patyczkował. Wyszedł świeży, rześki i... o zgrozo. W samych bokserkach! Uważnie lustrowałam jego idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową, sześciopak na brzuchu, potężne nogi i ramiona. Szczególnie jego tatuaż w kształcie wyjącego wilka przykuł moją uwagę na dłużej.

- I jak ocena? - spytał wreszcie, stając metr przede mną. Zadarłam głowę, aby złapać jego kontakt wzrokowy. Rozpływałam się w środku pod jego czekoladowymi oczami ze złotymi plamkami. Po prostu boski!

- A jak myślisz? - nie dałam odebrać sobie języka z gęby.

- Celująca? - pokręciłam przecząco głową.

- Za nisko się oceniasz - szepnęłam uwodzicielsko w jego stronę.

Schylił się i pocałował mnie namiętnie. Nie opierałam się, ale zakończyłam to w momencie, gdy Richard chciał się na mnie położyć. Sapnął zdenerwowany. Wiedziałam, jak się czuje, ale po prostu nie mogłam. Musiał to przetrwać, nie było innego wyjścia.

- Przepraszam - mruknęłam cicho i podkuliłam nogi.

- Nic się nie dzieje, maleńka. Wszystko rozumiem. Ja też nie chcę wojny z wampirami.

Uśmiechnęłam się do niego blado i położyłam. Zamknęłam oczy, aby wreszcie zasnąć, na koniec poczułam jeszcze, jak obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie.

Obudziłam się w nocy. Na gwałt musiałam iść do ubikacji. Wyplątałam się z mocnego uścisku Richarda i chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie. Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki. Coś było jednak nie tak. Nie poczułam pod palcami chłodu płytek. Zatrzymałam się w miejscu i przetarłam oczy. Pomrugałam kilkakrotnie. Byłam na korytarzu. Super, musiałam pomylić drzwi. Najlepsze jest to, że za Chiny nie byłam w stanie stwierdzić, które prowadzą do sypialni. Podchodziłam od jednych drzwi do drugich, ale wszystkie były zamknięte. Podrapałam się w głowę i ziewnęłam przeciągle. Tak bardzo chciało mi się spać.

Nagle usłyszałam czyjeś krzyki. 

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz