Epilog

64.4K 3.2K 528
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Richard chodził od ściany do ściany i nie mógł się uspokoić. Chciał przy niej być i jej pomóc, ale lekarz ewidentnie mu zabronił. W ogóle nie spodziewał się, że szczęśliwa, uśmiechnięta i pełna energii Carmen nagle zacznie rodzić. Łaskotał ją na ich łóżku, gdy nagle odeszły jej wody, a ona zesztywniała. Zadzwonił po lekarza, a jego ukochana krzyczała od napływających skurczów i stresu.

Gdy tylko przybył lekarz, było za późno, aby jechać do szpitala, więc Carmen musiała rodzić w domu, w ich łóżku. Nie przeszkadzało mu to, oby tylko wszystko poszło pomyślnie.

Asystentki lekarza kazały mu wyjść, a on musiał to zrobić. Już od kilku godzin chodzi od ściany do ściany i się denerwuje. Jedynie co słyszy, to przeraźliwe krzyki ukochanej, których po prostu nie może znieść, ale wie, że musi być silny. Musi być silny dla nich. Ostatecznie nawet nie wiedzieli czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka, bo wampiry mają bardzo brzydką cechę, że dziecko zawsze ustawia się w niewłaściwą stronę. Kilka razy był z nią na USG i za każdym razem było to samo - on się wówczas denerwował, a Carmen pękała ze śmiechu. W końcu przestał się przejmować tym, kim będzie jego dziecko, ważne żeby było zdrowe i nic się nie stało.

Niespodziewanie drzwi trzasnęły, o mały włos nie uderzając w jego twarz. Warknął przeraźliwie, ale doktor się tym nie przejął. Uśmiechnął się do mężczyzny i spojrzał na niego dumnym wzrokiem, że to właśnie jemu było dane przeprowadzić poród pierworodnego potomka największego Alfy i wampirzycy klasy A. To się nazywało odznaczenie.

- Możesz wejść, Alfo. Tylko cicho - chciał odejść, ale zatrzymał się nagle. - A i gratuluję - uśmiechnął się jeszcze szerzej i odszedł.

Richardowi nie trzeba było powtarzać drugi raz. Migiem znalazł się przy ukochanej. Leżała na łóżku. Była blada, jej ciało kleiło się od potu, a na twarzy widział wielkie zmęczenie. Zrobiło mu się żal ukochanej, więc przyklęknął przy łóżku i objął jej dłoń, przyciskając do ust.

- Maleńka? - spytał cicho.

- Nic mi nie jest. Przemiana była gorsza - uśmiechnęła się do niego wesoło, co odwzajemnił Richard. Wtedy przypomniał sobie o dziecku. Jak oparzony podniósł się na równe nogi i rozejrzał dookoła, ale nigdzie go nie widział. Carmen wyczuła jego spięcie, więc położyła dłoń na jego udzie, gdyż tylko tam mogła dosięgnąć.

- Spokojnie. Pielęgniarka bada go jeszcze czy jest zdrowy. Za chwilę się pojawi.

Mężczyzna kiwnął głową i uśmiechnął się czule. Położył się koło ukochanej i zaczął głaskać ją po głowie. Carmen wtuliła się w jego pierś. Była najszczęśliwszą kobietą na świecie. A co jest najlepsze? Viv także była w ciąży i miała urodzić za jakieś dwa miesiące, więc jej dzieci będą w tym samym wieku.

- Zdrowy jak ryba, nie ma co - odezwała się nagle pielęgniarka, wchodząc do pokoju z dzieckiem.

Carmen od razu wyciągnęła ręce w jego stronę, a pielęgniarka jak najszybciej oddała im dziecko. Leżało pomiędzy ojcem i matką, smacznie spało.

- Jest wspaniały - wyszeptał wilkołak, gdyż nie chciał zbudzić swojego synka.

- Wiem. W końcu to moje dziecko - odpowiedziała z dumną Carmen. - Jeżeli będzie miał jakieś wady, to pamiętaj, to są twoje geny - zaśmiała się.

- O ty złośnico! Jeszcze mnie popamiętasz - odpowiedział jej śmiechem Richard.

- Tak, ale nie w najbliższym czasie. Wszystko mnie boli - odpowiedziała sennie.

Wampirzyca wtuliła się w pierś mężczyzny, przytulając do siebie dziecko, które sapnęło przez sen i wtuliło się w serce matki. Richard objął ramieniem ich oboje. Teraz miał już nie tylko jeden, ale dwa skarby. Kto wie, może pojawi się i trzeci?

- Jak damy mu na imię? - spytał cicho, zanim jeszcze Carmen zasnęła.

- Karol - odpowiedziała od razu.

- Nie masz zamiaru tego ze mną przedyskutować? - Richard nie był zadowolony, że jego żona podjęła taką ważną decyzję za niego.

- Słuchaj, ty mi robisz dzieci, ja je nazywam. Sprawiedliwość musi być - koniec tematu.

- Dobra, ale w mojej rodzinie panuje tradycja, że nadaje się angielskie imiona na cześć przodków.

- Eh... niech więc będzie Carlos - Carmen przewróciła oczami i ponownie je zamknęła, aby zasnąć.

- Będzie wspaniałym Alfą.

- Skąd wiesz, że będzie wilkołakiem, a nie wampirem?

- Po prostu to wiem. Ojcowskie przeczucie - odpowiedział z dumą Rich, a kobieta zaśmiała się i zasnęła wtulona w jego pierś. 

_____________________

To już koniec części pierwszej!

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz