Rozdział 5 - Mate-wilkołak

73.4K 3.7K 437
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Huk rozniósł się po całym pomieszczeniu. Viv wypuściła szklanki z herbatą prosto na podłogę. Wtedy do domu wszedł Alex - człowiek, przeznaczony Viv i byli już małżeństwem.

- Kochanie, wróciłem - zawołał zadowolony, ale odpowiedziała mu cisza. Żadna z nas nawet nie drgnęła.

- Hej, Viv, wróci... co tu się stało?! - słyszałam jak dobiega do Viv i obejmuje ją, odsuwając od rozbitego szkła. - Oo... Carmen. Co tutaj robisz? - nikt mu nie odpowiedział. - Hej, powiedzcie mi, co tutaj się stało! - zażądał ostro.

Viv drgnęła w objęciach swojego ukochanego. Ciekawe, czy ja kiedykolwiek też będę tak obejmowana przez Richarda bez obawy, że wybuchnie z tego powodu wojna.

- Carmen znalazła swojego przeznaczonego - wydukała, jąkając się. Alex był we wszystko wtajemniczony. Wiedział o tym, że istnieją wampiry i wilkołaki, że Viv i ja jesteśmy wampirami. Wiedział także, o co chodzi z tym całym parowaniem. Podziwiałam go, bo chociaż był człowiekiem, to wszystko bardzo szybko załapał i dał ponieść się więzi, parując się z Viv.

- To cudownie! Gratuluję, Carmen - na dźwięk gratulacji skuliłam się w sobie, a łzy napłynęły mi do oczu. Viv oszczędziła mnie i postanowiła wytłumaczyć wszystko za mnie.

- Przeznaczonym Carmen jest wilkołak - rzuciła już spokojnie.

Starannie ominęła rozbite szkło i usiadła obok mnie, przytulając do siebie. Rozpłakałam się jak małe dziecko w ramionach matki. Viv była ode mnie starsza o dziesięć lat, ale odkąd tylko pamiętam, byłyśmy sobie bliskie. Zajmowała się mną, gdy byłam mała.

- Kochanie, proszę, posprzątaj, a ja muszę zająć się Carmen. I weź się uspokój, to nie ciebie to spotkało, więc nie potrzebnie tak zbladłeś.

- Ja tęsknię - wyjęczałam, wciąż płacząc jak dziecko.

- Wiem, słońce, rozłąka boli.

- Ale ja nie chcę tęsknić! Chcę go nienawidzić, nie chcę w ogóle go znać!

- Carmen, tak mi przykro - wyszeptała mi do ucha i głaskała po głowie.

Nie pamiętam, kiedy zamknęłam czy i ogarnęła mnie uspokajająca ciemność.

***

Bolała mnie głowa. Spałam w pokoju gościnnym u Viv. Ledwo uchyliłam drzwi, a poczułam cudowny zapach rozlatujący się po całym domu. Wylądowałam w kuchni przy stole, a Viv uśmiechnęła się do mnie. Odpowiedziałam jej tym samym i o dziwo rzeczywiście czułam się dziwnie radosna.

- Jak się czujesz?

- Dobrze, dzięki - rzuciłam jej i na potwierdzenie słów, jeszcze bardziej się uśmiechnęłam.

- Oho, widzę, że czujesz się lepiej niż dobrze - zaśmiała się, a ja odpowiedziałam ja tym samym. Miała rację, miałam trzydzieści razy lepszy humor niż wczoraj.

- Myślę, że to przez to, że wczoraj tyle się wydarzyło.

- Właśnie, opowiadaj mi, jak to było - Viv pochyliła się nad blatem stołu i patrzyła wyczekująco z iskierkami zniecierpliwienia w oczach.

Opowiedziałam jej całą historię, nie szczędząc obraźliwych komentarzy, co wywoływało śmiech u Viv.

- No, to miałaś niezłą historię. A teraz powiedz mi, jak wyglądał.

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz