Rozdział 30 - Tożsamość

54.7K 2.9K 345
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Obudziłam się nad ranem. Było mi bardzo wygodnie, czułam się jak w raju. Richard jeszcze spał, ale obejmował mnie mocno, jakby bał się, że mu ucieknę. W pewnym sensie chciałam uciec, bo byłam głodna, dlatego zgrabnie wydostałam się z jego uścisku. Podeszłam do mojej walizki, gdzie znajdowały się ciuchy i ubrałam na siebie koszulkę z krótkim rękawkiem i jakieś spodenki. Wyszłam z pokoju najciszej, jak tylko potrafiłam, aby znaleźć się w kuchni. Nikogo tam nie było, więc podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej jogurt.

Szybko spałaszowałam jogurt i poszłam do salonu. Na kanapach siedziało kilka wilkołaków. Między nimi była Cassnadra, która uśmiechnęła się na mój widok. Przysiadłam się do nich, siadając na wolnej kanapie, a dziewczyna zaraz przyszła mi towarzyszyć. Przynajmniej ona, bo przecież nikt inny nie będzie chciał się do mnie zbliżać z powodu Richarda.

Czarnowłosa uśmiechała się do mnie dziwnie, pokazując szereg białych zębów.

- No co? - nie mogłam się powstrzymać.

- Ależ nic, po prostu interesuje mnie twoje samopoczucie - odpowiedziała i szturchnęła mnie łokciem w żebra.

- Nie rozumiem.

- Daj spokój, nie musisz tego ukrywać, w nocy było was słychać w całym domu - zaśmiał się jeden z wilków.

Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki, a policzki oblał rumieniec. Wtedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Nieco się rozluźniłam, ale i tak byłam podenerwowana całą sytuacją.

- Ty to jeszcze bajka, najgorsze były ryki Richarda - powiedział pewien brunet.

- Nie wiem jak wy, chłopaki, ale ja naliczyłem się aż czterech - rzucił blondyn.

- Ja tam słyszałam pięć - dopowiedziała jakaś z rudymi włosami.

- Sześć - odpowiedziałam mechanicznie i zakryła usta dłonią. Wszyscy spojrzeli na mnie, a potem wybuchli gromkim śmiechem. Nawet mój ukochany się śmiał, ale opanował się najszybciej i przytulił swoją twarz do mojego policzka i ocierał się o niego.

- Widać, że już czujesz, że to twoja sfora - zamruczał mi do ucha. - Dla wilkołaków to nie są tematy tabu, więc spokojnie można jawnie o tym rozmawiać.

- Ale ty chyba nie chcesz, prawda? - spojrzałam na niego przestraszona, a on się uśmiechnął.

- Nie. Wolę to zachować dla nas.

- Za niedługo pełnia, a wiecie, co to oznacza? - wtrąciła się Cassandra. Spojrzałam na nią nie rozumiejąc.

- Oczywiście, że nie - odpowiedziałam szybko. Wszyscy spojrzeli po sobie zaniepokojeni.

- Nie wiem jak u was, ale u nas całkowite parowanie następuje podczas pierwszej pełni po oznaczeniu. Wtedy stajemy się jednością i już nic nie jest w stanie nas rozdzielić. Będziemy potrafili siebie odnaleźć, nawet, gdybyśmy byli na dwóch różnych końcach świata i takie tam.

- Wiem, na czym polega parowanie, ale nie wiedziałam, że u was jest do tego „konkretna data".

- Wy tak nie macie? - zagaił jeden z obecnych.

- Nie. Można się sparować, kiedy się chce.

- Ale my się sparujemy za parę dni. Teraz dam ci spokój, żebyś trochę odpoczęła, bo wtedy nie będę już taki delikatny - niby wyszeptał mi do ucha, a i tak wiedziałam, że wszyscy słyszą.

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz