Rozdział 34 - Szczęście

51.7K 2.7K 315
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Wszystkie niesparowane wilki patrzyły na mnie z pożądaniem i aż im ślinka leciała z pysków, zaś kobiety patrzyły na mnie oniemiałe i z lekką zazdrością. Mimo wszystko wszyscy delikatnie mi się kłaniali, a ja odpowiadałam im tym samym.

Wzięłam wdech przed wejściem do jadalni, po czym zrobiłam to śmiało i z przekonaniem.

- Dzień dobry - odezwałam się najnormalniej na świecie.

Zwróciłam tym uwagę wszystkich wilków. I tutaj ten sam efekt, z tym, że do kolekcji doszedł jeszcze potężny ryk, pod którym wszyscy się skulili. Sama miałam na to ochotę, ale ostatecznie spojrzałam tylko na Alfę i uśmiechnęłam się niewinne.

- Coś się stało, Richard? - spytałam przesłodzonym głosem.

- Co. Ty. Masz. Na. Sobie?! - dyszał jak rozjuszony byk. Uniosłam wysoko brwi.

- Twoją koszulę. Sam przecież kazałeś mi się przebrać i ją ubrać, więc ubrałam - odpowiedziałam.

W jego oczach widziałam gniew. Był wkurwiony na maksa. Kątem oka zauważyłam, że wszyscy po spuścili głowy, aby na nas nie patrzeć. Miałam na sobie jego białą koszulę, w którą rozkazał mi się ubrać, chociaż bardzo mi się to nie podobało. Ostatecznie skapitulowałam, ale nie byłabym sobą, gdybym nie ubrała pod spód krwiście czerwonej, koronkowej bielizny, która prześwitywała przez cienki materiał. Do tego lekki makijaż i włosy ułożone w artystyczny nieład.

Mój mate wziął głęboki wdech i przetarł ręką twarz. Uspokoił się.

- Dobra, rozumiem, że to kara za to, że ci rozkazałem się w to ubrać.

- Bystry jesteś. Dziesięć punktów dla dupkowatego Alfy - zaśmiałam się i dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. Ten westchnął jeszcze raz.

- Dobra, więcej nie będę wybierał dla ciebie ciuchów, ale masz więcej tak nie paradować - złapał za koszulę i zaczął zapinać mi górne guziki, które odsłaniały mój biust.

Uśmiechnęłam się triumfalnie i przytuliłam do niego. Richard zamruczał, po czym porwał mnie na ręce i posadził na wysepce w kuchni. Ocierał się o mój policzek i wdychał mój zapach.

- Cudownie pachniesz.

- Wiem, bo aktualnie pachnę tobą i seksem, więc to chyba mieszanka wybuchowa - zaśmiałam się, a w jego oczach także ujrzałam iskierki radości. - Wiesz, jestem trochę zła.

- Dlaczego?

- Bo dosłownie kilka dni temu się przemieniłam, wreszcie miałam jakiś zapach, a teraz dupa, bo pachnę tobą.

Klatka Richa zaczęła wibrować. Śmiał się, ale starał się to powstrzymać.

- Spokojnie, maleńka, to tylko teraz. Za chwilę twój zapach przebije się przez mój i będą wymieszane. Ja mam tak samo. Nie poczułaś? Pachnę fiołkami.

Nabrałam powietrza. Faktycznie pachniał fiołkami. Uśmiechnęłam się i miałam ochotę roześmiać. Wielki jak dąb mężczyzna, którego przestraszyłby się niejeden odważniak, pachniał fiołkami!

- Kocham cię, kochanie - wyszeptałam z promiennym uśmiechem. Widziałam, jak spiął wszystkie mięśnie.

- Powtórz.

- Kocham cię.

- Nie, to drugie.

- Cię.

- Maleńka!

- No dobra, kochanie - zaakcentowałam ostatni wyraz i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich niepohamowaną radość. Nachylił się pocałował mnie delikatnie.

Rozpłynęłam się pod jego ustami, a wtedy zgromadzone wilki zaczęły wyć głośno i jakby szczęśliwe, i pełne sił. Moje kochanie odsunęło się ode mnie o milimetry.

- Musiałaś akuratnie teraz? - nie ma to jak dodająca siły moc Luny.

- To nie moja wina, że tak na mnie działasz - zaśmiałam się i ponownie złączyłam nasze usta.


***Rok później***

Siedziałam na ławce na polu i z zamkniętymi oczami upajałam się letnim słońcem. Byłam szczęśliwa. Wszystko układało się po naszej myśli. Richard do dzisiaj jest zaborczy i często mi rozkazuje, ale przeważnie źle się to dla niego kończy, bo ja zawsze coś znajduję, że potem żałuje swojej decyzji.

Zaraz po naszym ślubie Richard kazał zbudować nam osobny dom, koło domu watahy, gdyż on musiał być tam obecny, ale nie chciał, abym latała z rana przed innymi wilkami w samej bieliźnie, więc wybudował nam domek, gdzie mieszkaliśmy tylko my.

Wkoło moich nóg latały dzieci, które się bawiły. Nie, nie były moje. Jednym z obowiązków Luny jest zajmowanie się dziećmi, więc po prostu siedziałam i miałam ich na oku.

Zawiał delikatny wiaterek, gdy nagle dziwnie się poczułam. Zmarszczyłam brwi.

- Dzieci, idźcie do rodziców, chcę zostać sama - zrozumiały i uciekły do domu watahy.

Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co to było za uczucie. Po chwili po moim ciele przeszedł dreszcz. Przyjemny dreszcz, ale niewywołany bliskością Richarda. Szeroko otworzyłam oczy i dosłownie wyskoczyłam z ławki. Zaczęłam biec w stronę domu watahy. Po moich policzkach spływały łzy.

W mig znalazłam się przy gabinecie mojego męża.

- Richard! - wparowałam do środka, nawet nie pukając.

- Coś się stało? - spojrzał na mnie zaniepokojony.

- Tak! - krzyknęłam.

W mig znalazł się przy mnie i uważnie mnie skanował. Nic nie zauważył, więc zmarszczył brwi.

- Powiesz mi wreszcie, co się stało?

- Ty! - wyglądał, jakby ktoś go właśnie walnął.

- Nie rozumiem - odezwał się wreszcie.

- Jestem w ciąży! - po moich policzkach spłynęły łzy i rzuciłam się na niego, śmiejąc przy okazji.

Od razu zareagował. Pochwycił mnie w swój żelazny uścisk i okręcił dookoła własnej osi. Na koniec zawył szczęśliwy i wpił się w moje usta.

- Masz pewność na sto procent?

- Tak, wampiry nie potrzebują testów i takich tam. Od razu to czujemy - odezwałam się rozpromieniona. Do dzisiaj nie wiedziałam, jakie to uczucie, ale gdy tylko się pojawiło - od razu zrozumiałam.

- Chryste, Carmen, nie masz pojęcia, jak cię kocham - wziął mnie na ręce i posadził mnie na swoim wielkim, drewnianym biurku. Ustawił się pomiędzy moimi nogami, a ręce spoczęły na moich biodrach. Zachichotałam.

- Udowodnij - wyszeptałam zmysłowo do jego ucha.

Nie musiałam mu dwa razy powtarzać. Jego pocałunku zjechały na moją szyję, wprost na oznaczenie, przez co zadrżałam. Chociaż byłam z nim już ponad rok, jego dotyk cały czas działał na mnie w ten sam sposób.

Zatraciliśmy się w sobie na bardzo, bardzo długo.

_______________________

Zapraszam również na mojego fb :D. 

Wampir i wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz