Rozdział V "Śnieg i czekolada" - część I

3.4K 403 96
                                    

Czemu nikt nie liczy się z moją opinią? Nie mogłem decydować o niczym. Przyjaciele i siostra traktowali mnie protekcjonalnie, jak małe dziecko nieumiejące samo myśleć. Nie było osoby, która traktowała mnie normalnie, jak równą sobie.

Chociaż, była taka jedna osoba. Człowiek niewiedzący nawet o moim cholernym pseudonimie.

Nie wiedząc dokładnie, po co to robię, sięgnąłem po telefon i napisałem SMS:

"Mogę Ci się zwierzyć?"

Nie spodziewałem się odpowiedzi, a mimo to było mi przyjemnie z myślą, że może ktoś go przeczyta.

Ostatnio nie poznawałem sam siebie. Nigdy nie zwracałem uwagi na fizyczność, a tu taki kwiatek. Jak mogłem poczuć coś (bliżej nieokreślonego) do Jeda tylko przez jego wygląd! Co, jeśli okaże się wielkim bucem? Musiałem się opamiętać.

Wróciłem do pokoju i położyłem się z telefonem. Chciałem odgonić myśli o wyglądzie pewnego osobnika, czytając "Dawno temu w starym lesie". Sięgnąłem na półkę po mój stary i sfatygowany egzemplarz. Z okładki spoglądał na mnie biały kruk - jedna z ważniejszych postaci - na tle mrocznych drzew.

Zacząłem czytać od pierwszej strony.

"Dawno temu w starym lesie żyło w pokoju siedem stworzeń. Piękna jak liście wiosną Wiśnia. Butny jak nigdy niegasnący ogień Wilk. Potężny sprawujący władzę Biały Kruk. Nieśmiały niczym pierwsze pączki róży Ślimak. Zagadkowy i skryty Orzech. Najmądrzejszy ze wszystkich Borsuk. I ja - skromny Narrator."

Telefon za wibrował, przerywając mi czytanie. Wbrew wszelkiej logice, odpowiedź nadeszła. Zanim sięgnąłem po telefon i zrobiłem sobie długą mowę umoralniającą. Nie mogę zwracać uwagi tylko na cholerny przystojny wygląd!

W końcu nie wytrzymałem i spojrzałem na ekran.

"Chyba tak."

Nagle zapomniałem, po jaką cholerą do niego napisałem, ale skoro już to zrobiłem, musiałem coś odpowiedzieć.

"Idę na kurs savoir-vivre dla par z przyjaciółką."

"Z tą samą, o której mówiliśmy?"

"Dokładnie, Sherlocku. Nazywa się Michael."

"Czyżby śliczna dziewczyna o męskim imieniu stała się jednak kimś więcej w te pół godziny od naszego rozstania?"

Buc z niego.

"Nie. Poza tym Micha nie jest jakoś szczególnie śliczna. Siostra mnie zmusiła. Idzie z chłopakiem (bratem Michael) na ten cholerny kurs i żeby móc w nim uczestniczyć musi przyprowadzić drugą parę."

"Zawsze chciałem mieć rodzeństwo, nawet takie wredne. Idź na ten kurs, może ci się potem przydać."

"Nie chce iść, ale i tak pójdę. Ona mnie szantażuję informacjami o jednym moim wybryku."

"Opisz mi ją."

Opisać moją siostrę? Robiłem to chyba pierwszy raz w życiu. Nie było takiej potrzeby, każdy w miasteczku ją znał.

"Ma osiemnaście lat, spotyka się z moim imiennikiem i największym wrogiem, jest wcieleniem zła. Wygląda jak bogini, dosłownie. Różnimy się od siebie wszystkim poza oczami, te mamy identyczne. Nazywa się Louise."

Na odpowiedź nie czekałem długo.

"Czy Louise wie, że nienawidzisz drugiego Richarda?"

Bezwiednie zdobył moją sympatię, przyznając tytuł Richarda pierwszego, czego nie dało mi żadne ze starych przyjaciół.

Książę i żabaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz