Rozdział XIII "Ciche dni i lód na przeprosiny" - część I

2.6K 377 91
                                    

Tęskniłem za Jedem. Nie widziałem go od trzech dni, nawet nie rozmawialiśmy. Złość przeszła mi już następnego dnia, ale nie chciałem do niego dzwonić, bojąc się jego reakcji. W rezultacie nie kontaktowałem się z nim, a teraz - po tak długim nieodzywaniu się, zadzwonienie byłoby niezręczne. Co miałbym mu powiedzieć? Jak miałbym usprawiedliwić swoje tchórzostwo?

On też nie dzwonił. Tkwiliśmy w jakimś idiotycznym impasie.

Ból po stracie Edwarda był zbyt duży i świeży, bym mógł o nim zapomnieć. Nie miałem czym się zająć, by o nim nie myśleć. Nawet nauką. Mama zakazała mi chodzić do szkoły przez trzy dni, by sprawdzić czy się nie rozchoruję bardziej. Na szczęście nic mi nie było i wróciłem dzisiaj.

Przez ten czas zapomniałem jak w szkole było nudno, te same osoby, te same informacje i ciągłe powtarzanie wszystkiego.

Usłyszałem dzwonek kończący lekcję. Zebrałem wszystkie rzeczy bez pośpiechu, na następnej lekcji miałem próbę do tego cholernego przedstawienie i najchętniej spóźniłbym się. Po za tym, jaki sens miał pośpiech, skoro w domu nie czekał na mnie Edward?

Narzuciłem plecak na plecy, orientując się, ze zostałem sam z nauczycielką w sali. Pani Rhaefon, moja wychowawczyni i dziarska kobieta, chcąca rozwiązać wszystkie problemy ludzkości, rzucała mi ukradkowe spojrzenia, gdy przechodziłem do wyjścia. Nie mogłem udać, że ich nie dostrzegam.

- Pomóc w czymś pani? - spytałem, zatrzymując się.

- Nie, nie - powiedziała szybko, machając dłońmi.

Ruszyłem do wyjścia.

- Richard? Możemy porozmawiać, skoro masz czas? - poprosiła.

Zatrzymałem się i odwróciłem twarz w jej stronę.

- Oczywiście.

Kobieta przygryzła wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.

- Czy ostatnio coś się stało? - spojrzała mi w oczy. - Może kłótnia w domu? Problemy sercowe?

Zaschło mi w ustach. Czy aż tak łatwo było odgadnąć moje emocje.

- Czemu pani pyta?

Pani Rhaefon wzruszyła ramionami, zanim odpowiedziała.

- Nauczyciele sygnalizowali mi, że opuściłeś się w nauce. I ta twoja nieobecność, i jeszcze wielki siniak na twarzy. Umiem rozpoznać kiedy dzieję się coś złego. - westchnęła i zrobiła nauczycielską minę. - Możesz być ze mną zupełnie szczery.

Zirytowałem się jej postawą. Czy to, że jej się wyspowiadam cokolwiek da? Nie.

Moja złość powiększała się równie gwałtownie, jak się pojawiła. Po paru sekundach byłem już wściekły, bez praktycznie żadnego powodu.

- Obiecuję zachować wszystko w tajemnicy - musiała wziąć moje milczenia za wahanie, nie złość.

Słowa wypadły ze mnie, zanim zdążyłem się zastanowić nad ich sensem:

- Moja siostra jest w ciąży, ale mnie obchodzi to bardziej niż ją. Śliwę mam od Ojca, który nie akceptuję mojej orientacji. Kot mojego chłopaka zjadł moją rybkę - Edwarda, który był, nie licząc Franka i Michael, moim najlepszym przyjacielem. Wywaliłem chłopaka z domu i strasznie teraz tego żałuję, ale bardziej nie mogę się otrząsnąć po śmierci Edwarda.

Dopiero, kiedy zamilkłem, zdałem sobie sprawę jak głupie było, to co powiedziałem. Złość opuściła mnie ze słowami, ustępując miejsca wstydowi.

Nauczycielka wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami, pewnie pierwszy raz ktoś się jej zwierzył. Zwykle nastolatki nie reagują na prośby o rozmowę. Pewnie myślała, że ja zrobię tak samo i zapytała tylko, bo musiała.

Książę i żabaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz