Czytałem "Dawno temu, w starym lesie", leżąc na łóżku w pokoju. Już za parę stron miał zniknąć narrator, dając początek najbardziej interesującej części książki.
"Nie mogę dalej kontynuować tej narracji. Zbyt mocno jestem związany ze starym lasem. Wypełnia mnie w całości. Nie mogę się od niego uwolnić. Pozostawało mi tylko..."
Rozległo się niepewne pukanie do drzwi. Zirytowało mnie to, oczywiście wszyscy musieli chcieć mnie widzieć akurat, kiedy czytałem.
Drzwi otworzyły się i ukazała się w nich głowa Louise. Serce przystanęło mi na moment, kiedy dostrzegłem, w jakim jest stanie. Oczy miała zaczerwienione, włosy w nieładzie. Zwykle nikomu się tak nie pokazywała. Musiało się coś stać.
- Richard - wypowiedziała moje imię, jakby nie obchodziło ją czy odpowiem, jakby na niczym już jej nie zależało. Cholernie mocno mnie to zaniepokoiło.
- Coś się stało? - spytałem, wbijając w nią wzrok.
- Mogę wejść?
Nigdy nie pytała o takie rzeczy. Coś było nie tak. Bardzo nie tak.
Wszystkie złe powody, dla których mogła tu przyjść natychmiast wypełniły moją głowę. Oby żaden z nich nie był tym prawdziwym.
Podczas gdy Louise wchodziła do pokoju i podchodziła do łóżka, przyjrzałem się jej uważnie, próbując wykluczyć jak najwięcej złych scenariuszy. Nie miała żadnych fizycznych obrażeń, nie zataczała się, nie płakała, nie miała brudnych ubrań. Nie było tak źle.
- Co się stało? - powtórzyłem.
Usiadła koło mnie, wbijając wzrok w podłogę i spytała:
- Czemu zakładasz, że coś się stało?
Uniosła spojrzenie i zajrzała mi prosto w oczy.
- To może cię trochę zszokować - stwierdziła cicho.
- Co może mnie zszokować? - denerwowałem się coraz bardziej. - Takie kwestie nie są uspokajające.
Westchnęła, posyłając mi zmęczone spojrzenie.
- Miejmy to już za sobą - zacisnęła powieki - jestem w ciąży.
Znaczenie jej słów dotarło do mnie z opóźnieniem.
Ciąża równała się dziecku w brzuchu.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie potrafiłem. Poczułem, jak przestaję oddychać. Nie byłem w stanie zaczerpnąć tchu. Nawet w najgorszej wizji nie widziałem jej ciąży.
- Richard?
Louise nie wydawała się nawet w połowie tak mocno poruszona jak ja.
- Jak możesz być tak cholernie spokojna? - warknąłem bez zastanowienia.
- Uspokój się.
Miałem się uspokoić? Moja siostra zniszczyła sobie życie, a ja mam się tym nie przejmować.
- Richard. Uspokój się.
Delikatnie złapała moją dłoń, zmuszając mnie do spojrzenia w oczy.
- Nie możesz się tak przejmować - wyszeptała.
- Mogę i będę.
Wyrwałem dłoń z jej uścisku na potwierdzenie swoich słów.
- Jestem twoim cholernym bratem. Muszę się przejmować.
- Nie tak. Cały drżysz. Przejmujesz się mocniej niż ja.
Miała rację w obu kwestiach.
- Czemu się tak zestresowałeś? - spojrzała na mnie przenikliwie. - To miłe i w ogóle, ale czemu?
CZYTASZ
Książę i żaba
Short StoryLekki, słodki i zabawny romans dwóch nastolatków. Nie uświadczycie tu żadnej perwersji ani stereotypów. Opowiadanie jest w całości autorskie. Richard (znany też jako Dick, D i Dudziaczek) jest typowym leniwym nastolatkiem, który lubi słodycze, mate...