W drzwiach korytarza miał siedzieć Frank, broniący wstępu za kulisy osobom spoza aktorów. Teraz stał i tłumaczył coś niewidocznej dla mnie osobie.
Podszedłem bliżej i usłyszałem co mówi:
- Nie mogę cię wpuścić. Naprawdę. Takie zasady.
- Niosę tylko jedzenie – usłyszałem odpowiedź wypowiedzianą dobrze znanym mi jedwabistym głosem.
- Jed! – krzyknąłem, zanim zdążyłem się powstrzymać.
Frank i Jed odwrócili się stronę. Twarz tego drugiego rozpromienił szeroki uśmiech, gdy mnie dostrzegł.
Podszedłem do nich.
- Frank, to mój chłopak o którym ci mówiłem – wskazałem Jeda i uśmiechnąłem się szeroko.
Chłopak zamrugał parokrotnie ze zdziwienia, ale w końcu jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
Jed przypatrywał się temu z niemniej zdziwioną miną.
- Chcesz mi powiedzieć, że znasz tego ochraniarza, który nie chcę mnie przepuścić? – spytał, unosząc jedną brew. (Dalej nie mam pojęcia, jak to robił).
Pokiwałem głową twierdząco i odpowiedziałem:
- To mój najlepszy przyjaciel, zwany też moim rycerzem.
Na twarzy Jeda odmalowało się zrozumienie.
- W takim razie miło mi cię poznać – zwrócił się do Franka i zgrabnie go wyminął.
Frank tylko pokiwał głową i odwrócił się do nas plecami. Znałem go dobrze i wiedziałem, że potrzebował czasu na ułożenie sobie tego w głowie. Słyszeć o chłopaku swojego przyjaciela to jedno, a widzieć go to drugie.
Pociągnąłem Jeda w boczny korytarz, który nie był kulisami, zanim Frank zorientowałby się, że wszedł tam nielegalnie.
Przystanąłem dopiero, gdy nie słyszałem już niczego, oprócz naszych kroków. Dzwonki dzwoniły w całej szkole, więc i tak usłyszymy koniec przerwy.
- Po co przyszedłeś? – spytałem.
Jed zaśmiał się i delikatnie musnął mój policzek dłonią.
- Przyniosłem ci coś do jedzenia.
Po czym wyciągnął z torby dwie długie kanapki. Podał mi jedną, a drugą rozpakował z foli i wgryzł się w nią zachłannie.
Poszedłem w jego ślady. Kanapka była pyszna, składała się z wielu składników, które razem połączyły się w kanapkę idealną.Dopóki nie zjadłem ostatniego okruszka, nic się dla mnie nie liczyło.
- Smakowało ci?
- Najlepsza kanapka w moim życiu.
Zaśmiał się i podszedł bliżej.
- Nie musisz już iść? – spytał po paru minutach milczenia.
Pokręciłem przecząco głową i spojrzałem mu w oczy.Kolejny raz poraziło mnie ich piękno. Przeniosłem spojrzenie na jego usta i ponownie ogarnęło mnie przemożne pragnienie pocałowania go. Tym razem mogłem je spełnić.
- Jed – powiedziałem, delektując się brzmieniem jego imienia.
Chłopak przybliżył głowę do mojej twarzy. Praktycznie stykaliśmy się nosami.
- Richard – przy każdej wymawianej przez niego literze nasze usta się muskały.
To ja wykonałem decydujący ruch i zbliżyłem się jeszcze bardziej, złączając nasze wargi.
CZYTASZ
Książę i żaba
KurzgeschichtenLekki, słodki i zabawny romans dwóch nastolatków. Nie uświadczycie tu żadnej perwersji ani stereotypów. Opowiadanie jest w całości autorskie. Richard (znany też jako Dick, D i Dudziaczek) jest typowym leniwym nastolatkiem, który lubi słodycze, mate...