Rozdział X "Rozkazy owiec i wyjście z szafy" - część I

2.7K 424 66
                                    


Obudziły mnie promienie słońca. Mimo rozespania zauważyłem dziwność tego zdarzenia, zawsze pamiętałem o zasłonięciu żaluzji i budziłem się przed wschodem, do szkoły. Otworzyłem oczy, przeklinając w duchu swoją głupotę. Natychmiast zalała mnie fala światła i słodkiego zapachu. Przypomniałem sobie wszystko w ułamku sekundy.

Louise była w ciąży. Będzie miała dziecko.

Odetchnąłem parę razy głębiej, by się uspokoić. Nie mogłem przejmować się problemami Louise jak własnymi, więc odsunąłem ten temat jak najdalej od siebie.

Drugą rewelacją było miejsce spania - byłem w łóżku Jeda. Spojrzałem na niego, wiedziony niezrozumiałym instynktem. Leżał zaledwie parę centymetrów ode mnie, miał zamknięte oczy i miarowo oddychał. Wyglądał pięknie i delikatniej niż zwykle. Mógłbym wpatrywać się w niego godzinami. 

Głośne burczenie, dobiegające z mojego brzucha, przerwało tę sielankę. Jed skrzywił się przez sen, sprawiając, że poczułem się w obowiązku wyjść, by się nie przebudził.

Wstałem najciszej, jak potrafiłem i ruszyłem na poszukiwanie czegoś zjadliwego. Trafiłem do kuchni bez problemu. Odgrzanie wczorajszych naleśników nie powinny być trudniejsze.

Znalazłem patelnie w szafkach, postawiłem ją na kuchenkę i położyłem na niej pierwszego naleśnika. Skupiłem się na smażeniu każdą cząstkę mojego jestestwa. Utrzymanie tego naleśnika niespalonego było teraz moim priorytetem.

Kiedy rozległ się trzask otwieranych drzwi, podskoczyłem ze strachu. Spojrzałem w ich stronę, spodziewając się rodziców Jeda, niemogących pojąć, co robi obcy chłopak w ich domu. Już przygotowałem się na paskudne oskarżenie, czego to myśmy nie robili, kiedy usłyszałem głos Jeda:

- Mogłeś mnie obudzić, żabciu.

Było mało widoków, będących w stanie sprawić, że moje serce równocześnie przyspieszyło i się zatrzymało. Jed w samych bokserkach, opierający się o framugę drzwi z seksownym uśmieszkiem zdecydowanie do nich należał.

- Spałeś - mruknąłem, gdy tylko odzyskałem zdolność mówienia.

- Mogłeś się poparzyć - wyjął mi patelnie z dłoni i zgrabnie podrzucił naleśnika - Musiałbym cię znowu ratować.

- Nie jestem aż taką sierotą.

Prychnął, odkładając naleśnika na talerz.

- Jasne - mruknął.

Zanim zdążyłem wygłosić sarkastyczną odpowiedź, odwrócił się, złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie.

Nasze ciała się zderzyły. Nie mogłem powstrzymać zagryzienia wargi, gdy poczułem jego słodki oddech.

- Richard? - przeniósł jedną dłoń na mój kark, zaczął na nim rysować wzroki - Mogę cię pocałować?

Zaśmiałem się i go pocałowałem. Uśmiechnął się w moje usta. To był tylko krótki buziaczek w porównaniu z poprzednimi.

Jed oderwał usta jako pierwszy. Po chwili cmoknął mnie w nos ze śmiechem.

- Nie musisz mnie pytać za każdym razem - zapewniłem go.

- Wolę się upewnić. Raz przez przypadek pocałowałem heteroseksualnego gościa. Jego się nie spytałem i miałem piękną śliwę przez miesiąc - zaśmiał się, przekładając kolejnego naleśnika na patelnie. - Od tego czasu mam nauczkę.

- Nie zorientowałeś się, że nie jest zainteresowany? - Wydawało mi się to co najmniej dziwne.

- Spotykałem się z wieloma osobami naraz i jakoś nie mogłem spamiętać, kto jest chętny. Na jego nieszczęście był cholernie przystojny i musiałem go pocałować - nagle urwał i spojrzał na mnie. Pewnie zorientował się, jak mogło zabrzmieć ostatnie zdanie. - Nic do niego nie czułem, zresztą, tak jak do innych. Pragnąłem ich czysto fizycznie. Po tygodniu, maksymalnie dwóch mi przechodziło.

Książę i żabaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz