Rozdział XV "Wielki finał" - część II

2.2K 359 176
                                    


Chłopak na scenie wyciągnął zaklejoną kopertę. Była zaskakująco duża i różowa, to była największa koperta, jaką w życiu widziałem. Otworzył ją i odczytał na głos:

- Księżniczką piękna zostaję Magie Cohen, jej uroda jest jak ogień w świecie pełnym brzydoty.

Wyczytana dziewczyna wystąpiła przed szereg. Była piękna w tak prosty sposób, że nie dało się jej określić w inny sposób. Zrozumiałem żart z ogniem. Jej włosy były wściekle pomarańczowe. 

Na scenę weszła kolejny chłopak, niosący koronę. Nałożył ją dziewczynie na głowie, bez żadnej ceremonii.

Po ukoronowaniu głowy księżniczka, prowadzący przekazał jej mikrofon.

Dziewczyna powiodła spojrzeniem po sali, uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:

- One nie są farbowane.

Całą salę wypełnił śmiech, kiedy księżniczka schodziła ze sceny. Prowadzący się nawet nie uśmiechnął, zamiast tego sięgnął bez przerwy po kolejną kartkę w kopercie i odczytał:

- Księżniczką odwagi zostaję Alice Monroe, która pozostała sobą nawet w balowej sukni.

Jed uśmiechnął się szeroko i klaskał najgłośniej na sali, kiedy korona ozdabiała dwukolorową głowę Alice.

I tym razem prowadzący przekazał mikrofon księżniczce bez słowa.

Alice nie uśmiechała się, jej twarz wyrażała tylko zaciętość i upór. Nie znałem jej na tyle, by stwierdzić, co to oznaczało. W końcu, po paru dziesięciu sekundach westchnęła i powiedziała, wypowiadając każde słowa starannie i pewnie:

- Lesbijki też są piękne – zamilkła na parę sekund, jakby się wahała. – Pieprz się dyrektorze.

Jej słowa zostały przyjęte ciszą. Szok zdawał się wypełniać salę, nie pozwalał niczemu wybić się na powierzchnie. Dostrzegłem, jak Alice wstrzymuję oddech i powoli schodzi ze sceny.

Jed zaczął klaskać, dopiero kiedy jej stopy dotknęły parkietu. Pewnie nawet on nie spodziewał się po niej tak ostrych słów i potrzebował chwili na ochłonięcie. Cisza zniknęła dzięki niemu, wszyscy klaskali, a ta minuta szoku zniknęła w ich pamięci.
Alice podeszła do nas, nie odezwała się nawet słowem i wbiła wzrok w podłogę. Najwyraźniej musiała ochłonąć.

Przeniosłem wzrok na scenę, prowadzący wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż wcześniej. Gdy wyjmował ostatnią karteczkę, trzęsły mu się dłonie.

- Księżniczką altruizmu zostaję Louise Park. Poświęciła siebie i w imię kogoś innego, czego skutki wszyscy niedługo zobaczymy.

Zamarłem, zdając sobie sprawę z oczywistości. Louise będąc księżniczką, nie mogła być królową. Oznaczało to, że będę musiał zostawać królem. Odetchnąłem z ulgą, ale też poczułem mały zawód. 

Było mi też nieskończenie żal Louise, pragnęła tego zwycięstwa tak mocno, a zostało jej ono odebrane. Przeniosłem na nią wzrok, by ocenić, czy jest wściekła, czy smutna. Znałem ją bardzo dobrze i umiałem rozpoznać jej emocje jak swoje.

To, co wywnioskowałem z jej postawy i wyrazu twarzy było nieprawdopodobne. Louise była szczęśliwa, nie zła, nie smutna, tylko radosna i zadowolona z siebie. Wyglądała, jakby spełnił się jej mroczny plan.

Jed szturchnął mnie łokciem. Nachyliłem się, by posłuchać, co ma do powiedzenia.

- Czyli, jednak nie zostaniesz królem – powiedział, ze śmiechem.

Książę i żabaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz