Rozdział 2

54 2 1
                                    


Wróciłam do domu rzuciłam klucze do koszyczka przy drzwiach, zdjęłam buty i ruszyłam na górę. Rodziców nie było w domu. W zasadzie nigdy ich nie ma. Pracują za granicą setki kilometrów stąd. Mieszkam sama w niewielkim domu na przedmieściach. Rodzice sprzedali poprzedni dość dużo dom a kupili mi ten, idealny dla mnie, z małym ogrodem piętrowy śliczny domek. Często ludzie pytają mnie, czemu nie wyjechałam razem z nimi? Otóż oznaczałoby to nową szkołę rozstanie z przyjaciółmi i oczywiście Konradem. Odwiedzam ich na każde święta i w każdą dłuższą przerwę w szkole. Może kiedyś przeprowadzę się do nich? Jeśli już to najszybciej po studiach. 

Idę do kuchni wstawiam wodę na herbatę i robię kanapki. Nigdy nie mam czasu siedzieć tutaj. Zazwyczaj jem na mieście, albo Konrad pomaga mi coś przyrządzić. Sama nie jestem najlepszą kucharką, ale wiem, że na wszystko przyjdzie czas. Gdy całość jest już  gotowa, jem i przeglądam portale społecznościowe. Z tego, co widzę wiele moich znajomych wybiera się na tą imprezę.


Przez te trzy lata wiele się zmieniło. Moi starzy przyjaciele nie byli tak świetni jak mi się kiedyś wydawało. Dzięki Konradowi poznałam super osoby, z czasem udało mi się nawet dopasować do jego znajomych. Na samym początki troszkę dziwnie reagowali zwłaszcza, gdy Konrad zabrał mnie na pierwszą imprezę. Siedzenie w strefie "vip" było dla mnie czymś całkiem nowym. Ludzie pomimo mojej nieśmiałości szybko mnie polubili. Dzięki nim otworzyłam się na świat i pozbyłam się dręczących mnie wcześniej obaw. Z czasem wprowadziłam w to życie również moją przyjaciółkę, która nigdy nie miała problemu z zawieraniem przyjaźni. Czasem martwiło mnie to, bo skoro z łatwością poznawała nowych ludzi to mnie też równie szybko mogła wymienić na kogoś lepszego. Jednak przez tyle lat nadal była moją przyjaciółką i nie zapowiada się żeby coś miało się w tej kwestii zmienić.


Gdy zjadłam już swój "obiad" pozmywałam szybko naczynia i ruszyłam do swojego pokoju. Uwielbiam w nim przebywać, piękne morskie ściany białe meble, ogromne wygodne łóżko, pudrowo-różowe ozdoby, liczne ramki ze zdjęciami i na każdym kroku masa wspomnień. Uwielbiam mój pokój, jest przestronny i piękny. To tutaj spędzam większość wolnego czasu i to tutaj wydarzyło się większość niesamowitych scen z mojego życia.


Podchodzę do szafy i przeglądam wszytko po kolei. Żadna z rzeczy nie wydaje mi się odpowiednia. Wyciągam kilka sukienek z szafy i przyglądam się im. Patrzę jeszcze raz na szafę i moją uwagę przykuwa duże pudełko wciśnięte z tyłu. Sięgam po nie i wyciągam ze środka piękną czarną rozłożystą sukienkę. Rozkloszowana z kilkoma warstwami tiulu. Brokatowa góra mieniąca się w świetle gwiazd. Od razu przypominają mi się moje 18 urodziny. To właśnie na tą okazję ją kupiłam.


Wszystko odbywało się dość niedawno. Kilka miesięcy wstecz. Znałam już wiele ludzi, ale priorytetem była dla mnie rodzinna atmosfera. Zaprosiłam najbliższych przyjaciół, głównie starych dobrych znajomych Konrada. Wiele osób robiło wystawne przyjęcia w drogich ekskluzywnych lokalach. Ja stawiałam na coś innego.


Od samego rana razem z rodzicami, którym udało się znaleźć kilka dni wolnych od pracy oraz moją przyjaciółką przygotowywaliśmy wszystko na przyjęcie. Za miastem znajduje się piękny książęcy park. Często odbywają się tam śluby. Nie było to drogie miejsce, ale przepiękne. Byłam ubrana właśnie w tą niesamowitą sukienkę i czarne  szpilki. Było niezwykle ciepło tego dnia, pogoda od samego rana nam dopisywała. Zrobiłam skromną fryzurę delikatny ładnie podkreślający moją drobną twarzyczkę makijaż. Nadal, gdy zamknę oczy czuje jak kołysałam się w ramionach Konrada do spokojnych taktów muzyki. To był niesamowity wieczór.


Otrząsam się powoli ze wszystkich wspomnień. Prostuje sukienkę i wieszam ją na szafie, odnajduję również buty i wybieram kilka dodatków. Następnie idę do łazienki, puszczam wodę i szykuje się do kąpieli.
Tracę poczucie czasu, bo gdy wychodzę orientuje się, że minęła godzina. Układam włosy w luźny, ale dopracowany kok wypuszczając kilka pasem na przodzie. Nie tworzę domowego nieładu na głowie, ale ładną wyjściową fryzurę. Następnie zabieram się za makijaż. Delikatne ciemne podkreślenie oka trochę różu na policzki i ładna naturalna szminka. Chwilę zajmuje mu wybór perfum, ostatecznie mój wybór pada na te od Konrada. Wiem jak bardzo kocha ten zapach. Za każdym razem, gdy trzyma mnie w objęciach trzyma twarz przy mojej szyi i upaja się cudownością perfum. Przebieram się w sukienkę i przeglądam się w lustrze. Jest idealnie, tak jak lubię. Mam tylko nadzieję, że Konradowi też się spodoba. Mam jeszcze trochę czasu, dlatego kładę się na łóżku i patrzę na sufit. Znajdują się na nim miliony malutkich gwiazdeczek a każda z nich jest częścią jakiegoś obrazu. Malował to mój bliski przyjaciel, wierne odzwierciedlenie fotografii, ja i Konrad, moje 18 urodziny, wakacje z rodzicami i wiele wiele innych. Wszystkie idealnie do siebie pasują i tworzą spójną całość. Zawsze, gdy patrzę na tą niezwykłą konstelacje gwiazd wspominam go, jako kochanego przyjaciela. Odszedł dwa miesiące temu. Każdego dnia wspominam go i to, jakim niezwykłym człowiekiem był. Miał przed sobą całe życie, ale łączyła nas wspólna pasja do szybkich dwukołowych maszyn. Kochał motory tak jak ja i Konrad w zasadzie dzięki nim się poznaliśmy. Niestety on za swoją pasję zapłacił życiem. Od tego czasu ani razu nie dotknęłam tych maszyn. Konradowi też zabroniłam jazdy na nich, ale miłość do nich chyba okazała się silniejsza. Obiecał mi jednak, że będzie uważał zdecydowanie bardziej niż Evan. Wszyscy mamy przestrogę do końca życia.


Gdy rozmyślam nad tym wszystkim, co się stało słyszę dzwonek do drzwi. Zrywam się na równe nogi ocieram kilka łez, które przez przypadek się wymknęły i zbiegam na dół. Za drzwiami wita mnie piękny uśmiech Konrada jak zwykle wyglądającego bosko. Odechciewa mi się wszelkich imprez, mam ochotę spędzić z nim romantyczny wieczór sam na sam, ale wiem, że to nie możliwe.


- Pięknie wyglądasz. - mówi z lekką chrypką w głosie.


- Ty też. - odpowiadam lekko się rumieniąc.


- Idziemy? - pyta.


- Naturalnie. - odpowiadam, biorę go pod rękę i wychodzimy.

***
Witam to już 2 cześć tej powieści. Każde sugestie mile widziane. Moja głowa pęka od pomysłów ale to dopiero moja pierwsza książka dlatego bądźcie dla mnie łaskawi. Pozdrawiam Universes74

W ostatniej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz