Rozdział 20

35 4 0
                                    

Stoi przede mną kobieta, która wyznała mi tak okrutną prawdę w moim śnie. Podawała się wtedy za moją matkę chrzestną, choć w rzeczywistości nią nie jest. Jestem sparaliżowana. Jak to możliwe, sądziłam, że mój umysł podstawił przypadkową osobę w tym śnie. Niestety to nie był przypadek. Nigdy nie widziałam tej kobiety w realnym świecie. Nie miałam pojęcia, że taki ktoś istnieje. Mieszkała na drugim końcu świata, więc nie specjalnie obchodziło mnie jak wygląda żona przyjaciela mojego taty. Ale to, że jest właśnie tą osobą z mojego snu nie jest jeszcze takie dziwne. Bardziej zaskakujący jest sposób w jaki na mnie patrz. Znam to przeszywające spojrzenie.

Aron.- myślę. Tak, on też tak na mnie patrzył. Te same oczy, identyczne spojrzenie, bardzo mnie to dziwi bo takie rzeczy dziedziczy się po rodzicach a ona nie może być jego matka. Aron opowiadał mi, że gdy był bardzo mały jego rodzice mieli wypadek w którym zginęli, trafił wtedy do rodziny zastępczej i tak się wychowywał. Dlatego to nie może być jego mama, to najzwyczajniej w świecie nie możliwe.

- Tak to ja. - mówię w końcu, bo przyglądają mi się wyczekująco. - Miło mi państwa poznać. - mówię wyciągając do nich rękę na powitanie.

- Nam też miło. Jestem Mark a to moja żona, Emma. - mówi mężczyzna. - Jesteś pewnie bardzo zmęczona. Choć, jedziemy od razu do domu.

Faktycznie, coraz bardziej czuję zmęczenie. Jest późne popołudnie a ja przez całą podróż prawie w ogólne nie zmrużyłam oka. Czas porządnie odpocząć, tym bardziej, że ostatnio śpię znacznie dłużej niż kiedyś. Wynika to pewnie z tego, że mam mało siły i szybko się męczę.

Mark i Emma zabierają mnie do swojego domu. Czeka tam na mnie już pyszny obiad. Jestem bardzo głodna więc szybko wszystko zjadam.

- Mamy nadzieję, że będzie Ci u nas dobrze. Czuj się tu jak u siebie w domu. Zaraz pokażemy ci twój pokój a potem powiemy ci co i jak. Jutro poznasz też naszego syna Dylana. Jest troszkę starszy od ciebie, ale mam nadzieję, że się dogadacie. - mówi pani domu.

- Nasz syn jest dość specyficznym człowiekiem. Trzeba się do niego przyzwyczaić. - dodaje Mark a jego żona szturcha go ukradkiem, myśląc, że tego nie widzę.

- Bardzo się cieszę, że go poznam. A jeśli mogę zapytać to dlaczego dopiero jutro?

- Teraz jest na próbie swojego zespołu i wróci pewnie późno, my musimy iść jutro wcześnie do pracy, ja zaczynam zmianę już od 5:00 a mój mąż od 6:00 więc pewnie się nie zobaczymy, więc już od rana będziesz skazana na naszego syna. -mówi śmiejąc się.

W tym samym momencie kończę jedzenie. Zaczyna się moja wędrówka po całkiem sporym domu. Na pierwszy rzut oka wydaje się skromnym domkiem na przedmieściach, ale wnętrze jest bardzo ładnie i elegancko urządzone. Już od samego wejścia zaczyna się długi korytarz. Na prawo od niego znajduje się ogromny salon. Duży telewizor, nieskazitelne białe meble na wysoki połysk i czarne minimalistyczne dodatki. Gdzieniegdzie niebieskie akcenty, czyli dokładnie tak jak lubię. Widać, że nie oszczędzają też na dobrym sprzęcie, najnowsza konsola dobrze wyposażone kino, no i ten telewizor. Cudownie.

Kuchnia też jest niczego sobie. Robi na mnie duże wrażenie. Jasne meble, znowu minimalistyczny wygląd. Nie sądziłam, że ten dom jest tak nowoczesny. Przestronna jadalnia z dużym stołem nadaje się doskonale na większe przyjęcia.

Na górze znajdują się cztery sypialnie. Gdy wchodząc po schodach skręcimy na prawo dojdziemy do sypialni rodziców oraz dwóch innych pokoi. Jeden z nich to pracownia Emmy. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć jest malarką, a jej prace już kilka razy były prezentowane w galeriach sztuki. Drugi pokój jest zamknięty. Nie dowiedziałam się co w nim jest.

Na środku znajduje się łazienka. Skromnie urządzona, ale służy ponoć tylko dla gości bo i Dylan i jego rodzice mają własne przy swoich pokojach. Niesamowite, taki niepozorny domek a aż cztery łazienki. Jedna na dole dwie prywatne i jeszcze jedna dla nocujących tam gości. Szok.

W prawym skrzydle jest pokój Dylana ( i jego łazienka) oraz mój pokój. Gdy do niego wchodzą na moment przestaję oddychać. Jest cudowny. Niezwykle skromny, ale piękny. Na środku stoi ogromne łóżko na prawo od niego jest duże okno i widok na miasto, po lewej spora komoda na której stoją świeże róże. Niesamowite. Nie jest to jeszcze koniec niespodzianek, bo przy łóżku są szklane drzwi prowadzące do dużej garderoby. W całym swoim życiu nie miałam tyle ubrań, aby ją zapełnić. Jest tam nawet przepiękna toaletka, która posłuży mi pewnie do przygotowania nie jednego makijażu. Jestem zachwycona.

Gdy już wszystko wiem, Mark i Emma zostawiają mnie samą. Wyszukuje w torbie piżamę i idę wziąć długą kąpiel. Tak dawno nie miałam okazji zrelaksować się i wyciszyć. Zabieram wszystkie potrzebne rzeczy ze sobą do łazienki i część kosmetyków układam już na stałe.

Moje plany o długiej kąpieli szybko idą w las, bo jestem tak zmęczona, że ledwo ruszam rękami. Boję się, że zasnę zaraz w tej wannie. Wszystko zajmuje mi zaledwie 20 minut. Przed snem idę jeszcze po szklankę wody która obowiązkowo stoi zawsze przy moim łóżku. Biorę tabletki i kładę się spać.

Mimo, że to nowe miejsce nie mam problemów z zaśnięciem. Szybko pochłania mnie senny świat.

***

- Amy? - cisza. - Amy!

- Ellie?

-Amy gdzie jesteś? Nie potrafię cię znaleźć.

- Tutaj Ellie, idź za moim głosem. Też cię nie widzę.

- Dlaczego nic nie wiedzę? Co się dzieje?

-Aaa. - krzyczę przerażona. Stoi za mną postać w granatowym prostym płaszczu. To moja przyjaciółka. - Wystraszyłaś mnie!

-Przepraszam nie chciałam.

- Co tu się dzieje? Wiesz może?

- Nie mam pojęcia, ale wiem, że jest potwornie zimno a ty masz na sobie tylko zwiewną sukienkę. - mówi zdejmując płaszcz. - Masz ubierz go.

Nie reaguję na jej polecenie. To co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię.

-  Ellie? Co ci się stało? - mowie przerażonym głosem.

- Co? - mówi zerkając na miejsce któremu się przyglądam a dokładnie ogromnej dziurze w jej klatce piersiowej. - Aa, to nic takiego. - mówi wesoło.

- Ty nie masz serca!! - wykrzykuję.

- To taka nowa idea świata. Pozbywamy się serc, aby nie móc kochać. Miłość jest już przereklamowana. Teraz świat jest bezuczuciowy. Nie na par i kochających się ludzi. Wszyscy jesteśmy równi i równo się traktujemy. Nie ma już w życiu ważnych i mniej ważnych. Koniec z miłością i koniec z problemami.

- Co?! - nie mam pojęcia co mogłabym więcej powiedzieć. Nie jestem w stanie tego teraz zrozumieć.

***

Budzę się gwałtownie, moje czoło pokrywa kilka kropel potu. Dotykam go, jest strasznie gorące. Pewnie pojawiła się znowu gorączka. Opadam na łóżko i przecieram oczy. Ludzie bez serc? Świat bez miłości? Co to miało być? Szukam jakiegoś wytłumaczenia mojego dziwnego snu, ale nic nie przychodzi mi do głowy. to było krótko mówiąc, potworne.

***

Na załączonym zdjęciu jest pokazany  nowy pokój Amy.

W ostatniej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz