Rozdział 26

30 4 0
                                    

Amy

Nad ranem budzę się bardzo gwałtownie. Męczą minę koszmary, ale gdy udaje mi się od nich uwolnić nic nie pamiętam. Wiem tylko, że to nie były te wspaniałe przyjemne sny.

Podnoszę się na łokciach i zerkam na zegarek. Jest dopiero 4:35 a ja już pewnie nie zasnę. Opadam na łóżko i gapię się w sufit. Tęsknię za moimi obrazami nad łóżkiem, jednocześnie tęsknię też za moim przyjacielem. Mam ogromną ochotę wtulić się w niego, wypłakać i powiedzieć jak bardzo mi go brakuje.

Niestety życie napisało dla niego inny scenariusz, niedługo się z nim zobaczę a wtedy opowiem mu wszystko ze szczegółami. Mam nadzieję, że po drugiej stronie, jeżeli taka w ogóle istnieje, będę szczęśliwa. Teraz też jestem, mam wszystko czego zawsze chciałam, aż nadto. Są moi rodzice, przyjaciółka, ktoś komu na mnie zależy, jestem w pięknym miejscu gdzie spełniają się marzenia, ale jest też nieproszony gość. Choroba która ma w planach wszystko mi odebrać.

Głowę zalewa mi fala wspomnień. Tym najwyraźniejszym jest chyba nasz wyjazd. Evan, ja, Konrad i Ellie pojechaliśmy na tydzień do Phoenix oddalonego o 480km od San Diego. Nazywane jest doliną słońca i leży w sąsiednim stanie Arizona.

Byliśmy strasznie podekscytowani tą podróżą. Na samym początku planowaliśmy jechać motorami, ale pojawił się problem w postaci bagaży. Ktoś musiałby też zabrać Ellie która nie jeździ na tych pięknych, osobliwych bestiach.

Spotkało nas tam wiele przygód. To był najwspanialszy wyjazd w życiu. Droga była długa, ale kilometry szybko uciekały, to znaczy do czasu. Gdy zostało nam jeszcze jakieś 200 na totalnym odludziu, gdzie człowiek chyba za często nie zagląda zespół się samochód. Nie była to nasza wina, ale też nie do końca jego. Na postoju, do środka wkradło się jakieś zwierzątko i przegryzło kilka kabli. Chłopacy pół dnia spędzili na naprawie samochody. Niestety gdy zrobiło się ciemno musieli zostawi to na później. Telefony nie działały bo w takich miejscach nie ma co liczyć na zasięg. Spędziliśmy noc na pustynnej ziemi. Dni były upalne, noce trochę chłodniejsze, ale nadal ciepłe. Wciąż czuję jak na cienkim kocu leżę wtulona w silne ramiona Konrada a on gładzi mnie po włosach a zaraz po tym namiętnie całuję.

To był tylko przedsmak podróży. Gdy następnego dnia chłopacy naprawili samochód i dotarliśmy na miejsce w mieście zatrzymała nas policja. Uznali nas za przestępców którzy napadli nocą na sklep. Zakuli nas w kajdanki i nie mieli zamiaru wysłuchać. Zabrali nas na komisariat. Spędziliśmy tak kilka godzin po czym uwierzyli nam i przyznali się do pomyłki.

Przez kilka kolejnych dni ostro balowaliśmy. Ja starałam się uważać z alkoholem bo gdy przesadzę dzieją się ze mną złe rzeczy. Chyba tylko jednego wieczoru nie byłam w stanie wrócić do hotelu. Pamiętam tylko,  że Konrad wniósł mnie na rękach na górę do pokoju a potem siedział przy mnie cała noc gdy z głową przy toalecie odczuwałam skutki mojej upojnej nocy. Był wyjątkowo wyrozumiały.

Za to Evan i Ellie nie hamowali się żadnego dnia. Pewnego wieczoru chyba zaszło między nimi coś więcej, ale rankiem byli tak zmieszani bo obydwoje nie potrafili sobie przypomnieć czy coś między nimi zaszło. Byli bardzo zawstydzeni i gdy rozmawiali ze sobą nie potrafili po prostu zapytać. Mieliśmy ubaw z Konradem do końca wyjazdu i długo po nim.

Było jeszcze kilka ciekawych przygód tamtego tygodnia. Ze smutkiem stwierdzam, że już niedługo z naszej czwórki zostanie tylko Ellie i Konrad którzy w dodatku nie są w stanie się dogadać. Pokłócili się i to z mojego powodu.

Spoglądam ponownie na zegarek i z ulgą stwierdzam, że jest już prawie 7:00. Mogę wstawać. Otwieram okno żeby przewietrzyć trochę pokój choć powietrze jest chłodne. Idę do garderoby i wybieram znowu czarne jeansy, ale tym razem z dziurami na kolanach, szary T-shirt i na to koszule w kratę. Zabieram ubrania i idę do łazienki. W dziennym świetle które wpada przez okno widzę dokładnie w moim odbiciu w lustrze, że ta noc musiała być ciężka. Policzki mam nadal zaczerwienione, lekkie szare cienie pod oczami też świadczą o tym, że nie było łatwo. Miałam pewnie znowu gorączkę. Tyko, że za każdym razem gdy ona się pojawia otwieram okno żeby ją trochę zbić. Wiem, że nie powinnam, ale strasznie się męczę. Staram się przypomnieć sobie dlaczego tego nie zrobiłam albo czy ktoś inny je zamykał. Jestem bardzo czuła na każdy hałas. Mam przewrażliwiony słuch dzięki któremu budzę się zawsze gdy pojawia się niepokojący dźwięk. Nie wiem niestety co dzieje się ze mną gdy śpię i mam gorączkę. Każdego ranka gdy się budzę nie pamięta co mi się śniło, ani co się działo. Nocą mam wrażenie, że jestem w pułapce, atakują mnie niestworzone istoty, po moim ciele pełzają karaluchy a ja nie jestem w stanie się ich pozbyć. Nie jestem w stanie znieść niczego co lata i bzyczy koło mojego ucha ani niczego co po mnie chodzi.

W ostatniej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz