Rozdział 56

18 3 0
                                    

Ktoś delikatnie szturcha mnie za ramię a ja ociężale otwieram oczy. Czuję się pierwszy raz od dłuższego wyspana. Odwracam się do budzącej mnie osoby i zamieram. Na skraju łóżka siedzi Dylan. Obserwuje mnie w skupieniu i czeka na moją reakcję.

- Przepraszam, że cię budzę, ale muszę wracać do miasta a najpierw chce z tobą porozmawiać.

- O co chodzi? - pytam spokojnie.

Chłopak przygląda mi się zmieszany i idewidentnie nie wie, co powiedzieć. Siadam z westchnieniem i patrzę na niego uważnie.

- Dziękuję za wszystko. - zaczynam. - uratowaliście mi życie. Jestem tak ogromnie wdzięczna.

- Nie powinnaś dziękować. Ja, ja przepraszam. Za wszystko. - mówi spuszczając wzrok.

- Powiesz mi prawdę?

- Nie wiem, od czego zacząć.

- Aż tyle razy mnie okłamałeś?!

- Nie! - zaprzecza szybko.

- To powiedz, co było prawda a co nie. - chłopak kręci tylko głową i zakrywa dłońmi twarz. - Wiedziałeś prawa? I nic nie zrobiłeś?

- Tak. - udaje mu się w końcu wydusić. To zaczęło się jeszcze zanim cię poznałem. Moja mama pracuje dla instytucji. Ojciec i ja zostaliśmy w to wplątani. Nawet nie wiem, kiedy to się wszystko stało, ale przystaliśmy na zasady instytucji.

- Okey. Czyli pracowałaś dla instytucji. Co dalej?

- Gdy do nas przyjechałaś coś się zmieniło. Nie potrafiłem wykonywać swojego zadania. Oni naciskali i pospieszali, ale ja z każdym dniem coraz bardziej się zakochiwałem. Chciałem im przeszkodzić, ale zagrozili mi. Zobaczyli, że mi na tobie zależy i powiedzieli, że jeśli nie dokończę zadania to odbiorą mi ciebie. Planowałem zabrać cię tamtego dnia, ale trafiłaś do szpitala. Potem powiedzieli mi, że nie żyjesz.

- Czyli nie wiedziałeś, że mnie ukrywają?

- Nie. Nic nie widziałem. Byłem tak bardzo zły na siebie i cały świat. Nadal cię kocham. Po twojej śmierci wszystko zaczęło się sypać. Moja matka Aron Anastasia.

- Co oni mają z tym wspólnego? - pytam zaskoczona.

- Aron jest moim bratem. - mówi smutno. - Sam nadal w to nie wierzę. On i Anastasia zrobili coś, czego nie jestem w stanie im wybaczyć. - robi krótką przerwę. - Ona zabiła moją siostrę. - mówi teraz surowym przepełnionym bólem głosem.

- Co?! Ale jak? On ... matko. Nic z tego nie rozumiem.

- Moja matka zanim poznała mojego ojca była w ciąży i oddała Arona innej rodzinie. Potem razem pracowali dla organizacji a Aron był zamiennikiem Evana. Nikt nie wie, że to mój brat. Tylko on, moja matka i Anastasia. Emma wiedziała też, że to Anastasia zabiła moja siostrę. Wiedziała i najgorsze jest to, że miała z tym coś wspólnego. To nie był wypadek. Ona mogła nadal żyć, ale moja matka postanowiła ją zabić.

- To straszne. - szepcze.

Zapada potworna cisza. Nikt nie wie, co powiedzieć. Zastanawiam się nad wszystkim ci mi powiedział. Jest mi bardzo ciężko pogodzić się z obecną sytuacja.

- Jeszcze raz przepraszam. Wybacz mi proszę cię. Ja nadal cię kocham, chce być z tobą, chce się tobą opiekować i chronić cię, chce patrzeć na ciebie każdego poranka i cieszyć się każdym sukcesem. Wybrałem ciebie i to już nigdy się nie zmieni, ale jeśli ty tego nie chce to zrozumiem.

- Dylan, posłuchaj. Nie mam pojęcia, co mam myśleć, ale wiem jedno. Nie mogę żyć tak jak do tej pory. Muszę zakończyć wszystko, co było i poczekać na dalszy przebieg wydarzeń, ale bez ciebie. Okłamałeś mnie i mimo, że to, co się stało to nie była twoja wina to i tak nie możemy być razem. Chce żebyś zrobił karierę żebyś robił to, co kochasz i cieszył się z tego. Chce żebyś był szczęśliwy, bo mi na tobie zależy i nie będę stała na przeszkodzie do tego wszystkiego. Czeka cię coś wielkiego i jedź podpisać ten kontrakt. Możliwe, że gdy wrócisz już mnie tu nie będzie, ale to nic. Zapomnij o tym, co się stało, zapomnij o mnie i żyj własnym życie. Zawsze będę trzymać za ciebie kciuki i kibicować ci. Wiem, że uda Ci się dopiąć swego i będę bardzo szczęśliwa, gdy dojdziesz już na szczyt. Duchem zawsze przy tobie będę, ale po tym, co się stało nie potrafię spokojnie żyć wśród was wszystkich. Przykro mi. - mówię ocierając ukradkiem zły.

- Rozumiem. - mówi zaciskając szczękę. Wstaje i wychodzi z pokoju. Nie żegna się, nic już nie mówi. Nie patrzy na mnie. On też zamyka ten etap. Odcina się ode mnie a mi pęka serce. Nie chcę go tracić, ale tak będzie lepiej. Nie wiem jeszcze, dla kogo, ale czuję, że tym razem postępuje prawidłowo. Buduje moja własna drogę do szczęścia a po tym wszystkim nie potrzeba mi niczego wielkiego. Chce tylko spokoju.

Po wyjściu Dylana pakuje swoje rzeczy i idę pod prysznic. Doprowadzam się do porządku i idę poszukać Ellie. Niestety nie ma jej w domu. Robię, więc sobie śniadanie i czekam na nią. Evana też chyba nie ma bo budynek wydaje cie całkowicie pusty.

Zostałam sama.

Oszukuje swój telefon i postanawiam zadzwonić do przyjaciółki. Odbiera po drugim sygnale.

- Halo?

- Cześć skarbie. Jak się trzymasz? Niedługo będę w domu. - mówi moja przyjaciółka.

- Muszę się stąd wydostać, więc czekam na ciebie.

- Dobra. Postaram się wrócić jak najszybciej.

Po skończeniu rozmowy Nie wiem, co ze sobą zrobić. Jestem gotowa do drogi tylko, że nie mam pojęcia, dokąd jechać. Muszę się gdzieś zahaczyć tylko, że samolot odpada, bo ja przecież oficjalnie NIE ŻYJĘ!

Po godzinie przyjeżdża w końcu, Ellie, ale nie jest sama. Zaraz za nią wchodzi Evan a ja zastygam w bezruchu. Nie chcę go widzieć. Potrzebuję czasu żeby zaklimatyzować się z obecną sytuacją. To trudne, ale wiem, że za kilka miesięcy będę potrafiła spojrzeć na niego inaczej. Był w końcu moim przyjacielem i wybaczyłam mu. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, powinnam nawrzeszczeć na niego, rozpłakać się i umierać teraz z rozpaczy, ale nie chcę. Wiem, że łatwiej będzie, jeśli pogodzę się z tym, co mnie spotkało i zacznę żyć na nowo.

- Amy. - mówi spokojnie moja przyjaciółka siadając obok mnie na kanapie. – Wiem, że nie jest ci łatwo to wszystko znieść, ale Evan nam pomoże. Znalazł już dla ciebie nowy dom, w którym będziesz mogła spokojnie żyć przez jakiś czas aż nie ułożysz sobie wszystkiego na nowo.

- A co z tobą? - pytam jak jakaś idiotka. - Co z wami wszystkimi?

- Dylan zostaje tutaj i tak jak planował, zabiera się za swoją karierę. Ja muszę wrócić do domu i uporządkować kilka spraw a potem przylecę do ciebie i coś razem wymyślimy.

- A on? - pytam wskazując na Evana jakby go tu w ogóle nie było.

- Na początku planowałem zamieszkać niedaleko ciebie, ale razem z Ellie doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jeśli dam ci odpocząć. Pobędę trochę z bratem a potem zamierzam odwiedzić Europę. Mam tam kilku znajomych i możliwe, że nawet w którymś z tamtych państw zostanę na dłużej.

Coś we mnie pęka. Czuję od niego odrazę, ale jednocześnie przez wiele miesięcy za nim tęskniłam. Nie chcę żeby mnie zostawiał, ale nie robię nic żeby zmienił zdanie. Jeśli on twierdzi, że tak będzie dla mnie lepiej to najprawdopodobniej tak jest. Sama teraz nie potrafię dobrze odróżnić dobra od zła i lepiej, jeśli oni zadecydują za mnie.

- Dobrze. - mówię w końcu. - Tak będzie lepiej. - wypowiadam te słowa, które zdecydowanie nie powinny paść z moich ust. Nie chcę tego! Nie chcę żyć bez nich. Nadal mam cichą nadzieję, że za jakiś czas wszystko wróci do normy i na nowo zbudujemy naszą paczkę przyjaciół.

Na moje słowa chłopak patrzy na mnie o sekundę za długo i chowa się w swoim pokoju. Widzę, że boli go to, co powiedziałam. Nie mam pojęcia, na co liczył, ale nie mam zamiaru zmieniać jego planu. Może chce żebym rzuciła mu się na ramiona, powiedziała, że wszystko już dobrze i tak potwornie za nim tęskniłam. A ja nie robię żadnej z tych rzeczy. Poddaje się i odpuszczam. Nie będę już walczyć. Nie sprzeciwię się jego słowom. Tak będzie lepiej.

Pytanie tylko, dla kogo?


W ostatniej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz