7 - Pożegnania bywają trudne

2.8K 115 0
                                    

Obudziła cię Arwena jeszcze przed świtem. Wskoczyła na twoje łoże i zaczęła cie pchać. Nie byłaś na tyle obudzona, żeby się bronić, więc bezwładnie upadłaś na podłogę. Ściągnęłaś leniwie pościel i otuliłaś się nią. Byłaś tak wykończona wczorajszą walką, że mogłaś spać na podłodze cały dzień.
- Wstawaj! Daje ci pięć minut na przebranie. Czekam w ogrodzie. - zanim się obejrzałaś, Arweny nie było już w twojej komnacie. Powoli wstałaś z ziemi i zabrałaś z szafy strój do ćwiczeń. Podekscytowanie powoli zaczęło wygrywać ze zmęczeniem. Dawno nie trenowałaś z przyjaciółką. Od dziecka ją podziwiałaś. Tą lekkość w walce i precyzję w oddawanych strzałach dostrzegałaś tylko u niej. Nie wliczając w to Legolasa. Zabrałaś łuk i sztylety. Szybkim krokiem wyruszyłaś do ogrodu.
Kiedy tam dotarłaś, Arwena już trenowała i wypuszczała z łuku strzałę za strzałą, a wszystkie trafiały do obranego przez nią celu.
- Witaj mój mistrzu. - zaśmiałaś się i podeszłaś do niej. Pomogłaś jej zebrać wystrzelone strzały.
- Zobaczymy czy po treningu też będzie ci się chciało śmiać. - pokazała ręką gdzie masz stanąć, a ty wykonałaś polecenie i wywróciłaś oczami.
- Broń się! - krzyknęła do ciebie i podbiegła ze sztyletem w dłoni. Wyciągnęłaś broń i odpierałaś każdy jej atak. Kilka razy Arwena była bliska wytrącenia cię z równowagi, ale się nie poddawałaś. Za każdym razem stawałaś z powrotem na równe nogi i nareszcie twoja przyjaciółka skończyła na ziemi ze sztyletem przyłożonym do krtani.
- Bronię! - uśmiechnęłaś się i pomogłaś jej wstać.
- Dałam ci wygrać...
- Nie prawda! - obydwie usiadłyście na trawie i zaczęłyście się śmiać. Kiedy rozbolały was brzuchy, położyłyście się i podziwiałyście piękne błękitne niebo. Postanowiłyście odpuścić sobie dalszą zabawę z bronią. Arwena przez godzinę wypytywała cię o Legolasa. Po tym czasie wróciłyście do pałacu. Wzięłaś szybki prysznic, przebrałaś się w suknie, którą dostałaś od ojca i poszłaś na śniadanie. Z królewskiej kuchni dobiegał zapach owoców, przez który coraz bardziej zaczęło burczeć ci w brzuchu.
Usiadłaś na swoim miejscu naprzeciwko księcia i zaczęłaś się zajadać.
- Wyruszacie do Mrocznej Puszczy jutro z samego rana. - rzekł król. - Eleno, służki spakują twoje rzeczy wieczorem.
- Dobrze, dziękuję.
Spojrzałaś na Arwenę. Zrobiło ci się przykro, że znów musisz ją zostawić. W oczach przyjaciółki dostrzegłaś łzy.
Po posiłku, kiedy byłaś już przed drzwiami do swojej komnaty, zatrzymał cię Legolas.
-Masz może ochotę na mały spacer w południe? Jako pamiątka ostatnich chwil spędzonych w Rivendell? - podał ci rękę, czekając na twoją odpowiedź.
- Z wielką przyjemnością. - starałaś się wydobyć ze swojej smutnej twarzy promyk uśmiechu. Jednak książę znał cię na wylot i potrafił po jednym słowie odczytać twoje emocje.
- Eleno? Możemy porozmawiać?
- Wolałabym pobyć chwilę sama... Widzimy się za godzinę? - dorzuciłaś nieco żywiej.
- Przyjdę po ciebie. - pocałował cie w policzek i udał się do siebie. Położyłaś się na łożu i starałaś się nie myśleć o nadchodzącym rozstaniu. Jednak nie dałaś rady wyrzucić go z głowy. Twoje myśli cały czas krążyły wokół tematu Arweny. Zamknęłaś oczy, z których zaczęły płynąć łzy i opadać na jedwabną poduszkę.
Obudziło cię pukanie do drzwi. Wytarłaś oczy i poszłaś je otworzyć. Stał w nich twój ukochany z bukietem kwiatów w dłoni. Wszedł do środka i wręczył ci wiązankę.
- Na poprawę humoru. - uśmiechnął się i pocałował w usta. Wręczył ci kwiaty.
- Pocałunek w zupełności wystarczył. - odwzajemniłaś uśmiech i powąchałaś bukiet. Włożyłaś go do wazonu, stojącego na oknie. Złapałaś księcia za rękę i ruszyliście do altanki. Spacerowaliście razem przez dwie godziny, śmiejąc się, rozmawiając i żartując.
- Powiesz mi teraz dlaczego miałaś taką minę?
- Nic nowego... Arwena.
- Wiem, że pożegnania są trudne, szczególnie dla przyjaciółek, ale obiecuję ci, że za niedługo tutaj z tobą przyjadę.
- Dziękuję... - wtuliłaś się w niego i pozwoliłaś, aby płacz zawładną twoim ciałem. Staliście tak przez chwilę, a Legolas cały czas czule masował twoje plecy. Po ponad trzygodzinnej wymianie zdań wróciliście do komnat. Posiedziałaś w niej jakiś czas, wpatrując się w śpiewające ptaki, siedzące na czubkach drzew. Kiedy nadeszła pora kolacji do twojej komnaty weszła Arwena.

- Idziesz?

- Tak, daj mi sekundę. - przejrzałaś się w zwierciadle i poprawiłaś włosy. - Możemy iść.

Zeszłyście do sali powolnym krokiem. Oczywiście nie obyło się bez rozmów. Kiedy zjadłyście, udałyście się do komnaty twojej przyjaciółki, ponieważ w twojej służki pakowały cię na podróż. Rozmawiałyście do późnej nocy.

Legolas - Co znaczy kochać? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz