27 - Wyjazd

1.6K 79 7
                                    

W nocy kilka razy się budziłaś. Nie mogłaś przestać myśleć o jutrzejszym dniu. Gdy zaczęło robić się widno usłyszałaś pukanie do drzwi. Otworzyłaś je i zobaczyłaś Legolasa.
- Obudziłem cię? - wyszeptał
- Nie. - powiedziałaś równie cicho.
Książę złapał cię za rękę i zaprowadził do jego komnaty. Widziałaś, że jest wyraźnie przygnębiony. Chwilę się wahałaś czy coś powiedzieć.
- Dlaczego wyciągnąłeś mnie od Arweny tak wcześnie? Nie będzie zdziwiona jak zobaczy, że mnie nie ma? Zawsze wstawałam dosyć późno.
- Nie martw się. Za niedługo powinien do niej przyjść Aragorn.
Stanęłaś.
- Kiedy wyjeżdżacie? - zaczęłaś płakać, bo dotarło do ciebie, że twój ukochany musi dziś wyruszyć na wojnę.
- Nie płacz, proszę... Wejdź. Zaraz ci wszystko opowiem... - pokazał ręką na otwarte drzwi do jego komnaty. Powoli weszłaś do środka i odwróciłaś się w stronę Legolasa. Książę podszedł do ciebie i złapał cię za ręce.
- Kochanie... Późno w nocy otrzymaliśmy informację o orkach zbliżających się do granic Mrocznej Puszczy. Nie bój się... Schronisz się w Lorien.
- Jak mam się nie bać? - po policzku zaczęły spływać ci łzy - Wyruszasz na wojnę... Razem z moim ojcem, bratem...
- Spokojnie... Wszystko będzie dobrze...
- Miało tak być już dawno... Ilu ich jest?
- Około 4 tysięcy.
- Mogę cię o coś prosić?
- Oczywiście.
- Chcę jechać z Tobą. Chcę pomóc wszystkim elfom i ludziom. Chcę bronić Leśnego Królestwa! - powiedziałaś stanowczo.
- Nie ma mowy... - odpowiedział twardym tonem.
- Ale...
- Nie! Nie pozwolę ci na to! Nie wyślę cię na pewną śmierć!
- Przecież sam mnie trenowałeś! Przez te wszystkie lata! Po co było to wszystko?
- Żebyś mogła się obronić! Nie po to, żebyś jechała na wojnę... Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało...

- Wiem, że się o mnie martwisz, ale na prawdę chcę pomóc. - Legolas spuścił głowę. - Poza tym... Legolasie... Trenowałeś mnie do walki mieczem, sztyletami i łukiem. Nie zawsze będę miała w pobliżu broń, a Ty nie zawsze będziesz obok.

- Zawsze.

Pokręciłaś głową i zaczęłaś bardziej płakać.

- Teraz cię nie będzie...

Zauważyłaś, że w oczy księcia zrobiły się szkliste.

- Mi też jest ciężko... Kocham cię.

- Ja ciebie też. - zbliżyłaś się do niego. Wasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Legolas lekko objął cię w talii, a drugą ręką podtrzymywał twoją brodę. Pocałował cię delikatnie, ale pewnie. Książę zaprowadził cię do komnaty.

- Przyjdę za niedługo. - pocałował cię w czoło, a ty weszłaś do środka. Arwena już nie spała. Siedziała na łożu, przed nią klęczał Aragorn. Chwilę rozmawiali, a potem wyszedł zostawiając was same. Przyjaciółka odwróciła się w twoją stronę. Jej twarz była blada. Po policzkach spływały strumienie łez.

- Jak się czujesz? - zapytałaś smutno. Usiadłaś koło niej. Arwena mocno cie przytuliła. - Spokojnie. Wiesz, że twój ojciec i Aragorn to świetni wojownicy. Zobaczysz, że wszyscy wrócą cali i zdrowi...

- Boję się myśleć co przyniesie ta wojna...

Rozmawiałyście jeszcze parę minut. Później poszłaś do łaźni, zaplotłaś włosy i ubrałaś suknię.

Poszłyście razem na dziedziniec. Setki elfów stało w ciężkich zbrojach na poboczu drogi, prowadzącej przez Mroczną Puszczę. Wśród nich był Legolas, Aragorn, twój ojciec, brat, król Elrond i Thranduil.Podeszłaś do księcia i mino tego, że próbowałaś nie płakać, widok ukochanego wyruszającego na wojnę robił swoje.Poczułaś jak na twoim sercu rośnie wielki głaz.

- Nie płacz... Obiecuję, że wrócę... - rzuciłaś się mu na szyję i mocno przytuliłaś.

- Wierzę w ciebie...

Legolas popatrzył ci głęboko w oczy i namiętnie pocałował. Ujęłaś jego twarz w dłonie. Nie chciałaś go puszczać. Książę objął cię w talii i mocno cię przy sobie trzymał. Dla obojga z was był to bardzo trudny moment. Poczułaś jak po policzku twojego ukochanego spływa łza. Jeszcze bardziej zapragnęłaś jechać z nim. Walczyć u jego boku i obronić Mroczną Puszczę. Odsunęłaś lekko swoje usta od jego i wytarłaś kciukiem jego łzę.

- Musimy wyruszać! Wojownicy wsiadajcie na konie! Musimy przed południem wyjechać z Mrocznej Puszczy! - krzyknął Thranduil, wsiadając na swojego wierzchowca. Książę niechętnie obrócił się w stronę Aroda.

- Kocham cię. Nie zapominaj o tym...

Pokiwałaś głową i z trudem powstrzymywałaś płacz. Pożegnałaś się z ojcem i Lynordem.

- Uważajcie na siebie. Proszę... - przytuliłaś ich i poszłaś do Arweny. Przyjaciółka oparła ci głowę na ramieniu i patrzyłyście jak wojownicy znikają za drzewami. Książę i Aragorn odwrócili się do was. Ostatni raz spojrzałaś ukochanemu w błękitne, niczym niebo oczy. Wróciłyście do pałacu i zaczęłyście pakować swoje rzeczy. Miałyście wyjechać do Lorien przed obiadem. Z tego co było wam wiadomo, miałyście tam spędzić nie więcej niż dwa tygodnie, ponieważ wojna nie powinna trwać zbyt długo. Byłaś przygnębiona. Wszystko wokół przypominało ci o Legolasie.

- Znieście z Arweną swoje bagaże na dziedziniec, dobrze? Za niedługo wyruszamy. - rzekła do was Galadriela.

- Dobrze Pani.- odpowiedziałaś.

- Nie martw się. Z pewnością wróci cały i zdrowy. - popatrzyłaś na nią z niedowierzaniem. Czy naprawdę tak po tobie widać, że boisz się o ukochanego? O ojca byłaś bardziej spokojna, bo wiedziałaś, że w niejednej wojnie już uczestniczył i doskonale włada mieczem. Jego zdolności można by porównać do zdolności Thranduila. A Lynord? Nie wiesz o nim prawie nic... Ale skoro przetrwał tyle lat poza domem to zapewne umie sobie poradzić z orkami.

- Miejmy taką nadzieję. - lekko się uśmiechnęłaś. Galadriela wyszła, a ty kończyłaś pakowanie.

Weszłaś na korytarz, niosąc w ręce swój bagaż. Przed drzwiami czekała Arwena. Służki zabrały od was rzeczy i poszły za wami na dziedziniec. Nie odzywałyście się do siebie, bo obie wolałyście unikać przykrych tematów do rozmowy, a jak na razie innych nie było. Podeszłaś do swojego konia i zaczęłaś podciągać popręg, kiedy znad jego grzbietu zobaczyłaś uzbrojoną elfkę z długimi rudymi włosami. Gdy się odwróciła, twoje obawy się potwierdziły. Jako wsparcie jechała z wami Tauriel. Spuściłaś głowę i starałaś się unikać z nią kontaktu wzrokowego. Wsiadłaś na wierzchowca, zebrałaś wodze i ruszyłaś za Arweną.

- Widziałaś ją? - zapytałaś przyjaciółkę, podjeżdżając do niej.

- Trudno było nie zauważyć. Jedyna uzbrojona elfka. - Ale ona jest chyba dowódcą armii. Dlaczego nie pojechała walczyć?- Zapytaj ją. - odjechała kawałek naprzód. Poczułaś jak ktoś łapie cię za ramie. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Tauriel. - Możemy porozmawiać? - zapytała niepewnie.
- Możemy... - westchnęłaś.
- Słuchaj, wiem, że masz mi za złe. Chciałam cię przeprosić. Bardzo żałuję tego co zrobiłam. Zrozum, targały mną emocje. Cały czas czuję coś do Legolasa. - popatrzyłaś się na nią kamiennym wzrokiem. - Spokojnie. Nie zamierzam się wtrącać w wasz związek. Życzę wam szczęścia. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Naprawdę żałuję...
- Sama nie wiem. Dużo przez ciebie cierpiałam...
- Wiem i bardzo cię przepraszam. Nie spodziewałam się, że jestem zdolna do takich rzeczy. Ale chyba mnie rozumiesz?
- Powiedzmy... Legolas to wspaniały elf i myślę, że byłabym tak samo załamana jak ty, gdybym go straciła. - przez chwilę się wahałaś.

Legolas - Co znaczy kochać? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz