41 - On zawsze mnie uspokoi

1.4K 78 13
                                    

Czułaś jak coś się w tobie gotuje. Nie mogłaś wytrzymać. Wstałaś i uderzyłaś ręką o stół.

- Eomer! Daj mi w końcu święty spokój! Nic do ciebie nie czuję, a to co zrobiłeś kilka dni temu jest nie do pojęcia! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Zrozum, że kocham Legolasa i tylko jego! To się nigdy nie zmieni!

Zdenerwowana zaczęłaś iść w stronę wyjścia.

- Ale ja wiem co jest dla ciebie najlepsze! Zostaw Legolasa!

- Nie wiesz! Nie masz pojęcia co jest dla mnie najlepsze! To wie tylko jedna osoba! - zrobiłaś parę kroków w kierunku stołu. - Po co na mnie napadłeś! Po co mnie krzywdziłeś, skoro wiesz co dla mnie najlepsze?!

- Bo... bo cię kocham! Widzę, że odwzajemniasz moje uczucia! Podobał ci się tamten pocałunek!

- Straże! Wyprowadzić go! - krzyknął Legolas, po czym wstał i popatrzył na ciebie smutnym wzrokiem.

- Wiem, że mnie kochasz! Nie musisz udawać! On nie da ci takiej miłości jaką ja ci oferuję! - Eomer nie dawał na wygraną.

- Już dłużej tego nie wytrzymam... - szepnęłaś do księcia. Podeszłaś do Eomera i uderzyłaś go pięścią. Mężczyzna upadł na ziemię. Legolas złapał się za rękę widząc, że przymierzasz się do kolejnego uderzenia.

- Uspokój się skarbie.. Proszę. On nie jest tego wart... - po tych słowach ukochany przytulił cię mocno. Popatrzyłaś ukradkiem na Eomera, a on zrobił wściekłą minę. Zamknęłaś oczy i mocniej wtuliłaś się w Legolasa. Nie chciałaś na niego patrzeć. - Idź do swojej komnaty kochanie. Zaraz przyjdę.

Przytaknęłaś i ruszyłaś w stronę wyjścia. Książę odprowadził Eomera do celi.

W głowie miałaś tysiąc myśli.

Co się ze mną dzieje? Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Nigdy tak się nie zachowywałam.

Gdy weszłaś do swojej komnaty podeszłaś do zwierciadła i chwilę się w nim przeglądałaś. Dłuższą chwilę wpatrywałaś się w swoje oczy. Nagle w kącie lustra zobaczyłaś księcia. Podszedł do ciebie i zaplótł swoje dłonie wokół twojej talii. Położył ci głowę na ramieniu i pocałował w szyję.

- Wszystko dobrze?

Chwilę się nie odzywałaś.

-Hej... co się dzieje? - złapał cię za dłonie i staną naprzeciwko ciebie.

Stałaś chwilę w milczeniu. Głos ukochanego pomagał ci się wyciszyć i uspokoić. Przy nim mogłaś spokojnie przemyśleć całą sytuację. Lecz za każdym razem, gdy wracałaś wspomnieniami do Eomera, rozstania z Legolasem, tego jak prawie na zawsze straciłaś najwspanialszego elfa w Śródziemiu, w oczach zbierały ci się łzy. Morze łez, które książę zawsze powstrzymywał. Pocałunkiem, przytuleniem czy nawet zwykłą rozmową. Jednak teraz czułaś, że nie będzie to łatwa rozmowa. Były sprawy, które ciążyły ci na sercu i bałaś się o nich z kimkolwiek porozmawiać.

- Co się dzieje? - powiedział lekko drżącym głosem i mocno cię przytulił. Wtuliłaś się w jego tors i wplotłaś palce we włosy. Chcąc, nie chcąc po policzkach zaczęły płynąć łzy. Po chwili szepnęłaś do ukochanego.

- Ty mi powiedz co się dzieje... Co się dzieje ze mną? Dlaczego tak na wszystko reaguję? Czemu od jakiegoś czasu nie potrafię się opanować? Odwrócić od tego co mnie denerwuje? Wcześniej jakoś sobie z tym radziłam, ale teraz... -słowa zaczęły więznąć ci w gardle. Wiedziałaś, że musisz dokończyć to zdanie -... teraz nawet byłam zdolna do tego, żeby uderzyć jedyną osobę na jakiej najbardziej mi zależy...

- Mówisz o Eomerze?

Popatrzyłaś na niego poważnie.

- Nie waż się nawet w ten sposób żartować - ominęłaś księcia i poszłaś w stronę łoża.

- Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć.

- Ale powiedziałeś...- usiadłaś na łożu. Legolas ujął twoje dłonie i klęknął przed tobą.

- Skarbie, wybacz mi. Jestem zdenerwowany tą całą sytuacją. Zrozum, nigdy wcześniej nie bałem się, że ktoś może odebrać mi miłość mojego życia. - pogładził cię po policzku i przetarł łzy. - A wracając. Też jesteś zdenerwowana. Też się boisz. To normalne, że nie zachowujesz się tak jak zazwyczaj. Za parę dni wszystko się ułoży. Zobaczysz.

- Skąd to wiesz?

- Bo za parę dni będziesz moją żoną. - uśmiechnął się i wstał. Zrobiłaś to samo. Książę przyciągnął cię do siebie i pocałował. - A teraz już nie płacz. Jestem przy tobie. - znów cię pocałował. Jego ramiona objęły twoją talię. Po twoich plecach przeszedł dreszcz. Odwzajemniłaś jego pocałunek. Już niedługo elf twoich marzeń zostanie twoim mężem. Książę uniósł cię, a ty objęłaś nogami jego tors. Ukochany położył cię delikatnie na łożu, a potem uczynił to samo. Całowaliście się namiętnie. Czułaś się niebiańsko. Jego usta były dla ciebie ukojeniem, a silne ramiona lekarstwem na wszystkie twoje troski i zmartwienia. Książę obrócił się na plecy sprawiając , że usiadłaś na jego brzuchu, a w twoim natomiast zerwało się stado motyli. Nagle ktoś zapukał. Odsunęliście się od siebie z Legolasem jak poparzeni, a do środka weszła Tauriel.

- Bardzo przepraszam za najście książę. Przynoszę wieści od twojego ojca.

Legolas wstał i podał ci rękę.

- Wejdź - rzekł.

- Oddziały orków bardzo zmalały. Wojska wracają do Leśnego Królestwa za trzy dni. Jeśli chodzi o straty... Poległo więcej niż połowa wojowników...

- Rozumiem - powiedział ze smutkiem. Wiedziałaś, że źle czuł się z tym, że nie mógł tam zostać i bronić swojego kraju. Miałaś dziwne ważenie, że to twoja wina. Położyłaś mu dłoń na ramieniu. - Dziękuję za informację.

Tauriel ukłoniła się i wyszła z komnaty. Książę odwrócił się do ciebie.

- Mam nadzieję, że twoja rodzina jest cała. - powiedział troskliwym głosem, ale czułaś, że boi się tak samo jak ty. - Chodź, już pora obiadu. - lekko się uśmiechnął i złapał cię za rękę. Po drodze do sali spotkaliście Arwenę i razem udaliście się na posiłek.

Cały obiad byłaś przygnębiona. Z resztą nie tylko ty. Co kilka chwil zerkałaś ukradkiem na Legolasa. Galadriela zauważyła, że coś jest nie tak. Poprosiła cię na rozmowę. Wyszłaś z sali i wraz z nią udałaś się do swojej komnaty.

- Dobrze się czujesz? Jesteś jakby czymś zmartwiona. Mam nadzieję, że to nie z powodu Eomera. Nie warto się nim teraz przejmować.

- Nie, nie chodzi o niego. Znaczy... Może trochę, ale bardziej martwią mnie straty powstałe w wyniku walki. Boję się, że coś mogło się stać mojej rodzinie...

- Jestem pewna, że nic im nie jest. Nie masz się czym martwić. Choć może trapi cię coś jeszcze? -zastanawiałaś się moment nad odpowiedzią.

- Widzę jak Legolas odebrał te wieści. Nie mógł tam być i nas bronić z mojego powodu. Jest przybity przeze mnie. Gdybym posłuchała go wtedy w namiocie, może teraz straty byłyby mniejsze...

- A co jeśli byłyby większe? Przecież nie masz pewności, że Legolasowi nic by się nie stało. Może byłby teraz wśród poległych? Wtedy byłoby gorzej nie sadzisz?

- Masz rację, Pani. -wymusiłaś od siebie uśmiech i wróciłaś do swojej komnaty. Straciłaś apetyt. Cały dzień rozmyślałaś o Legolasie i o tym, co teraz czuje. Pod wieczór usłyszałaś pukanie do twoich drzwi.

- Proszę.

Legolas - Co znaczy kochać? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz