VIII

6.6K 407 23
                                    


     -Kto to był!? - Krzyknęłam zwracając się do Czarnego. Przymrużył oczy i westchnął szybko.

- Nie mam pojęcia bladego, serio widzę gościa pierwszy raz w życiu, a to dość niespotykane wierz mi...- No pewnie, nie wątpię.

- Chciał cię zabić. - Dodałam kiedy skupił się na drodzę. Uśmiechnął się niepewnie. Zerknął na mnie i pogłębił uśmiech pokazując lekko białe zęby. Wyglądał jakby chciał się zaśmiać ale ciągle był spięty.

- Raczej nie, to nie do mnie strzelał....- Przerwał, zatrzymując auto na parkingu jakiegoś Holetu. Tym razem zawiesił na mnie oczy rejestrując każdy mój ruch. - To ciebie chciał zastrzelić....- Zatkało mnie, otwarłam szeroko oczy. Zrobiło mi się zimniej i nieprzyjemnie.

- Mnie? Po co...może i mam kilku ...parunastu nieprzyjaciół ale nikt nie chciał by mnie zabic....- W jednej chwili mnie olśniło, to może byż sprawka Marka, gość którego ograłam kilka razy, czyżby szukał zemsty? Czarny wyszedł z Camaro, obszedł je i otworzył drzwi z mojej strony. Wysiadłam spoglądając na niego głupio. Mały szok nie chciał opuścić mojego rozumu i ciała.

- Może tak ci się tylko wydaje ale wątpię, że taka dziewczyna jak ty...-Przeleciał mnie wzrokiem - Nie narobiła sobie przypadkiem kilku wrogów...-Rzucił oschle po czym otworzył mi kolejne drzwi, tym razem do środka ciemnobrązowego budynku. Weszłam szybko witana przez ciepło i miły zapach zapachowych świeczek. Hotel nie wydawał się drogi, przeciętny...ciemnobordowe ściany, kilka białych dodatków, tanie meble IKEA jak i tandetne ozdoby ale wydawało się w miare przytulnie. Poczekałam aż czarny się do mnie dołączy po czym razem ruszyliśmy do Lady gdzie stała kobieta w średnim wieku żująca leniwie gumę. Na nasz widok zerwała się z siedzenia i poprawiła busz na głowie. - Poproszę pokój dla dwojga. - Poprosił czarująco mój towarzysz i obdarzył ją miłym uśmiechem. Od razu dostrzegłam na jej twarzy rumieńce. Nie umiała odlepić od niego wzroku. I hola! Jeden pokój!? No chyba nie. Dopiero kiedy lekko stuknęłam w blat paznokciami obudziła się i wstała z siedzenia.

- Chciałabym osobny pokój więc lepiej byłoby wynająć dwa jednoosobowe. - Oznajmiłam oglądając jak zakłopotana recepcjonistka szuka w komputerze pustych pokoi i zerkając ostrożnie na mężczyznę obok mnie. Nie patrzył na mnie ale chytrze się uśmiechał. Podpierając się łokciami o blat lustrował Blondynke. Wydawała się speszona obecnościa Czanego. Nie potrafiła nie zerknąć na niego co kilka sekund. Jeden raz zawiesiła na nim oczy tak długo że musiałam znowu przywołać ją do rzeczywistości. Westchnęłam i podparłam się biodrem o ścianę. Blondynka zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie litościwie.

-Przepraszam ale mamy tylko jeden pokój wolny....- Uśmiechnęłam się ironicznie. Jeszcze powiedz mi że dwuosobowy.

- Dwuosobowy? - Jak na złość wtrącił się Czarny ze swoim uwodzicielskim głosem. Że ja się mu też wtedy poddałam. O Matko Święta. Jaka ze mnie kretynka.

- N..niestety n..nie....- Wyjąkała kobieta spuszczając oczy i przygryzając wargi by ukryć zawstydzenie. Miałam już powiedzieć byśmy pojechali gdzie indziej ale nie dane było mi nawet otworzyć ust. Czarny zerknął na mnie przelotnie, dostrzegłam w jego oczach filgle i kapkę podniecenia. Oooo nie! Dzisiaj nie dam mu tej przyjemności! Nie ma mowy!

- No nic, a jakiej wielkości są łóżka?

- Em...spokojnie zmieszczą się na nim dwie osoby...- Wydukała Recepcjonistka owijając włosy wokół palca.

- Świetnie! - Powiedział uradowany i poprosił o klucze płacąc kartą, którą chował w portfelu w tylnej kieszeni spodni. Przewróciłam oczami. Jestem położona w tak fatalnej sytuacji że mam aż ochotę wtargnąc do czyjegoś pokoju, wypieprzyć go z niego mowiąc, że wypożyczam na jedną noc. Ale nie zrobię tego bo wezwą gliny ...a ja mam ochotę na chwile relaksu, a co najważniejsze chcę zasnąć w miękkim i ciepłym łóżku i pozbyć się tych wilgotnych, brudnych i śmierdzących ciuchów. - Do zobaczenia. - Pożegnaliśmy kobietę i zaczęliśmy iść w stronę pokoju z numerem 556. Właściwie....to muszę wyjaśnić z nim ...te wszystkie dziwne zdarzenia, które przyprawiają mnie o okropną gęsią skórkę.

- Wyjaśnij mi do jasnej cholery co z tobą nie tak!?- Wyrzuciłam przerywając ciszę na korytarzu. Czarnuch parsknął i położył ręce z tyłu głowy. Nie patrzyłam na niego ale wręcz czułam jego rozbawione oczy na sobie.

- Co jest ze mną nie tak? - Spytał naiwnie. Warknęłam uderzając go pięścią w żebra. Nic sobie z tego nie zrobił za to ja poczułam ogromny ból kostek. Stanęłam przed nim pokazując czerwone kostki.

- Właśnie to! Jesteś jakiś inny!

- Inny? - Wymruczał po czym ominął mnie wkładając ręce do kieszeni czarnych dzinsów. Szkoda że nie mam przy sobie ostrej amunicji bo bym mu z przyjemnością przestrzeliła nogi...o ile w ogóle go to dotknie. Dostrzegłam jak wkłada klucz do zamka w drzwiach i powoli je uchyla czekając aż wejdę pierwsza. Szybko ominęłam go jak i drzwi wchodząc do jasnego pomieszczenia. Nie było piękne ale też nie paskudne, po prostu normalne. Jasnokremowe ściany bez obrazów. Dwa okna pomiędzy zwykłe łóżko z białym prześcieradłem. Krzesło i dwie małe szafki przy łóżku. Do tego drzwi do łazienki. Tak! Łazienka! Usłyszałam trzask drewnianych drzwi i obejrzałam się za siebie. A no tak...jeszcze on.

- Po pierwsze, akcja z policją u Steffa, przyszedłeś bez najmniejszych zadrapań. Drugie... jakim cudem udało ci się przeżyc upadek z 13 piętra!? Po trzecie, nadludzka siła którą wykazałeś się w Chanarze i jeszcze ta sztuczka z Audi!? Kim ty do cholery jesteś!? - Nie panowałam nad głośnością krzyku przez co zdarłam sobie gardło. Zacisnęłam usta w cienką linię patrząc jak Czarny przede mną zaczął się zmieniać. Zabawny, flirciarski i odrobinę głupi chłopak znikał a zastępował go Tajemniczy, groźny i nieprzewidywalny Mężczyna. Jego oczy poczerniały jak nigdy dotąd i poczułam jak otacza mnie ciemność jego spojrzenia. Serce zaczęło bić szybciej i poczułam jak krew w żyłach staję się zimniejsza. Wydaje mi się jakbym zaraz miała paść z wyczerpania, tak jakby strach powoli pożerał mój rozum, nie zniosę tego zbyt długo, Jezu ...w co ja się wpakowałam? Za szybami dobiegło nas światło nadjeżdżającego samochodu. Światło oświetliło go wyraźnie rzucając cień na drzwi za nim. Zamarłam gdy dostrzegłam że jego cień miał duży dodatek...mianowicie ogromne skrzydła zakończone ostrymi rogami.

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz