Po dokładnym umyciu się i założeniu na siebie czarnych lateksowych dżinsów, czarnoszarej koszulki na ramiączkach i skórzanej kurtki, wyszłam z sypialni i szybkim krokiem ruszyłam w stronę garażu. Zerknęłam do przodu upewniając się czy brunet jest w środku. Stoi przy bagażniku czarnego Camaro i chowa niezbędną broń, no tak u Pelikana może się zdarzyć wszystko. Odetchnęłam, mały strach ciągle prześladował mój umysł przez co niezdarnie potknęłam się w progu drzwi, lekko spanikowana pisnęłam, ku mojemu zdziwieniu nie uderzyłam w zimną, betonową podłogę natomiast napotkałam silne jednak zimne ramiona Stiffa. Zerknęłam na niego wciąż w lekkim szoku. Jego oczy mimo, że wiecznie śpiące wyglądały na przejęte. Chwila w której trzyma mnie mocno w objęciach ciągnie się bardzo wolno, jednak nie przeszkadza mi to, ramiona Stiffa to jedne z nielicznych ramion, w których lubię gościć.
- Jesteś cała? - Och i ten jego przejęty ale wciąż leniwy głos, no po prostu schrupać by się go chciało. odkaszlnęłam cicho i wstałam na nogi klepiąc Stiffa po klace piersiowej.
- Tak... - Tak mi się wydaję. Szatyn nie odwracał ode mnie wzroku przez co czuję się trochę nieswojo. Ostatnio czułam się tak....kiedy byłam mała i ukrywałam w ogromnym sekrecie, że się w nim podkochuje. Szkoda, że wypaplałam mu to przez sen.
- Dobra, wsiadaj do Auta. - Polecił otwierając drzwi pasażera. Ocknęłam się i spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nie prowadzę? - Przytaknął, głową pokazując kluczyki w swojej dłoni.
- Nie, nie prowadzisz śliczna. -Uśmiechnął się flirciarsko, a mnie coś strzeliło. Posłałam mu spojrzenie mówiące '' W co ty grasz?''. On jedynie prychnął pod nosem, obszedł auto i przed drzwiami obdarował mnie jednym z tych swoich genialnych uśmieszków barowego flirciarza. Nagle przypomniały mi się wszystkie zdarzenia z przeszłości, w której jako mała dziewczynka kochałam się w tym brunecie, poukładały się w odpowiedniej kolejności przez co potrafię dokładnie przypomnieć sobie wszystkie chwile z nim spędzone. Czuję się jakby czyjeś ręce poukładały jakiś skrawek przeszłości w mojej głowie. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na swoje niewyraźne odbicie na samochodzie, a następnie szybko wróciłam oczami do Stiffa. Opierał się łokciem o dach auta, a głowę trzymał blisko nadgarstka.
- Zapomniałaś czegoś? - Potrząsnęłam głową. Zamrugałam kilka razy i wzięłam głęboki oddech. Nie mam bladego pojęcia co się właśnie stało ale wątpię by poszło mi to na plus.
- Jedźmy już, przegapimy całą imprezę. - Odpowiedziałam, szybko wsiadając do Camaro, zaraz po mnie wpakował się Stiff z przerażającym lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Oprócz wokalistów w radiu, żadne z nas się nie odezwało. Stiff nie ma w nawyku zaczynać rozmowy, a ja przez całą drogę zajęta byłam przypominaniem sobie czasu, w którym zauroczona byłam w siedzącym koło mnie szatynem. Byłam wtedy mała, denerwującą gówniarą bez wyczucia czasu i wnerwiającym charakterem, przez co uwielbiali mnie sami najgorsi ludzie. Chyba każdy miał w swoich dziecięcych czasach swoją ''Pierwszą Miłość''. A moją był właśnie Stiff. Po cichu planowałam nasz ślub i różne imprezy na naszą cześć jednak cały ten głupkowaty okres został przeze mnie zgnieciony kiedy niechcący w śnie wydukałam jak to bardzo go kocham. Miałam na następny dzień niezły teatrzyk trwający o wiele za długo. Powiedziałam wszystkim wtedy, że kocham naszego barmana jak brata i do teraz wszyscy tak myślą, a ja nie jestem już wyjątkiem. Mimo to, od czasu do czasu miewam dziwne dzikie fantazje, w których występuje właśnie Stiff.
- Idziesz najpierw potańczyć czy od razu chcesz się schlać? - Spytał, szturchając mnie lekko w ramię. Idziemy przez korytarz od tylnego wejścia. Wszyscy z okolic nas tu znają więc mamy darmowe przepustki bez konieczności stania we wkurzających kolejkach. Jeden z ochroniarzy otworzył nam główne drzwi do ogromnego pomieszczenia, w którym trwała cała impreza. Od razu po wejściu w tą czerwono purpurową otoczkę, poczułam zapach alkoholu. Gęstość powietrza nie jest tu tak wielka jak w innych klubach, dlatego miło się tu spędza czas. Zerknęłam na bar, następnie na pobliskie pomieszczenie z grami, a później na parkiet.
- Dzisiaj zdecydowanie chcę się uchlać. - Stwierdziłam, kierując się w stronę baru.
Nigdy nie przesadzałam z alkoholem w klubach, ale wyjątki zawsze muszą być i to jest jeden z nich. Mam pewność, że Stiff będzie na mnie uważał, dlatego pije dzisiaj jak zawodowa alkoholiczka! Po kilku następnych kieliszkach zachciało mi się do toalety, czyli najgorsze wyzwanie uchlanej osoby. Odwróciłam się tyłem do Stiffa i powoli stanęłam na nogi starając się skupić na utrzymaniu równowagi.
- Pomóc ci? - Spytał podając mi rękę. Gdzieś tam w oddali słyszałam chichoty jeszcze bardziej najebanych lasek, ale nie za bardzo się nimi przejęłam. Spojrzałam na niego i pokiwałam lekko głową. Wziął mnie za rękę i pomógł powoli przytoczyć się do toalet na drugim końcu sali.
- Powinni postawić bar bliżej łazienek! - Zaczęłam narzekać. Szatyn przewrócił oczami i bez wahania wlazł ze mną do damskiego WC. Wszystkie laski od razu zwróciły na niego uwagę i już miały piszczeć i krzyczeć jednak coś je powstrzymało w połowie wdechu. Spojrzały na mnie, a następnie jakby nigdy nic wyszły.
- Dobrze, że nie ubrałam wysokich butów. - Wymamrotałam. Mój towarzysz prychnął cicho i zaprowadził mnie do jednej z kabin. Odsunęłam go od siebie kiedy zaczął także wchodzić. - Eeee ! Tu dam sobie już radę sama. - Wydukałam. Po kilku sekundach Stiff nie chcąc wycofał się i zamknął za mną drzwi, podpierając się o nie plecami. Szczerze mam w czterech literach czy będzie słyszał to jak sikam czy jak sram. Pewnie nie takie rzeczy już słyszał. Nagle poczułam niemiłą gęsią skórkę. Nie wiem czy jest spowodowana zimnem jakie tu panuje czy może to wina zbyt dużej dawki alkoholu, jednak nie czuję się komfortowo.
- Jedziemy do domu. - To zdecydowanie nie było pytanie. Uniosłam brew ku górze.
- Wykluczone dopiero co zaczęłam się dobrze bawić, ten barman jest tak naiwny, że zaczął mi stawiać darmowe drinki w twojej obecności! - Wstałam, ubrałam się i spłukałam po czym zapukałam w niebieskie drzwiczki. Stiff otworzył je i w przerażającym tempie chwycił mnie mocno za ramie, ustabilizował i zaczął iść ze mną do wyjścia.
- Jesteś już dość najebana a po drugie, mam dość niańczenia cię. - Odpowiedział surowo. Ouh, wkurzony Stiff to zły Stiff, a ja obawiam się złego Stiffa. Westchnęłam teatralnie i dałam się zaprowadzić ku tylnym drzwiom. Idąc przez tłum zaczęłam się bezcelowo rozglądać po ogromnym pomieszczeniu i dopiero kiedy moje oczy natrafiły na parę dwóch czarnych jak smoła tęczówek, poczułam niesamowity skurcz w brzuchu przez co o mało nie zwróciłam całego wypitego alkoholu. Przyśpieszyłam kroku, panicznie odwracając głowę w przeciwnym kierunku. Stiff chyba także zczaił się o co chodzi bo i on przyśpieszył kroku. Kolejna nieprzyjemna zimna fala owijająca moje ciało. Czułam ją już i mniej więcej potrafię ją rozpoznać, pytanie jest tylko jedno. Lukas czy Lucyfer ?
--------------------------
Lubicie Stiffa?
CZYTASZ
Syn Lucyfera *Stara wersja*
RomancePoprawiona i kontynuowana wersja na profilu. Polecam ją przeczytać. To nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złym chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego...