XXIII

4.9K 366 44
                                    


-No ale Lucyfer, nie przeginaj, niby i jesteś Królem Piekieł i wszyscy kojarzą cię z samym złem, ale naleśniki to ty robisz ''Boskie'' - Podkreśliłam ostatnie słowo z mocnym akcentem. Usłyszałam jego szczery śmiech i aż mi się lepiej na duchu zrobiło. Upiłam łyk whisky i odstawiłam szklankę na blat. Lucek starł łezkę z oka i spojrzał na mnie rozbawiony.

- Przeżyłem wiele, widziałem jeszcze więcej i słyszałem właściwie o wszystkim ale ty jesteś jedyna w swoim rodzaju. - Tym razem to ja się roześmiałam. Odgarnęłam włosy z twarzy i obdarowałam go miłym uśmieszkiem.

- Komplement od samego diabła, czuję się zaszczycona.

- I powinnaś. - Dodał podnosząc swój kieliszek. Pokiwałam głową, podniosłam swój i stuknęłam z nim zdrówko. Sama nie dowierzam w to co robię. Może i faktycznie jestem jakaś inna? Bardziej pojebana. Każdy normalny człowiek po dowiedzeniu się, że mierzył spluwą do Szatana, popadłby w skrajne szaleństwo i pewnie umarłby na zawał widząc jego prawdziwe obliczę a ja? Pokiwałam głową, schowałam spluwę i zapytałam się ''Co dalej?''. Jego mina była bezcenna. Po ocknięciu się z małego szoku, zaproponował whisky, a że kocham ten trunek, od razu się zgodziłam. Podparłam się na łokciach bawiąc się kostkami lodu w szklance.

- No to co mi jeszcze ciekawego powiesz? - Spytałam przeciągle. Nie jestem pijana, raczej mam ogromny mętlik w głowie przez całą tą sytuację. Nieźle jest się dowiedzieć, że ktoś taki jak Bóg i Diabeł istnieją, że Niebo i Piekło to nie ściema. I to jeszcze od samego Diabła.

- Właściwie mam do ciebie pytanie. - Zaskoczona spojrzałam na niego uważnie oglądając każdy jego ruch. - Wiesz jak bardzo masz przejebane? - Jego głos spoważniał i rozbił wesołą atmosferę. Napięłam mięśnie i wzięłam głęboki wdech zatrzymując go w płucach. Wypuściłam zebrane powietrze szybko i oparłam głowę o dłoń, pochylając ją w lewo.

- Nie mam pojęcia, a co mam się martwić? - Odpowiedziałam leniwie. Zaskoczyłam go tym. Prychnął pod nosem i usiadł koło mnie na barowym krzesełku. Wziął łyk whisky i zamruczał rozmyślając nad czymś.

- Powinnaś, Lukas od urodzenia był otoczony kobietami. Jednak problemy zaczęły powstawać kiedy zaczął dorastać, pewnie zdążyłaś zobaczyć jak działa na kobiety. - To nie było pytanie. Spojrzał na mnie kątem oka, lekko przytaknęłam.

- Tak....widziałam. - Odpowiedziałam ostrożnie i powoli. Nie mam bladego pojęcia o co chodzi w tej rozmowie. Pierw mówi, że mam przejebane a teraz gada jakie to Lukas ma powodzenie u płci pięknej.

- A więc, każda kobieta, nieważne czy to ludzka, diablica czy nawet anielska, wszystkie zaczęły go pożądać. - No, nie dziwię się. I on też nie powinien. - Zgadnij ile kobiet próbuje zwrócić na siebie jego uwagę? - Kolejne pytanie.

- No nie wiem...wiele? - Prawie zakrztusił się trunkiem. Poklepałam go lekko po plecach. No fajnie, klepię Diabła po pleckach bo biedaczek się zakrztusił, paranoja.

- Każda go pragnie Klara. - Poprawił mnie chrapliwym głosem. Uśmiechnęłam się jak idiotka unosząc brwi.

- Bez przesady, znajdzie się taka co mu odmówi. - Przewróciłam oczami.

- Już się znalazła...- Dostrzegłam jego wskazujący palec tuż przy mnie. - To ty. - Otwarłam szeroko oczy. Że co? Ja? Ha, pewnie. Jeszcze ani razu nie dałam rady mu nie ulec. Pokręciłam głową cyckając językiem zęby, pokiwałam szklanka przez co kostki lodu zmieniły położenie.

- Wątpię mój drogi, nie jestem z tego faktu zadowolona, ale ja też nie potrafię się mu oprzeć. - Przyznaję popijając zimny napój.

- Mów co chcesz, ale mnie nie przekonasz, wiem swoje i się tego trzymam. Jesteś twardą i silną kobietą. Dobrze siebie znasz i nie dajesz sobie wciskać kitów...

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz