XXXIV

4.2K 329 28
                                    


   Wszystko dzieje się w zastraszająco szybkim tempie. Aniołowie, którzy wyglądają na ochroniarzy znikają i pojawiają się tak samo jak białe pioruny z góry. Niebo wygląda jakby ktoś wywiercił...albo raczej zdetonował jego bramy pozostawiając jedną, ogromną, czarną dziurę pośrodku. Nagle z wyrwy wydobył się chrapliwy, przeraźliwy i wręcz ohydny ryk. Nie mogę zaprzeczyć, że wszystko to mnie po prosu przerasta. Moje życie obróciło się o 180 ° i na pewno nie wróci do normy. Po chwili z dziury wynurzyło się coś....coś tak strasznego, że momentalnie padłam, wbijając wzrok w kolana tylko po to by nie dostrzec przerażającej kreatury. Strach przeleciał moje ciało powodując nieprzyjemne dreszcze i ukazując mi przed oczami okropną twarz istoty, o ile jej zmasakrowane ciało można było nazwać twarzą. Kolejny okropny ochrypły pomruk. Przycisnęłam uszy dłońmi by nie słyszeć tego okropnego dźwięku. Czuję się jak dzieciak podczas oglądania klasycznego straszaka. Spanikowana do reszty próbuję odgonić od siebie strach i uczucie, że będę musiała jeszcze raz patrzeć na tego okropnego potwora. Powinnam się ukryć, to najlepsze rozwiązanie. Nie mogę pozwolić by to coś mnie znalazło, ponieważ mam dziwne przeczucie, że to właśnie po mnie przyszedł. Unoszę głowę otwierając ostrożnie oczy i dosłownie w sekundzie moje serce zapomniało jak bić. Czarne, głębokie, ogromne, krwawiące, okropne i przerażające oczy wpatrywały się we mnie uważnie. Potwór leżał przede mną, duży jak drzewo i okropny jak połączenie wszystkich najgorszych koszmarów. Już miałam wydobyć z siebie przerażony ryk, gdy paszcza istoty otworzyła się i wchłonęła mnie w całości.


Ciemność pochłonęła mój umysł, a w czarnych barwach ukazał mi się jeden z dwóch najgorszych obrazów świata. Rozsuwająca się szczęka przerażającej bestii. Poderwałam się krzycząc tak głośno, że całe gardło powoli sobie zdzierałam. Natychmiastowo zaatakowało mnie jasne światło wdzierające się znienacka do ciemnego pomieszczenia. Nie potrafię skupić się na osobie, która właśnie weszła. Jedyne co teraz czuję to strach. Dyszę nie potrafiąc uspokoić oddechu. Zimny pot spływa po ciele drażniąc i sprawiając, że przechodzą mnie niekontrolowane, lekkie wstrząsy.

-Klara, już spokojnie, jestem tu. - Kilka słów wypowiedziane tym głosem sprawia, że sztywnieje. Oddech mi się urwał, a oczy samoistnie powędrowały ku aksamitnie pięknemu, jednak wciąż drapieżnie męskiemu głosowi. Czarne tęczówki, które minimalnie mienią się niebieskim błękitem głęboko w ciemnych barwach. Oczy przepełnione tęsknotą, czułością, strachem i troskliwością. Twarz zarośnięta trzydniowym, czarnym zarostem. Zasłaniająca lekko idealne rysy szczęki. Czarne jak krucze pióra włosy, tłuste i niezgrabnie rozczochrane w tył. Mimo to i tak wygląda piekielnie bosko.

- Lukas? - Wiem, że to on. Nigdy bym się nie pomyliła, jednak chcę mieć pewność. Chcę czuć stuprocentową pewność, że to on. Dotknął mojego policzka ścierając kciukiem łzy, których wcześniej nie poczułam.

- Tak Aniele, to ja. - Wyszeptał łącząc nas czołami. Jego karmelowo - waniliowy zapach wdarł się do moich nozdrzy wypełniając mnie uczuciem bezpieczeństwa. Tak strasznie mi tego brakowało. Mimo, że starałam się przez cały tydzień wyrzucić go z głowy i pozwolić by wściekłość sprzątnęła mi go z oczu i tak pękłam gdy objął mnie mocno swoimi potężnymi ramionami i delikatnie kołysał całując w czubek głowy gdy ja bez najmniejszego sprzeciwu wtuliłam się w jego ramię i wbiłam paznokcie w silne plecy, próbując tym gestem pokazać mu jak bardzo mi go brakowało. Pokazując sobie jak bardzo za nim tęskniłam. Za nim się spostrzegłam usnęłam w ramionach czarnucha, jednak nie puściłam go choćby na sekundę.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


  Miałam bardzo płytki sen przez co zawsze kiedy Lukas zmieniał pozycje budziłam się na tyle by chwycić go mocniej i na tyle by bezproblemowo zasnąć. Oczywiście mój towarzysz nie miał zamiaru mnie opuszczać, czułam to kiedy mocno mnie do siebie przytulał. Tak jakby bał się, że znowu mu zwieję albo ktoś mnie porwie. Jednak mimo tej niesamowicie przyjemnej czułości i nadmiernej tęsknoty z obu stron, nie miałam zamiaru zapomnieć o dwóch niesamowicie wkurzających sprawach, które muszę z nim omówić, nawet jeżeli popsuje to miłą i długo wyczekiwaną atmosferę. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się powoli dając znak Lukasowi, że wstałam i by poluźnił uścisk. Puścił mnie powoli wstając do siadu. Obróciłam się na plecy. Cały strach minął mimo, że był tak przerażająco silny. Przy Lukasie czuję się bezpieczna.

- Wyspałaś się Aniołku ? - Spytał lekko zachrypnięty. Uśmiechnęłam się miło i wstałam na równe nogi. Mam na sobie jedynie czarne majtki. Rozejrzałam się po pomieszczeniu jednak nie dostrzegłam żadnych ubrań westchnęłam, ponieważ na pomoc Czarnucha nie mam co liczyć, on ma na sobie jedynie dresowe spodnie. No nic, trzeba się ogarnąć, zebrać do kupy i wytłumaczyć kilka kwestii, nawet jeżeli zniszczę tą idealną atmosferę. Odgarnęłam kosmyki z twarzy zarzucając nimi do tyłu. Zawiązałam dłonie na piersiach tak by je zasłonić ale wciąż wyglądając stanowczo.

- Musimy o czymś porozmawiać. - Jego twarz spoważniała. Oczy pociemniały, a miły uśmieszek znikł.

- Wiem, że sposób w jaki ściągnąłem cię na ziemie był okropny ale wierz mi, że nie miałem innego wyjścia. - Powiedział poważnym jednak lekko przepraszającym głosem. Pokiwałam głową.

- Nie o to mi chodzi Lukas, ale dobrze, że mnie uprzedziłeś. - Dodałam. Obeszłam łóżko stojąc dokładnie przed nim. - Pierwszą rzeczą jaka mnie wkurzyła to Mark, a druga to pozwalanie dziwce na coś więcej niż powinna. - Wysyczałam wbijając w niego wkurzone spojrzenie. W jednej chwili wspomnienia Lukasa ratującego Marka i Lukasa pozwalającego obmacywać się przez dziwkę, uderzyły we mnie jak pocisk z armaty. Oczy czarnego pociemniały jeszcze bardziej, a na twarzy pokazał się seksowny, pewny siebie, lisi uśmieszek, który zwiastował kłopoty, ale uznałam, że nie wszystkie kłopoty muszą być złe.

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz