XXXIII

3.7K 295 18
                                    


     Zerknęłam na niego unosząc brew. Podobno aniołki widzą wszystko, to czemu się głupio pyta?

- Tylko mi nie mów, że miałeś przerwę na kibelek kiedy to zapoznawałam się z czarnuchem? - Spytałam żartobliwie, jednak nie doczekałam się z jego strony sarkastycznego uśmieszku ani śmiechu...tylko niezrozumienie i lekką obrazę. Westchnęłam unosząc oczy. - Kompletny brak poczucia humoru.... - Wymamrotałam. Zaczęłam iść do przodu tak jak wcześniej, ciekawe gdzie dojdziemy? Jak na razie widzę jedynie kosmiczną pustkę.

- Żadna Boska istota nie potrafi oglądać Lukasa. - Odpowiedział w końcu blondyn za mną. Zrównał ze się ze mną i bacznie obserwował.

- To dlatego, że waszym zdaniem jest obleśnym śmieciem, synem Lucyfera ....- Nagle cały świat zatrząsł się jak przy ogromnym trzęsieniu ziemi. Nie potrafiąc utrzymać równowagi upadłam i wzdrygnęłam się czując pod kolanami i dłońmi wodę, której do cholery tu nie ma! Wstrząsy znikły dopiero po chwili.

- Radzę ci nie wypowiadać tutaj jego imienia. - Warknął Zafikiel. Spojrzałam na niego lekko przerażona. Prychnęłam, wstałam i poklepałam się lekko po czole.

- No tak...w Niebie nie powinno się tak brzydko mówić. - Powiedziałam trochę zbyt wrednie. Anioł zmarszczył brwi.

- Oni mają na ciebie zły wpływ. - Zakrztusiłam się własną śliną. Klepnęłam się tym razem po klatce piersiowej i z szerokim uśmiechem, spojrzałam na niego.

- Sama na siebie mam zły wpływ, uwierz mi, ta dwójka patałachów w ogóle na mnie nie wpłynęła, no może trochę rozstroili mi nerwy, ale to się ureguluję. - Nie skomentował tego. Dlatego postanowiłam, że tym razem to ja wylecę z pytaniem. - Dlaczego go nie widzicie?

- Przez moc jaką w sobie posiada. Aura jego potęgi jest tak gęsta, że bezproblemowo zasłania go przed naszym wzrokiem. - Widać, że mówiąc o nim staje się coraz bardziej nerwowy. Jego głos brzmiał groźnie.

- Aha, no to co ze mną? Ja raczej nie mam na sobie peleryny niewidki. - Ale mi się wzięło na żarciki. Nie zwalnialiśmy kroku jednak czułam, że świat staje się jakby wolniejszy. Aż znikąd kilka metrów przed nami pojawiło się małe światełko. Jakoś nie jestem przekonana do jego coraz bardziej powiększającej się formy wrót. Stanęłam zaskakując tym Zafikiela.

- Coś się stało? - Spytał. Zerknęłam na niego ale szybko wróciłam do jasnej plamy po środku kosmosu. Coś mi w tym nie pasowało. Czuję się odrobinę nieswojo, tak jakby właśnie za tym światełkiem czekało na mnie prawdziwe Niebo, jednak nie takie jakie każdy zna.

- Co za tym jest? - Pytanie na pytanie. Anioł uśmiechnął się pięknie i poufale. Mimo jego bardzo miłej i przyjacielskiej postury, wciąż nie byłam przekonana do światła za bramą.

- To nasz dom. Dom Aniołów i wszystkich Boskich istot, a także raj zmarłych dusz, które zasłużyły by tu zawitać. - Kurde, gdyby nie te naprawdę złe przeczucie, wręcz oczarowana jego anielskim głosem bez wahania weszłabym za bramę Nieba, jednak nie potrafię się przemóc. Nagle całym światem jeszcze raz zatrzęsło, jednak ten wstrząs był o niebo potężniejszy przez co upadłam jak postrzelona, a Zafikiel uniósł się na ogromnych białych skrzydłach.

- Tym razem to nie ja!! - Krzyknęłam próbując przekrzyknąć dziwny hałas unoszący się echem dookoła nas. Zafikiel wygląda na strasznie zmartwionego i lekko wystraszonego. Znikąd w jego prawej ręce pojawił się długi, jasnozłoty, piękny łuk, a w lewej ogromna lśniąca strzała.

- Nie ruszaj się stąd. - Rozkazał i poleciał w stronę bramy by następnie zostać przez nią wchłoniętym. Rozejrzałam się dookoła. Kosmos zaczął pękać jak powoli rozbijające się szkło.

- Sorry aniołku ale ja się nikogo nie słucham. - Wstałam i pędem ruszyłam w stronę bramy. Wskoczyłam w nią, zasłaniając oczy ręką by rażący blask mnie nie oślepił. Po nadzwyczajnie szybkiej chwili poczułam pod stopami zimne kafelki. Odsłoniłam oczy i spojrzałam przed siebie, jednak nie zastałam Nieba, a raczej jego pozostałości.


------------------------------

????

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz