Mina Lukasa wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie spodziewał się, że tak dobrze prowadzę a co dopiero że będę tak ostra, stanowcza i szalona. Kiedy już wyszalałam się na tyle ile potrzebowałam i przetestowałam tego potwora, ustąpiłam kółko czarnemu przemieniając się z nim siedzeniami. Jedząc bułki z różnymi dodatkami rozmyślałam nad tym gdzie pojedziemy aż w końcu wpadłam na genialny pomysł, który jednak stracił wiele na swojej idealności kiedy przypomniałam sobie niesmak w oczach Radoxa kiedy patrzył na Lukasa. Raczej nie będzie tam mile widziany więc spróbuję go spławić na podjeździe. Skierowałam kierowcę na odpowiednią autoradę.
- Widzę, że masz już wybrany cel. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, nie jest aż tak daleko stąd więc szybko dojedziemy. - Nie chcę drążyć tematu więc kiedy w radiu usłyszałam piosenkę nickelback ''Burn in to the Ground'', Podgłośniłam na tyle by przestać słyszeć samą siebie i zaczęłam wydzierać się jak opętana. Kocham ten zespół bo ich muzyka dokładnie komponowała się z moją osobością. Zanim się spostrzegłam wjechaliśmy w dość intrygujące miasteczko. Miasto, w którym kluby, burdele i kasyna to norma. Pokierowałam Lukasa wskazując mu palcem kolejne zakręty. Uśmiechnęłam się lekko gdy przyciszył muzykę. Zagryzłam wargę.
- To tutaj?- Spytał, a w jego niby obojętnym głosie wyczułam rozczarowanie. Nie dziwię się mu. Wysoki budynek, który kilka lat temu służył jako fabryka. Nie wiem czego dokładnie. Teraz jest siedliskiem moich dobrych kumpli.
- Tak....to tutaj. - Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Widząc, że czarny też sięga ku klamce, szybko położyłam dłoń na jego udzie i spojrzałam na niego litościwie. - Dzięki za wszystko, ale myślę że czas się pożegnać. - Jest mi przykro z tego powodu. Ale co ja sobie myślałam że taka znajomość utrzyma się dłużej? Chyba w snach. Lukas spojrzał na mnie nieufnie i znowu zerknął w kierunku ceglanego budynku. Długie chwile mijały a jego czarne oczy nie odrywalły się od okien byłej fabryki. Zerknęłam za siebie ale nie dostrzegłam nic w ogromnych drzwiach ani przy oknach.
- Na pewno nie chcesz bym z tobą poszedł?- Przeszły mnie ciarki kiedy usłyszałam jego troskliwy ton głosu. Uśmiechnęłam się mimowolnie i poklepałam go po udzie.
- Znam tych debili baaardzo długo i zawdzięczam im to że żyję....- Przerwałam. Nie mogę tak po prostu sobie od niego pójść. Wbiłam w siedzenie kolano by pochylić się ku Lukasowi. Pocałowałam go lekko w usta i wyszłam z Auta. - Tobie też dziękuję że tyle dla mnie zrobiłeś, naprawdę to doceniam i jeżeli będziesz miał jakieś probemy to wpadni tutaj..- Zerknęłam przez ramię na budynek. - Raczej trochę tu posiedzę. - Burknęłam. Spojrzałam z powrotem w jego czarne oczy. - Do zobaczenia Czarnuchu. - Dodałam cicho zamykając drzwi. Odwróciłam się powoli zmierzając ku ogromnym rozsuwającym się drzwiom. Nagle poczułam szarpnięcie w tył. Zostałam przyciśnięta do umięśnionego i ciepłego ciała po czym mocno i namiętnie pocałowana. Och ta pasja, z którą połączył nasze usta przyprawiała mnie o najprzyjemniejszy zawał jaki można by było dostać. Odwdzięczyłam pocałunek ukazując mu zielone światło. Męczył moje wargi swoimi jeszcze chwilkę wywołując na moim ciele gęsią skórkę i przyjemne gorące uczucie w podbrzuszu. Nie wtargnął językiem tylko rozkoszował się moimi ustami tak jakby pragnął ich od bardzo długiego czasu. Aż zmiękły mi kolana kiedy przyspieszył tempo i chwycił mnie mocno za pośladki. Jęknęłam w jego usta gdy poczułam skradające się pożądanie. Tylko nie to, nie oderwę się od niego jeżeli mnie wchłonie! Z niechcęcia przerwałam pocałunek i spojrzałam głodna w jego czarne oczy. Och tak. One też były głodne, ale dostrzegałam w nich także smutek i rozczarowanie.
- Lukas, nie pogarszaj. - Rzuciłam cicho. On jedynie zamknął oczy i powoli się wycofał. A kiedy mnie puścił, zapragnęłam jego ciepła i ciała bardziej niżeli wcześniej. Przygryzłam wargę.
- W razie kłopotów, zadzwoń. - Powiedział kierując się do Camaro. Lekko zaskoczona oglądałam go aż dotarł do drzwi kierowcy. Spojrzał na mnie jeszcze raz i okrecił palec wokoło. Szybko sprawdziłam tylne kieszenie spodni, natrafiając na mały papierek. Uniosłam go patrząc na kilka cyfr. Uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do jego oczu. Kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Na jego twarzy było wymalowane sztuczne szczęście i szczera tęsknota. Tak samo pewnie jest u mnie. Pomachałam mu ręką gdy wsiadał do samochodu. Pokiwał mi i zapalił silnik po czym zadriftował na żwirze i wyjechał z pustego parkingu. Parsknęłam pod nosem. Zawsze musi coś odwalić. Zawsze.
CZYTASZ
Syn Lucyfera *Stara wersja*
RomancePoprawiona i kontynuowana wersja na profilu. Polecam ją przeczytać. To nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złym chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego...