Uśmiecham się pełna satysfakcji, oglądam jak biała bila uderza kolorową by ta perfekcyjnie wleciała do czarnego dołka na bilardowym stole. Zerknęłam w kierunku Hekaela uśmiechając się zwycięskim uśmieszkiem. On stał przy stole podpierając się na kiju ogląda spokojnie moje poczynania.
- Jeszcze trzy kule i wygrywam zakład. - Przypominam mu. Trochę mnie wkurzyła jego spokojna i minimalnie obojętna mina. Obeszłam stół oglądając możliwości wbicia czerwonej bili.
- Jest taka zabawka erotyczna z trzeba kulami....- Nie było dane mu dokończyć gdy uderzyłam go kijem w plecy.
- Bez takich mi tu, czysta gra. - Powiedziałam ostrzegawczo. Zgięłam się i wycelowałam kijem w białą bile. Dostrzegam jak orzechowowłosy uśmiecha się jak debil i wręcz wykręca palce u rąk.
- Och no weź Klara! - Wręcz wyjęczał wyginając się jakby kręgosłup bolał go od kilku lat. - Czysta gra z tobą? Może i jestem siódmym szatanem ale ta gra sięga poza moje możliwości! - Nie wiem jak mam na to zareagować. Brzmi jak małe dziecko, któremu zabrałam ogromnego lizaka, a zarazem jak rasowy podrywacz i zadowolony nastolatek w jednym. Pokręcona mieszanka sprawia, że za nim uderzam bile, śmieję się jak chora umysłowo. Wstaję od stołu i ocieram łzy przy oczach.
- Granice są po to by je przekraczać. - Puściłam mu oczko i wróciłam do gry w jeszcze lepszym nastroju. Po ostatniej wbitej przeze mnie bili wstałam i uśmiechnęłam się szeroko w stronę naburmuszonego ale wciąż dobrze bawiącego się towarzysza.
- Miałaś farta. - Powiedział kiedy podchodziłam do niego z otwartą dłonią. Pokiwałam głową.
- Ja zawsze mam farta M I S I A C Z K U. - Hakael otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Co takiego? - Spytał zaskoczonym głosem. Poklepałam go po ramieniu, odłożyłam kij, wyciągnęłam portfel z jego tylnej kieszeni i uśmiechnęłam chytrze mrużąc oczy.
- Twoje włosy przypominają kolor futra misiaczka. - Wytłumaczyłam oglądając z większą satysfakcją jak oburzenie i rozbawienie walczą na jego twarzy. Syknął cicho uśmiechając się jak zauroczony chłopczyk i podążył za mną na schody w dół do baru i głównego pomieszczenia. Tak jak to w klubach już bywa, zapach alkoholu wymieszanego z tytoniem to normalka, mała widoczność przez zakurzone powietrze także, nie pomijając zmieniających się czerwono - niebieskich światełek i masy tańczących i pijących ludzi. Po spokojnym tygodniu postanowiłam się trochę rozerwać. Oczywiście Hakael nie chciał puścić mnie samą pod pretekstem, że jeżeli coś mi się stanie i Lukas właśnie wtedy mnie odnajdzie, cała wina pójdzie na niego. Wkurzyło mnie to bo przecież nie jestem już dzieckiem i nie potrzebuję opieki, ale te wszystkie posrane szatany mają gdzieś czyjeś zdanie, ważne by im dobrze było. Przewróciłam oczami widząc kilka dziwek przy barze. Jeżeli podejdę tam z tym diabełkiem za moimi plecami rozpęta się prawdziwa burza zalotów. Przystanęłam i zerknęłam przez ramię jednak ku mojemu zaskoczeniu misiak za mną nie szedł. Zmarszczyłam brwi. Odwróciłam się z powrotem i wręcz dostałam zawału gdy dostrzegłam stojącą przede mną wysoką kobietę. Jeszcze bardziej zmarszczyłam brwi. Jej postura wskazywała na kłopoty. Sama niesamowicie i odrzucająco wredna aura, która unosiła się koło niej przekonywała mnie, że to spotkanie chyba nie zakończy się na rozmowie.
- Radzę byś nie lampiła się tak na ludzi, większość zachce ci przyjebać. - Ostrzegłam ją wrednym tonem. Uśmiechnęła się szyderczo krzyżując ręce na piersiach. Jej długie blond włosy związane są w wysoki kucyk. Ciemna karnacja jak u typowej puszczalskiej, te fałszywe zielone oczy i usta obciągary pomalowane na różowo. Nigdy nie lubiłam takich typiar więc nigdy nie byłam dla nich miła, nawet z przymusu.
- A ja bym ci radziła nie pyskować starszym.- Odpowiedziała jadowicie. Przewróciłam oczami. Różowa sukienka opinająca jej idealnie sztuczne ciało, świecąca milionami cekinów sprawiała, że wszystkie drinki jakie wypiłam podchodziły mi do gardła. Podparłam się o ścianę obok i zmieniłam wredny wyraz twarzy na bardziej znudzony, obojętny, poirytowany.
- Mam rozumieć, że jesteś kolejną typiarą, która chce mnie zlikwidować by dostać się do Lukasa - To nie było pytanie. Raczej odpowiedź w formie pytania. Prychnęła pod nosem ale nie zaprzeczyła więc kontynuowałam. - Wiesz co się stało z twoimi poprzedniczkami? - Tym razem spytałam. Dostrzegłam w jej oczach blask zaciekawienia. Podeszłam do niej i wręcz uderzyłam biustem. Nasze twarze oddziela kilka centymetrów i mogę się założyć, że obserwujący nas ludzie myślą właśnie, że zaraz zaczniemy się lizać.
- Odważna jesteś, trzeba przyznać.
- Tak, wiem. Odwaga sprawiła że oszpeciłam twarz jakiejś tam Holle. - No i wściekłość ale to detal. Blondynka wzdrygnęła się. - Postrzeliłam mordę demonicy, która napadła na mnie tydzień temu w moim własnym mieszkaniu i wiesz co jeszcze ....- Chciałam popchnąć ją w tył wypinając się dumnie ale nagle coś szarpnęło mną do tyłu. Nie miałam czasu by odwrócić się i zareagować ponieważ napastnik uderzył mnie w szyję, w punkt, który sprawia że momentalnie zasypiam.
- Że jesteś idiotką?- Dodała bląd za nim całkowicie odleciałam.
Ostatnie co widziałam to niewyraźne obrazy dwóch śmiejących się i szczerzących do siebie ludzi.
----------------------------
Przepraszam, że nie dodaje tak często rozdziałów jak kiedyś ale musicie zrozumie, że człowiek nie jest maszyną do pisania i niekiedy potrzebuje odpoczynku. No przynajmniej ja nie jestem maszyną do pisania. Staram się jak najlepiej mogę by rozdziały nie były nudne (chociaż co do tego mam lekkie wątpliwości) i pisać je systematycznie co rzadko się zdarza.
PS. Kim są napastnicy? Czego chcą? Co się stanie z Klarą?
Tym razem spróbuję jak najszybciej napisać rozdział ;)
CZYTASZ
Syn Lucyfera *Stara wersja*
RomancePoprawiona i kontynuowana wersja na profilu. Polecam ją przeczytać. To nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złym chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego...