XV

5.2K 330 6
                                    


     Zapukałam w ogromne stalowe drzwi. Po chwili kilka centymetrów nade mną rozsunęły się małe drzwiczki a w nich ostre szare oczy, które od razu rozluźniły się widząc moją osobę, czekającą i trochę przybitą. Usłyszałam jak Radox wrzeszczy do wszystkich że przyjechałam i że jednak żyję. Rozsunął trochę drzwi bym mogła bez problemu wejść. Prześlizgnęłam się przez szparę i przybiłam z nim brutalnie męską pionę.

- Wierzysz że zaczeliśmy się martiwić. - Powiedział na przywitanie rozbawiony. Parsknęłam pod nosem i spojrzałam na niego jak na debila.

- Dopiero teraz powinniście się zacząć martwić. - Ruszyłam przed siebie przez ciemny korytarz.

- Ponieważ!? - Zapytał gruby idąc za mną potężnymi krokami.

- Ponieważ się zjawiłam. - Zażartowałam. Usłyszałam szczery śmiech i sama lekko się uśmiechnęłam. Otworzyłam stare bordowe drzwi i weszłam do środka. Ogromne pomieszczenie, co kilka metrów stalowe kolumny podtrzymujące rusztowanie nad nami, które zaś przytrzymuje blaszany dach. Gdzieniegdzie zaparkowane były potężne auta typu Ford Raptor, Ford Ranger, Isuzu D-max i Mitsubishi L200. Salonem było można nazwać wszystko od garażów do schodów na piętro na samym końcu budynku. Kuchnia mieściła się pod schodami zajmując połowę długiej ściany. Koło niej spory bar. Kolory ubogie, czerwone ceglane ściany, szara zimna podłoga i standardowe różnego koloru meble. Gdyby nie pole trawki Stiffa, wyglądałoby tu jak w warsztacie samochodowym...który jednak po małej części nim był. No i jak mogłam zapomnieć o zapachu tytoniu i alkoholu? Przecież to u nich norma. Westchnęłam podchodząc do ogromnej sofy.

- Niech mnie w mordę ktoś sztrzeli, przecież to nasza Klara!! - Radosny krzyk Edda rozbrzmiał echem po pomieszczeniu skupiając uwagę wszystkich na mnie. Uśmiechnęłam się lekko i przywitałam się z wszystkimi. Nagle zaatakowała mnie fala bólu w głowie. Zaczęłam masować skronie padając na sofę. Fajnie, że w końcu jestem w swoim starym i zaufanym towarzystwie, ale wszystkie te pokręcone i niewytłumaczalne akcje z Lukasem całkowicie mnie wyczerpały. A w dodatku Estera. Przyznam się, próbowałam zapomnieć o tym co się jej stało i skupić się na zemście, ale kiepsko mi to szło, oczywiście wszystko przez czarnego....CHWILA ! Nie ma go tu, jestem od niego wolna, to dlaczego bez przerwy o nim myślę!? Jezus Klara daj sobie z nim spokój!

- Słyszeliśmy o Esterze. - Spokojny głos Stiffa koło obudził mnie z rozmyślań. Zerknęłam na niego zasmucona.

- To dobrze? - Spytałam. Radox usiadł na krześle naprzeciwko nas i podał mi mało procentowe piwo. Parsknęłam i przyjęłam lekki podarunek. Upiłam łyk odchylając głowę do tyłu.

- Kiepscy jesteśmy w pocieszaniu, ale potrafimy słuchać. - Dodał przyjaciel.

- Działać też możemy. - Dodał łysy. Uwielbiam ich. Mogę się założyć że nie mieliby cienia wątpliwości gdybym poprosiła ich o zamordowanie tego jebanego gnojka, który na mnie teraz poluje. A właśnie! Oprzytomniałam, wyprostowałam się, odłożyłam piwo na podłogę i skupiłam myśli.

- Właściwie to nie mam ochoty się wam wyżalać, nie potrzebuję tego. Ale muszę się z wami czymś podzielić. - Przerwałam spoglądając na wszystkich poważnym wzrokiem. Napotykając moje spojrzenie, spoważnieli a nawet zaczęli się lekko nakręcać. - Pamiętacie może tego bogacza, którego oskrobałam z iluś tam tysięcy dolarów? - Pokiwali głowami.

- Ten co przyszedł ze swoimi panienkami!? HA jego mordy nie da się zapomnieć, aż się prosila o niezły wpierdol!! - Ach ten Matt, wszystkim by wykurwił gdyby mógł.

- Tak, właśnie on. Najprawdopodobniej chcę się na mnie zemścić.

- Posrany debil, wygrałaś uczciwie. - Wtrącił się Edd. Klepnęłam go w udo dając znak by mi nie przerywał.

- Wygrałam uczciwie, ale kolejne miesiące trochę go poniżałam i dręczyłam....- Przyznałam. Usłyszałam rozbawione krzyki i śmiechy chłopców. Aż mi się jakoś lżej na duchu zrobiło. - I teraz chcę mnie zabić. - Dodałam szybko bez entuzjazmu. Ich śmiechy ucichły. Spojrzeli na mnie zaskoczeni a po chwili powaga zmieniała się we wściekłość. Radox wstał z impetem i wymieżył pięścią w ścianę za sobą. Uderzył tak mocno że pod jego ciosem cegły się skruszyły. Nikt do niego nie podszedł gdy zaczął rozwalać kolejne rzeczy. Wiedziałam że tak zareaguje. On i Stiff traktują mnie jak siostrę, przez co szybko się wściekają kiedy ktoś czymś mi grozi. No po szatynie nigdy nie było tego widać, ale nauczyłam się rozpoznawać mimikę jego facjaty. - Pewnie zlecił swoim ludziom by zajęli się mną kiedy przyjadę do domu, najprawdopodobniej pomylili mnie z Esterą.

- To w takim razie gdzie ty byłaś? - Spytał Matt. O w mordę. No tak, obciągałam Lukasowi....jestem beznadziejna.

- Uciekałam. - Odpowiedziałam cicho. Nikt o więcej mnie nie zapytał. Nagle doszedł mnie dźwięk odbijających się obcasów o metalowe schody. Skrzywiłam się bo takiego dzwięku nie powinno tu być. Skierowałam zaciekawiony wzrok w lewo. Moje oczy dostrzegły wysoką kobietę cyerwonej, obcislej sukience, czarnych włosach i przerażająco zielonych oczach. Kurwa wyglądała jak ideał! Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się spięta, tylko przez to że moi chłopcy poczuli pewnie głód patrząc na jej dekolt i ogromne cycki. Czym bliżej podchodziła, swym krokiem profesionalnej modelki, tym bardziej chciałam zatopić nóż w jej pięknej mordzie albo strzelić z karabinu w jej sztuczne cycki. Stanęła przede mną w dość dużym rozkroku i spojrzała krytykująco. Uśmiechnęłam się do niej chytrze. Wstałam i wbiłam w nią wredne spojrzenie przywódczyni tego gangu.

- Kurwy są tu niemile widziane. - Powiedziałam ostro i ostrzegawczo.

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz